Myślimy o wzmocnieniach – zapewnia Lech Kowalski, dyrektor TS Volley / Arkadiusz Kuta
Myślimy o wzmocnieniach – zapewnia Lech Kowalski, dyrektor TS Volley / Arkadiusz Kuta
Czy w Rybniku panuje moda na siatkówkę?
Nie wiem. Natomiast wiem, że bardzo dużo ludzi gra w siatkówkę. Rybnicka liga amatorów jest jedną z największych w Polsce. Bardzo dużo młodzieży uczestniczy też w rozgrywkach w poszczególnych kategoriach wiekowych. Biorąc pod uwagę rywalizację pomiędzy szkołami podstawowymi i gimnazjami, widać, że najwięcej drużyn bierze udział w rozgrywkach siatkarskich. Liczna grupa chłopców i dziewcząt szkoli się w klasach sportowych skąd trafia do zespołów uczestniczących w rozgrywkach. Dlatego na pewno siatkówka jest niezwykle popularnym sportem w Rybniku.

Szkolenie młodzieży w Rybniku stoi na bardzo dobrym poziomie. Volley Rybnik może poszczycić się tym, że niemal co roku wprowadza swoje drużyny do turniejów finałowych mistrzostw kraju.
Tak rzeczywiście jest. I to zarówno w przypadku siatkówki halowej, jak i jej plażowej odmiany. Mamy worki medali. Niestety nie przekłada się to na pieniądze dla klubu. W tej chwili nasz klub jest czołowym w województwie śląskim, a tym samym jednym z ważniejszych klubów młodzieżowych w Polsce. Wszak czołówka Śląska jest jednocześnie czołówką krajową.

Dlaczego wyniki osiągane z młodzieżą nie mają przełożenia na rezultaty uzyskiwane przez pierwszy zespół Volleya?
Myślę, że ta praca ma jednak przełożenie. Jesteśmy jednym z niewielu klubów, który gra składem złożonym niemal wyłącznie z samych wychowanków. Poza kilkoma wyjątkami, bo tylko trzech graczy jest spoza Rybnika, w zespole występują nasi zawodnicy. Trzon drużyny stanowią rybniczanie, których uczyliśmy grać w siatkówkę i którzy mają szansę pokazać się na poziomie drugiej ligi. Pamiętajmy, że są to nadal młodzi chłopcy, którzy dopiero wychodzą z wieku juniora. W kolejce czekają następni. Wśród nich są i tacy, którzy mają predyspozycje do tego, by grać nawet na poziomie reprezentacji Polski. Przykładowo Rafał Szymura pojechał teraz na testy do Spały i prawdopodobnie zostanie przyjęty do tamtejszej Szkoły Mistrzostwa Sportowego.

Jakie są szanse na to, że duża popularność siatkówki w Rybniku sprawi, że zespół Volleya będzie mógł powalczyć o coś więcej niż tylko utrzymanie się w drugiej lidze?
Chcemy, żeby tak było. I tak będzie. Nasi wychowankowie, występujący obecnie w pierwszym zespole, są z roku na rok starsi i nabywają niezbędnego doświadczenia. Faktem jest, że pewnym ograniczeniem w budowaniu silnej drużyny jest nasz budżet. Środki, jakimi dysponuje Volley, są niewielkie. Tak, jak wszyscy wiedzą, w ubiegłym roku na nasze występy na poziomie drugiej ligi, dostaliśmy z miasta 100 tys. zł brutto. Trochę środków udało się zebrać od sponsorów. To wystarczyło na to, by tę ligę zagrać bez konieczności zadłużania się. Na pewno gdybyśmy dysponowali większymi pieniędzmi, to pierwsza liga byłaby w naszym zasięgu.

Zaplecze PlusLigi to już profesjonalne granie w siatkówkę.
Oczywiście nasi zawodnicy traktują grę w siatkówkę bardzo poważnie, ale trudno na razie uznać to za profesjonalizm. Poza zwrotem kosztów dojazdów lub skromnych diet nie możemy im nic innego zaproponować. Nie są to duże środki w porównaniu z piłkarzami lub koszykarkami. Nasz sposób działania jest inny niż w tamtych klubach. My stawiamy na swoich wychowanków. Jeżeli oni będą za słabi, by podołać ligowym trudom, to nie mamy racji bytu. Myślę jednak, że w czwartym sezonie gry na poziomie drugiej ligi, będziemy zdecydowanie lepsi niż dotychczas. Zainteresowanie siatkówką jest coraz większe. Na naszych meczach są komplety widzów. Nawet na spotkaniu rozegranym przy okazji tegorocznego finału Wielkiej Orkiestry Świątecznej Pomocy, w którym naszymi przeciwnikami byli artyści kabaretowi, hala ekonomika pękała w szwach. Stawiamy sobie za cel, aby powalczyć o coś więcej. O wszystkim będzie jednak decydować to, jaki budżet uda nam się skonstruować na przyszły sezon i jakich zawodników będziemy mieli do dyspozycji.

Planowane są wzmocnienia drużyny?
To wszystko jest w trakcie ustaleń. Pokończyły się rozgrywki i każdy klub buduje drużyny na następny sezon. Zobaczymy.

Jakby w tle siatkówki halowej rybniczanie odnoszą też sukcesy w jej plażowej odmianie. Czy Mariusz Prudel zostanie kolejnym olimpijczykiem rodem z Rybnika?
Ta szansa jest bardzo duża. Mariusz grający w parze z Krzysztofem Fijałkiem bardzo dobrze radzi sobie w rozgrywkach World Tour. W tym roku rozpoczęły się też kwalifikacje olimpijskie. Nasza eksportowa para ma za sobą dwa turnieje. Obecnie w światowym rankingu nasi zawodnicy zajmują dziesiąte miejsce i jeżeli uda im się je utrzymać, to pojadą na igrzyska do Londynu. Do zakończenia eliminacji jeszcze dużo czasu, bo ostateczny skład uczestników olimpijskiego turnieju poznamy dopiero w lipcu przyszłego roku. Trzymamy kciuki za Mariusza.

Komentarze

Dodaj komentarz