Śródmiejski pasaż pozbawiony zieleni wygląda dość ponuro / Wacław Troszka
Śródmiejski pasaż pozbawiony zieleni wygląda dość ponuro / Wacław Troszka
Pnącza w pasażu miały być trochę przycięte, ale zostały obcięte, bo ZGM nie dogadał się z Zarządem Zieleni Miejskiej. Miejski pasaż łączący plac Wolności z dolnym odcinkiem prowadzącej do rynku ul. Sobieskiego wiosną i latem tonął w roślinności i przypominał zielony tunel. Postawione tam jeszcze za prezydentury Józefa Makosza kolorowe metalowe konstrukcje szczelnie oplótł winobluszcz. Pokrył on również ścianę budynku, w którym kiedyś mieściło się biuro poselskie PiS-u, a obecnie funkcjonuje popularna kawiarenka. Teraz niestety pasaż zmienił się nie do poznania. Pnącza zniknęły z ozdobnych konstrukcji. Odcięta od głównych pędów pajęczyna witek, które już nie puszczą liści, pozostała jedynie na fasadzie budynku. Krzewy radykalnie przycięto może pół metra od ziemi. Przechodnie i mieszkańcy są oburzeni, bo ogołocony z zieleni pasaż przedstawia opłakany widok.
Z naszych ustaleń wynika, że doszło do fatalnego w skutkach nieporozumienia między Zakładem Gospodarki Mieszkaniowej a Zarządem Zieleni Miejskiej. Ten pierwszy kupił markową farbę i chciał pomalować ozdobne konstrukcje. Nie wiedząc, jak bez szkody dla roślin usunąć je z nich na czas prac, miał zapytać o to Zarząd Zieleni Miejskiej, który zresztą zaoferował fachową pomoc. Z jakiegoś powodu miejscy ogrodnicy byli jednak przekonani, że w planie jest gruntowne odnowienie pasażu łącznie z fasadami budynków, stąd zapadła decyzja o radykalnym przycięciu pnączy. Wcielono ją w życie i odcięto od pnia wszystko, co wyrosło zeń w ciągu ponad dziesięciu lat. Kierownictwo ZGM-u nie kryje zaskoczenia zaistniałą sytuacją, gdyż ma jedynie farbę na przemalowanie pasażowych konstrukcji, ale na odnawianie ścian już nie.
Nie wiadomo, co zrobić z fasadą kawiarnianego budynku. Zerwanie martwych pędów może spowodować uszkodzenie elewacji, czego oczywiście lepiej uniknąć. Dlatego uschłe już pnącze pozostanie na ścianie. Andrzej Kozera, dyrektor Zarządu Zieleni Miejskiej, zapewnia, że za kilka lat wszystko wróci do normy. Nie ulega wątpliwości, że pomalowanie metalowych konstrukcji oplecionych witkami pnączy byłoby niemożliwe. Co innego frontowa ściana budynku, której nikt malować nie zamierzał. – Winobluszcz został jednak przycięty fachowo. Rozpoczął już wegetację i widać pierwsze odrosty. Dziś widok jest nieco przykry, ale po kilku latach pasaż znów będzie pełen zieleni – przekonuje dyrektor.
Okazuje się, że winobluszcz nie tylko efektownie zdobi ściany budynków, ale i wyciąga wilgoć z ich murów, co ma zbawienny wpływ na ich stan. Oczywiście są również minusy. Pnącza są bardzo ekspansywne, wdzierają się do rynien i zasłaniają okna, dlatego trzeba je w odpowiednim czasie korygować i przycinać.

Komentarze

Dodaj komentarz