Od lewej: Rafał Pierchała, Jan Froehlich, Patryk Świtała, Michał Kapuściński / Adrian Karpeta
Od lewej: Rafał Pierchała, Jan Froehlich, Patryk Świtała, Michał Kapuściński / Adrian Karpeta

Pomysłodawcą wyprawy jest Rafał. Rok temu zrobił sobie objazdówkę po Czechach z finiszem w Pradze. Pokonał ok. 500 kilometrów. Jechali w trzy osoby. Po szczęśliwym dotarciu do domu pomyślał o Rzymie... Zebrał kumpli, którzy nie mają aż tak dużego doświadczenia, ale trenują z całych sił. – Moja przygoda z rowerem rozpoczęła się dopiero w tym roku, pokonuję dziennie sto kilometrów – mówi Michał.
Zaczynają pod pomnikiem Jana Pawła II przy bazylice. O godzinie 6 rano wezmą udział w mszy świętej, po nabożeństwie wsiadają na rowery. Do Rzymu mają około 1500 kilometrów. Pierwszego dnia chcą przejechać 160 km, później będą pokonywać każdego dnia trochę krótszy dystans. – Pojedziemy przez Czechy, Austrię, Słowenię, Włochy. Chcemy zwiedzić m.in. Wiedeń, Triest, Padwę, Bolonię, Pizę, Sienę – wyliczają chłopcy.
Spać będą albo pod namiotami, albo u ludzi, którzy ich przygarną. – Mamy dla nich gadżety, które dostaliśmy z urzędu miasta – mówią chłopcy.
Na miejscu chcą spędzić trzy-cztery dni. Planują zwiedzić cały Watykan, stare miasto w Rzymie, nowe oczywiście też. Z powrotem wracają autokarem. Rowery wrócą do Polski albo pocztą, albo tirem. – Szukamy kogoś, kto nam pomoże przetransportować rowery z Rzymu do Polski – mówią chłopaki.
Jadą rowerami krosowymi na 28-calowych kołach. Chcą, by cała wyprawa kosztowała ich po tysiąc złotych na osobę. – Może być trudno zmieścić się w tej kwocie, sam powrotny autokar to 400 zł, do tego bilety wstępu. Ale to i tak tańszy sposób na wakacje niż wycieczka zorganizowana – mówią.


Do Rzymu mają około 1500 kilometrów. Pierwszego dnia chcą przejechać 160 km, później będą pokonywać każdego dnia trochę krótszy dystans

Komentarze

Dodaj komentarz