Stanisław Neblik z Rybnika w swoim velorexie / archiwum
Stanisław Neblik z Rybnika w swoim velorexie / archiwum
Stanisław Neblik, strażak z Rybnika, znany miłośnikom mowy śląskiej jako Fojerman (autor śląskich wierszy, fraszek i opowiadań), od kilku lat ma jeszcze jedną pasję. To velorexy - małe, lekkie samochodziki na trzech kółkach produkowane kiedyś w Czechosłowacji jako pojazdy dla niepełnosprawnych.
Obecnie, po ponad sześćdziesięciu latach, czeska maszyna przeżywa swoją drugą młodość. O ile w Polsce pasjonatów velorexów można policzyć na palcach, o tyle u południowych sąsiadów organizowane są zloty z udziałem setek trójkołowców.
- Pamiętam velorexa jeszcze z dzieciństwa, bo jeździł nim na kopalnię Rymer mój wujek – inwalida. Byłem wtedy dzieckiem, miałem może 3 lata. Potem wujek zachorował, a autko stało i niszczało. Nie chciał go jednak nikomu przekazywać, bo mówił, że musi go oddać na kopalnię – wspomina Stanisław Neblik.
Dzięki pasji swojego siostrzeńca, Rafała Rudzińskiego, który obecnie mieszka w Mysłowicach, sam zaczął się również interesować velorexami. Dzisiaj przyznaje, że nie miał zamiłowania do staroci, ale kiedy pierwszy raz wziął udział w zlocie tych sympatycznych, małych autek w Czechach, to wrócił zachwycony. - Było to w 2008 roku, pojechałem wtedy jeszcze swoim autem. Od tego czasu wyremontowałem velorexa od wujka i jeżdżę nim na zloty i na wycieczki. Zrobiłem około 5 tys. km – dodaje rybnicki Fojerman.
Dla porównania czeskich i polskich pasjonatów podaje liczby: w Rybniku na zlocie, który odbył się we wrześniu ubiegłego roku, było 12 Czechów i dwóch Polaków – siostrzeniec i on. Na spotkanie w Górkach przyjechało siedmiu hobbystów z naszego regionu i sześciu zza południowej granicy, z kolei w zlocie velorexów w Ostrawie wzięło udział kilku Polaków i aż 200 Czechów!
- To małe, trójkołowe autko jest bardzo lekkie. Waży jakieś 300 kilogramów, osiąga maksymalną prędkość 85km/h, przy czym optymalna szybkość to 65/70 km /h – opisuje swój pojazd Stanisław Neblik.



Nie tylko dla inwalidów
Velorexa stworzyło dwóch braci, Franciszek i Mojmir Stransky. Głównym użytkownikiem samochodów tej marki mieli być inwalidzi, którzy otrzymywali je z przydziału na podstawie dokładnych badań lekarskich oraz członkostwa w organizacjach dla niepełnosprawnych. W rzeczywistości velorexami jeździli także ci, którzy po prostu w tamtych czasach chcieli mieć auto. Dzisiaj produkowane są nowe velorexy z silnikami hondy. W minionym tygodniu rybnicki pasjonat pojechał do Czech na pogrzeb jednego z konstruktorów velorexa. Zmarł Mojmir Stransky. (izis)

Komentarze

Dodaj komentarz