Historia: Wspomnienie o braciach garbarzach
W Los Angeles jeszcze żyje Anna Żurek-Markowska, córka Władysława i Marii Żurków, ostatnich współwłaścicieli garbarni! Ma 96 lat!
Często dzwoni do kuzyna w Rybniku, znanego notariusza Janusza Grzybczyka, bo chce porozmawiać o dawnych czasach. Cała ta historia sięga lat 20. ubiegłego wieku. Trzej bracia Żurkowie (Władysław, Józef i Andrzej) kupili garbarnię od żydowskiego właściciela nazwiskiem Haase. Władysław ożenił się z Marią, a Józef z Różą. Obie były siostrami ojca pana Janusza. Jak mówi Janusz Grzybczyk, całe życie rodziny toczyło się przy garbarni Salus, mieszczącej się pomiędzy ul. Raciborską i Rudzką nad rzeką Nacyną. – Żurkowie mieszkali w willi przy ul. Rudzkiej, gdzie teraz mieści się BRE Bank. Sąsiedni tzw. żółty domek zajmował Józef Żurek z żoną i synem, późniejszym adwokatem Jerzym Żurkiem. Garbarnia produkowała skóry twarde. Kupowało je głównie wojsko – opowiada Janusz Grzybczyk.
Żurkowie zatrudniali fachowca o nazwisku Rucker. Ponieważ Nacyna stawała się coraz brudniejsza, zbudowano studnię głębinową ze zbiornikiem na czystą wodę. Wykonano go jednak wadliwie, więc rozpadł się, i to tak pechowo, że fala przewróciła kupca, który akurat przyjechał po towar, porwała też jego kapelusz, co oczywiście nie ułatwiło transakcji. W 1929 roku Władysław i Maria przeżyli tragedię. Na udar serca zmarł ich jedyny syn Tadeusz, który był maturzystą w szkole pijarów. W 1935 roku spłonął zakład w Rybniku. Żurkowie dorobili się jednak sporej fortuny. Po pożarze Andrzej kupił obiekt w Łodygowicach i zaadaptował go na garbarnię, nabył też garbarnię w Jaśkowicach pod Orzeszem. Władysław z kolei kupił młyn (dawną fabrykę cygar) w Brzeziu nad Odrą, dziś dzielnicy Raciborza, i urządził w nim garbarnię skór miękkich. Odbudowano ponadto zakład w Rybniku.
Żurkowie mieli też nieruchomości w kilku dużych miastach. Anna np. była właścicielką kamienicy nr 9 przy ul. Szafranka w Katowicach, gdzie mieści się Muzeum Historii Katowic. Po wybuchu drugiej wojny światowej Żurkowie zostali aresztowani i zesłani do obozów. Rybnicką garbarnię przejął Niemiec Sobczyk, właściciel sklepów w kamienicy na rynku, który przekształcił ją w fabrykę świec i cukru. Po wojnie garbarnie w Brzeziu, Łodygowicach i Jaśkowicach upaństwowiono. Żurkowie i ich spadkobiercy bezskutecznie starali się o zwrot majątku. Sporo wie o tym m.in. Anna, która w 1937 roku wyszła za inżyniera Aleksandra Grzesika, m.in. budowniczego Szkoły Handlowej przy ul. Kościuszki. Po wojnie wyjechała nielegalnie (w kontenerze UNRRA) do męża, żołnierza Polskich Sił Zbrojnych na Zachodzie, który osiadł w USA. Niestety zmarł na zawał serca w drodze do pracy, mając zaledwie 42 lata.
Jak podkreśla publicysta Marek Szołtysek, kiedyś w Rybniku nie było typowych garbarzy. W spisie rzemieślników pojawili się dopiero w 1784 roku. Wtedy było ich dwóch. Obaj byli Żydami, a nazywali się Strauss i Fabisch. – Moim zdaniem liderami był Fabischowie. Ponieważ nie mieli syna, wydali córkę za garbarza o nazwisku Haase, który sprzedał firmę Żurkom, a sam wyjechał z rodziną do Niemiec – mówi pan Marek. Jeśli chodzi o zakład Straussów, to prawdopodobnie w 1939 roku go przejęli Niemcy, a właściciele i ich bliscy zapewne trafili do obozów. W 1945 roku garbarnie Straussów uruchomił Józef Żurek. Został jednak aresztowany przez SB, a zakład stał się własnością państwa. Po latach Aleksander Żurek, wnuk Józefa Żurka, założył w Katowicach firmę Salus. Zmienił jednak branżę, bo zajmuje się sprzedażą leków.

Komentarze

Dodaj komentarz