20031809
20031809


W ubiegłym roku opinię publiczną poruszyła wiadomość, iż przed okresem komunijnym kilkudziesięciu drugoklasistów z regionu łódzkiego poddano upiększającym zabiegom chirurgicznym. Poprawiano im odstające uszy, nie najładniejsze nosy, usuwano blizny i przebarwienia skóry. Podobno w kwietniu chirurdzy plastyczni wykonują dwa, trzy razy więcej operacji na małych pacjentach niż w pozostałych miesiącach roku. Nowe uszy na komunię? Tego jeszcze nie było.Giełda próżnościByć może mieszkańcy naszego regionu nie fundują swoim dzieciom nowego nosa, ale już wizyty u fryzjera i kosmetyczki nie są zjawiskiem odosobnionym. Wymyślna fryzura u dziewięcioletniej dziewczynki zaprezentowana w czasie kościelnej uroczystości u wielu wzbudza zdziwienie, a nawet politowanie, u rodziców szczery zachwyt. Na powojennych zdjęciach komunijnych dziewczynki też mają odświętne stroje. Eleganckie, ale skromne sukieneczki przed kolana. Ale kto by dziś coś takiego na siebie włożył. Dziewczęta ze świtą najbliższych paradują w sukienkach z tafty lub atłasu, pełnych zakładek, tiulu, różyczek czy kokardek i haftu. Do tego delikatna futerkowa pelerynka i lakierki na obcasie, małe dziewczynki wbite w małe suknie ślubne. Wszystko ma swoją cenę: za taki strój zapłacić trzeba - bagatela - od 350 zł do 500 zł. Sama pelerynka kosztuje jedyne 180 zł. Trudno się potem dziwić małym pannicom, że od tego, co właśnie dzieje się w kościele, bardziej interesują je kreacje koleżanek.Z chłopcami sprawy mają się nieco inaczej, ale i oni muszą się prezentować. Garnitur, smoking, a nawet fraki w wersji mini - dowolność koloru i fasonu. Kamizelka, lakierki, krawat bądź muszka, koszula z zapinkami lub na guziki. W przypadku chłopców koszty komunijnego ubrania są nieco niższe, ale i tak z wydatkiem 300 zł trzeba się liczyć. Oczywiście można dziecko ubrać taniej, ale istnieje obawa, że stanie się ono obiektem złośliwych uwag sąsiadów, którzy nie poskąpili grosza na olśniewający wygląd swojej pociechy. Zastaw się, a postaw się - mówi narodowe porzekadło. Lepiej się zapożyczyć, niż być z tego powodu narażonym na plotki.- Rzeczywiście przed komunią panuje większy ruch. W tamtym roku mieliśmy sporo klientów, którzy pożyczali pieniądze na komunię, obecnie jest ich niewielu. Ale z drugiej strony do komunii jeszcze trochę czasu - usłyszeliśmy w jednej z firm, która zajmuje się udzielaniem pożyczek i kredytów bez poręczycieli.- Co roku zachęcamy rodziców, by stroje były skromne, zaznaczając, że pierwszokomunijna sukienka nie powinna być małą suknią ślubną. Wiele osób przynosi nam komunijne wdzianka po swoich dzieciach, my z kolei przekazujemy je rodzinom ubogim. Znamy naszą parafię i wiemy, w którym domu się nie przelewa - mówi franciszkanin o. Terencjan, proboszcz parafii św. Józefa w Rybniku, gdzie do pierwszej komunii w ciągu trzech majowych niedziel przystąpi w tym roku blisko 130 dzieci. - Staramy się przygotować do pierwszej komunii nie tylko dzieci, ale i rodziców. Już na jednym z pierwszych spotkań apelujemy do nich, by skupili się na duchowym wymiarze całej uroczystości. Wiele zależy od samej rodziny - jeśli życie rodzinne jest powierzchowne, to nie inaczej będzie z pierwszą komunią. Naszą podporą są często dziadkowie, którzy podchodzą do całej sprawy zupełnie inaczej niż rodzice - dodaje.Jak do ślubuJednak nie na wiele zdają się tłumaczenia duchownych. Dzieci prowadzone do kościoła są wystrojone, wymalowane, mają wymyślne fryzury i ozdoby. Wszystko to sprawia wrażenie, jakby młoda osóbka brała udział nie w przyjęciu pierwszej eucharystii, ale w ceremonii ślubnej. Wokół tłum zaproszonych gości, rodzina wyposażona w aparaty fotograficzne i kamery. To kolejna współczesna plaga, która potrafi zniszczyć i zakłócić nastrój i powagę najważniejszych chwil w życiu.Błyskają flesze, zapala się czerwone światełko kamery, a dziecko zamiast się wyciszyć i skupić na trudnej dla niego istocie sakramentu, robi wszystko, by zadowolić oczekiwania rodziców i dobrze wypaść. Sami rodzice zamiast pomóc i tak już zdenerwowanemu, a często i zmęczonemu ceremonią dziewięciolatkowi, aplikują mu dodatkową porcję napięć i stresu. Coraz rzadziej kamerzystą czy fotografem jest ktoś z rodziny, na ogół okolicznościowym filmowcem bywa obca osoba wynajęta specjalnie do tego celu. Koszt nagrania kasety wideo z uroczystości kościelnej wynosi ok. 30 zł, zakładając że kamerzysta został wynajęty dla filmowania większej grupy dzieci.Czas na prezentJeszcze kilkanaście lat temu na komunię zwyczajowo kupowano zegarek, futbolówkę, album na zdjęcia. Ale i w tej dziedzinie działa „spirala roszczeń”. Teraz mało które dziecko ucieszyłoby się z zegarka czy encyklopedii. Dzieciom kupuje się coraz droższe i coraz bardziej wymyślne prezenty. Największe koszty ponoszą rodzice chrzestni, inni goście wręczają drobniejsze upominki lub po prostu pieniądze w kopertach. Sporym wzięciem cieszą się w ostatnich latach rowery górskie, zwłaszcza te w cenie do 500 zł i więcej. Po majowych niedzielach na placach i deptakach przybywa też świeżo upieczonych miłośników łyżworolek i tracących powoli popularność aluminiowych hulajnóg. Najbardziej pożądany obecnie prezent to jednak komputer, choć na ten zrzuca się zwykle większa liczba zaproszonych gości. Wśród kupujących nie brakuje na szczęście zwolenników książek - najchętniej kupowana jest oczywiście Biblia dla dzieci i różnego rodzaju encyklopedie. Dziewczynkom bardzo często bliscy ofiarowują złotą biżuterię (kolczyki, łańcuszek z medalikiem). Komunijna koniunktura stała się faktem, dla właścicieli wielu sklepów maj to przysłowiowe złote żniwa. W tym miesiącu w niektórych sklepach dochody wzrastają nawet o 20-30 proc.Wielka feta poza domemNa brak klientów nie mogą też narzekać restauratorzy. Choć w większości przypadków rodzice podejmują gości swoich pociech w domu, to coraz bardziej popularne staje się organizowanie przyjęć komunijnych w lokalu. W maju już tylko nieliczne lokale dysponują wolnym miejscem. Niektórzy rezerwują sale nawet z dwuletnim wyprzedzeniem, ale trudno się dziwić - liczba lokali mogących sprostać tego rodzaju zleceniu ma się nijak do liczby dzieci przystępujących co roku do pierwszej komunii. Koszt przyjęcia komunijnego dla 30 osób waha się w granicach od 2,5 tys. zł do 4 tys. zł. Wszystko zależy rzecz jasna od menu i klasy lokalu. Obleganie wszelkiego rodzaju restauracji i kawiarni przez „komunistów” cieszy restauratorów, ale jest już poważnym problemem dla osób, które oto znalazły się w obcym mieście i chciałyby gdzieś zjeść przyzwoity, niedzielny obiad.* * *Niektórzy pragmatycy twierdzą, że na kamiennych tablicach, które od Boga otrzymał Mojżesz, brakowało jedenastego przykazania: Nie cuduj! Zamieszanie, jakie towarzyszy pierwszym komuniom, niewiele ma wspólnego ze zdrowym rozsądkiem. Przyczyn takiego stanu rzeczy jest zapewne kilka. Jedną z najważniejszych są pieniądze. Na majowych komuniach robi interes wielu ludzi bardzo różnych profesji, od krawców po restauratorów, od jubilerów po „filmowców”. Nic więc dziwnego, że komunijna pompa jest dyskretnie podsycana i z roku na rok przybiera na sile.Ktoś, kogo stać, kupuje drogi prezent, inni nie chcą być gorsi i też kupują, choć dla nich oznacza to już wyrzeczenia i zaciskanie pasa. Rodzice w imię nie najlepiej chyba rozumianej troski rodzicielskiej stają na głowie, by to ich dziecko było najpiękniejsze, miało najładniejszą sukienkę, fryzurę, torebkę itd. Religijna ceremonia zamieniła się w targowisko próżności. Trudno w nim dojrzeć duchowy wymiar wydarzenia.- Ten folklor pobożnościowy spłycił przeżywanie wiary. Odpustowy wymiar tych uroczystości świadczy o tym, że rodzice zgubili trop, że nie znają prawdziwego sensu pierwszej komunii. Dorośli niemający rozeznania, co jest w tym wszystkim najważniejsze, nie mają się też jak bronić przed presją otoczenia. A wtedy to „świat” dyktuje im, co i jak ma wyglądać. Cierpią na tym dzieci, które doświadczają zamętu. Sam ceremoniał przygotowuje dziecko do udziału w czymś wyjątkowym, ale to, co najważniejsze, zostaje w końcu przywalone tym całym targowiskiem: strojem, prezentami, przyjęciem... To wyzwanie dla duszpasterzy rodziców. Dorosłych trzeba przekonać, że pierwsza komunia ma głęboki sens. Nie można ich jednak straszyć grzechem, wyśmiewać bądź karmić teologicznymi frazesami, przeciwnie - trzeba przemówić do nich jak do ludzi, pokazać, wytłumaczyć... Pytanie tylko, kto takie wyzwanie podejmie? - zastanawia się psycholog Andrzej Winkler.

Komentarze

Dodaj komentarz