20031801
20031801


Przetarg odbył się w 2000 roku. Do urzędu wpłynęło sześć ofert. Najlepszą złożyła firma z Raciborza. Żądała najniższej ceny (740 tys. zł), zgodziła się, aby zamiast gotówki jako zapłatę otrzymać węgiel, dawała też ośmioletnią gwarancję. Wygrała jednak firma z Pszowa, której oferta nie mieściła się nawet w pierwszej trójce. Zwycięzca chciał 795 tys. zł, z czego 60 proc. miała stanowić gotówka, a 40 proc. kompensata węglowa. Firma dawała przy tym tylko trzyletnią gwarancję.Podejrzewając, że doszło do nieprawidłowości podczas przetargu, trzech radnych: Elżbieta Idziaczyk, Krzysztof Fojcik i Ryszard Zapał, powiadomiło pod koniec 2000 roku Regionalną Izbę Obrachunkową w Katowicach. RIO wezwało na przesłuchania ówczesne władze Pszowa. Ustalono, że przetargu nie powinna wygrać firma pszowska. Jedna z przesłuchanych osób zeznała w Izbie, że przed rozstrzygnięciem przetargu burmistrz Bogusław Sz. i przewodniczący rady Paweł K. wezwali do siebie dwóch członków komisji przetargowej i zażądali, by wygrała właśnie firma z Pszowa. Jeden z przesłuchiwanych przez RIO przyznał, że uległ naciskom w obawie o zwolnienie z pracy. Opinia Regionalnej Izby Obrachunkowej była jednoznaczna: przetarg ukartowano, nie wybrano najlepszej oferty, przez co narażono miasto na straty finansowe. Burmistrz został ukarany grzywną 15 tys. zł - tyle wynosił jego trzymiesięczny zarobek. Inne osoby ukarano upomnieniem bądź kilkakrotnie mniejszymi grzywnami.Ta sama trójka radnych złożyła doniesienie do Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu o popełnieniu przestępstwa podczas przetargu na budowę kanalizacji. Niezależnie od nich doniesienie złożył też Andrzej Hendel, ówczesny kierownik działu inwestycji Urzędu Miasta w Pszowie. Oświadczył, że burmistrz kazał mu sfałszować dokumenty przetargowe. Skutkiem tego stracił pracę.Prokuratura prowadziła więc dwa śledztwa w tej samej sprawie. Odnośnie zawiadomienia wspomnianej trójki radnych zwróciła się do Rady Miasta Pszowa, by ta wystąpiła z wnioskiem o ściganie przestępstwa.I rada podjęła uchwałę w lutym 2002 roku, tyle że o niezgłaszaniu wniosku o ściganie przestępstwa (jednymi z podejrzanych byli właśnie radni). Głosy radnych rozłożyły się w stosunku 11:10. I trudno się dziwić, jeśli część radnych należała do grona podejrzanych. Przeciw złożeniu wniosku głosowali m.in. przewodniczący Paweł K., burmistrz Bogusław Sz., a także niektórzy członkowie komisji przetargowej! Tymczasem art. 239 par. 1 kodeksu karnego mówi: „Kto utrudnia lub udaremnia postępowanie karne, pomagając sprawcy przestępstwa, w tym i przestępstwa skarbowego, uniknąć odpowiedzialności karnej, w szczególności kto sprawcę ukrywa, zaciera ślady przestępstwa [...] podlega karze pozbawienia wolności od 3 miesięcy do lat 5”. Dodatkowo art. 25a ustawy o samorządzie gminnym mówi, że radny nie może brać udział w głosowaniu, który dotyczy jego interesu prawnego.Nie mając wniosku o ściganie przestępstwa, wodzisławska prokuratura ograniczyła sprawę do sformułowania aktu oskarżenia przeciwko burmistrzowi. Na jego podstawie Sąd Rejonowy w Wodzisławiu uznał byłego burmistrza winnym utrudniania przetargu i ukarał go grzywną 1800 zł, więc dużo niższą od nałożonej na niego przez RIO (15 tys. zł). Prokuratura rejonowa odwołała się od tego wyroku do sądu wyższej instancji, uznając, że kara jest zbyt niska w stosunku do winy. W efekcie Sąd Okręgowy w Gliwicach zwrócił sprawę do Sądu Rejonowego w Wodzisławiu do ponownego rozpatrzenia.Pozostaje jeszcze sprawa uchwały z lutego 2002 roku blokującej de facto prokuraturze możliwość ścigania przestępcy. Wychodzi na to, że radni dali wówczas zgodę na łamanie prawa. Trudno oczekiwać, aby ekipa rządząca Pszowem, której członkowie byli podejrzanymi w sprawie, skoro raz zablokowała śledztwo, później zmieniła zdanie. Ale od października ubiegłego roku są już nowe władze. Burmistrzem został Ryszard Zapał, który w 2000 roku był jedną z osób, które powiadomiły RIO o nieprawidłowościach podczas przetargu. I choć sprawa nie jest wyjaśniona, nie wiadomo np., ile tak naprawdę miasto straciło na przetargu, burmistrz nic konkretnego jeszcze nie przedsięwziął.- Długo zastanawiam się, jak postąpić w tej kwestii, bo tak naprawdę to cokolwiek zrobię, obróci się przeciwko mnie. Bo jak nic nie zrobię, to ktoś powie, że widocznie coś ukrywam. Jak ponownie skieruję sprawę do organów ścigania, to powiedzą, że rozniecam stare spory. Sprawa jednak ewidentnie nie jest rozwiązana. Pytałem kilka osób, co z tym robić i większość mi radzi, żebym jednak ją zgłosił. Prawdopodobnie tak zrobię - mówi Ryszard Zapał.Tymczasem dowiedzieliśmy się, że prokuratura otrzymała anonimowy donos skierowany przeciwko poprzedniemu burmistrzowi i wezwała już na przesłuchanie kilka osób z władz Pszowa.

Komentarze

Dodaj komentarz