Coraz więcej ludzi zgłasza problem zablokowanych kart czipowych NFZ. Często dotyczy to nawet dzieci, które są ubezpieczone z mocy ustawy!
Ośmioletni, przewlekle chory Bartosz z Pszowa o mało nie został odesłany z kwitkiem z wodzisławskiego Zespołu Poradni Specjalistycznych. Powód? Zablokowana karta czipowa. W tej sprawie zadzwoniła do naszej redakcji zdenerwowana mama chłopca (imię i nazwisko do wiadomości redakcji). Jej syn od dawna cierpi na astmę oskrzelową. Do tej pory nigdy nie miał problemu z rejestracją u lekarza. Aż do teraz. – Poszliśmy do logopedy, ale panie w rejestracji stwierdziły, że dyskietka jest zablokowana. W końcu po wielu perturbacjach, syna przyjęto, ale martwię się, bo karta dalej jest zablokowana, a nas czekają kolejne wizyty u kardiologa i alergologa. Potrzebne nam są także skierowania do dermatologa i laryngologa, nie mogę też wykupić lekarstw! – opisywała swoją sytuację.
Żeby wyjaśnić sprawę, udała się i do ZUS-u, i do oddziału NFZ. – Usłyszałam, że kartę zablokowano, ponieważ ZUS nie przesłał dokumentów, choć ZUS twierdził co innego. Oprócz dyskietki, która nie jest przecież jedynym dowodem ubezpieczenia, miałam druk RMUA oraz zaświadczenie ZUS, ale to nie pomogło – żali się nasza Czytelniczka. Jak mówi, mąż, który ubezpiecza dzieci, pracuje nieprzerwanie od kwietnia 2006 roku, tymczasem na wydruku z ZUS widniała data 26 maja 2011. Aleksandra z Leszczyn, którą spotkaliśmy w oddziale NFZ w Rybniku, miała bardzo podobny problem. Poszła z dzieckiem do stomatologa i nagle okazało się, że karta jest zablokowana, a dentystka nie chciała go przyjąć.
– Z tego, co wiem, w podobnych sprawach do oddziału przychodzi mnóstwo ludzi. Mnie wprawdzie powiedziano, że karta czipowa nie jest jedynym zaświadczeniem o ubezpieczeniu, ale praktyka wygląda zupełnie inaczej. Lekarze mówią, że jak dyskietka nie działa, to NFZ nie zwraca im później pieniędzy – relacjonuje pani Aleksandra. Wspomina, że jej znajoma dostała z NFZ rachunek za dwa lata leczenia dziecka. Dowiedziała się nagle, że przez ten czas chodziła do lekarza bezprawnie. – Brzmi to strasznie i jest to po prostu skandal! Przecież dzieci i młodzież do lat 18 są ubezpieczone z mocy ustawy i nie można im ograniczać dostępu do lekarza, zwłaszcza w przypadku przewlekłych chorób! – grzmi Jacek Kopocz, rzecznik prasowy śląskiego oddziału Narodowego Funduszu Zdrowia w Katowicach.
Czytaj też: Pacjent w labiryncie
Komentarze