Studia w Rybniku są kameralne, z zajęć wynosi się zdecydowanie więcej – przekonują studenci / Adrian Karpeta
Studia w Rybniku są kameralne, z zajęć wynosi się zdecydowanie więcej – przekonują studenci / Adrian Karpeta

Jak wygląda życie studenckie? Czy w ciągu dziesięciu lat miasto stało się ośrodkiem akademickim?
Tysiące studentów, pięknie wyremontowane poszpitalne budynki, perfekcyjnie przygotowane juwenalia. Czy Rybnik w ciągu dziesięciu lat istnienia Zespołu Szkół Wyższych, zwanego przez wszystkich kampusem, stał się miastem akademickim? – Nie. Studenci, owszem, są, widać ich, ale Rybnik wraca do swego dawniejszego klimatu miasta górniczego. Obserwuję to ze smutkiem, ale tak to postrzegam. Gdy powstawał kampus, Rybnik był inny, a dzisiaj też jest inny. Być może zmieniły się priorytety i wizje miasta. Nie można mieć o to pretensji. Mimo wszystko rybnicki kampus pozostaje czymś wyjątkowym na mapie Polski, a nawet tej części Europy. Nie powinniśmy tego zmarnować! – uważa dr Zbigniew Kadłubek, pełnomocnik rektora Uniwersytetu Śląskiego ds. ośrodka dydaktycznego w Rybniku.
Wygląda jednak na to, że zmiany trendów nie stanowią problemu. Zespół Szkół Wyższych przyciąga bowiem studentów, i to nie tylko z Rybnika! Weronika Marciniak, obecnie na trzecim roku filologii polskiej, przyjechała na studia aż ze Zduńskiej Woli! – Zastanawiałam się jeszcze nad Katowicami, ale kiedy zobaczyłam, że Rybnik jest trzy razy ładniejszy, pomyślałam o tym mieście. Sprawdziłam ofertę w internecie, okazało się, że tutaj są te same zajęcia z tymi samymi wykładowcami, co w Katowicach. I już nie miałam wątpliwości – mówi Weronika, która już niestety kończy studia w Rybniku i naukę będzie musiała kontynuować w Katowicach. Rybniczanka Lucyna Kebsol zaczynała od studiów w Warszawie, bo jeszcze kilka lat temu nie brała pod uwagę nauki w Rybniku.
– Wymarzyłam sobie Uniwersytet Warszawski, tam też dostałam się od razu po maturze. Ale ani miasto, ani kierunek nie spełniły moich oczekiwań. W rezultacie studia w stolicy kończyłam w trybie zaocznym i w tym samym czasie zdecydowałam się na politologię na Uniwersytecie Śląskim w Rybniku. Zadecydowały o tym bliskość uczelni od mojego domu i dobra marka UŚ – mówi Lucyna. Studiowanie w Rybniku jest specyficzne, bo kameralne. Studenci jednego roku nieraz przecież stanowią raptem około 30-osobową grupę. Wykładowcy znają i kojarzą praktycznie każdego. – To na pewno duży luksus, a z takich zajęć wynosi się zdecydowanie więcej. Mam porównanie. Szkoda tylko, że w Rybniku nie uruchomiono jeszcze studiów drugiego stopnia – ubolewa Lucyna Kebsol.
Minusem, zdaniem studentów, jest kłopot z zakwaterowaniem. – Ludzie boją się wynajmować mieszkania studentom. Raz nawet próbowano mnie oszukać – przyznaje Weronika. W końcu zdecydowała się na jedyny w mieście akademik, słynny Jedynaczek, który prowadzi Politechnika Śląska. – Mieszkamy w trzyosobowych pokojach. Niestety płacę więcej, bo nie jestem studentką politechniki. Obecnie jest to 330 zł. To prawie tyle, ile trzeba dać za wynajęcie pokoju – mówi Weronika. W akademiku kwitnie życie studenckie. – Paradoksalnie im bliżej sesji, tym więcej imprez – przyznaje dziewczyna. Studenci nie mają jednej, ulubionej knajpy. – Idzie się tam, gdzie leją piwo studenckie, czyli takie za 4,5 zł. Teraz wiele lokali, w tym ogródki piwne, proponuje taką cenę – mówią żacy.

Czytaj też:
Mówią studenci
Prawdziwa szkoła życia
Akademickość odmieni miasto?

Komentarze

Dodaj komentarz