20031901
20031901


O przebiegu incydentu, wyroku sądu, zamiarze apelacji F. Waniek pełniący funkcję przewodniczącego rady powiatu raciborskiego powiadomił zebranych na sali 29.04, tuż przed sesją. Odczytał specjalne oświadczenie by „wyjaśnić wszystko do końca i zapobiec ewentualnym plotkom i niedomówieniom”.1.03.2001 r. Franciszek Waniek, zajmujący się m.in. produkcją i handlem oknami, na posterunku celnym w Raciborzu zgłosił do odprawy celnej dziesięć okien bez szyb i okuć, które zamówił klient z Berlina. Kontrahent jednak zareklamował towar i Waniek wrócił z nim do Polski. 5.03 około godz. 9 rano zgłosił na posterunku celnym w Raciborzu fakt powrotnego przywozu tych okien. Towar razem z samochodem transportującym i kierowcą stał na placu odpraw do godz. 17.25. Wtedy celnik wydał postanowienie o wszczęciu postępowania mającego na celu stwierdzenie nieprawidłowości dokonanego zgłoszenia celnego.- O treści tego postanowienia zawiadomiła mnie agencja celna o 17.09. Zaznaczyć bym chciał, że formalności związane z podjęciem takiego postanowienia przez średnio operatywnego celnika nie powinny trwać dłużej niż godzinę. W tym konkretnym przypadku trwały one osiem godzin, w trakcie których samochód z kierowcą stali na parkingu, a celnicy zastanawiali się, co można by zrobić by nie przyznać mi racji, przy czym to myślenie odbywało się nie tylko na mój, ale również na koszt wszystkich podatników. Wszelkie składane przeze mnie wyjaśnienia i wnioski były odrzucane wbrew zasadom logiki i zdrowego rozsądku, a działania kierownika i podlegających mu celników przypominały przysłowiowe szukanie dziury w całym. Dawano mi jasno do zrozumienia, że nie mam pojęcia o tym, o co im chodzi, a najlepiej bym pozwolił im robić co oni uważają za stosowne i nie podejmował żadnych czynności, które by mogły utrudnić ich ciężką i odpowiedzialną prace, bo i tak zrobią, co zechcą.”Około godz. 18, po pozostawieniu towaru w magazynie agencji celnej, samochód powrócił do firmy. Waniek po otrzymaniu faksem postanowienia napisał skargę na kierownika tego posterunku i załatwiającego tę sprawę celnika posługując się dosadnym słownictwem, jednoznacznie określającym ich postępowanie. Wysłał ją faksem bezpośrednio do dyrektora Urzędu Celnego w Cieszynie.- Napisałem wówczas, że mam nadzieję, że na poziomie Urzędu Celnego w Cieszynie nie toleruje się nieuctwa, braku kompetencji, złośliwości i głupoty, którym przewodzi kierownik posterunku w Raciborzu. Stwierdziłem również, że osoby, które tą sprawą się zajmowały, są palantami, tępakami, darmozjadami i leniami.23.03.2001 r. Urząd Celny w Cieszynie odrzucił skargę Wańka. Przedsiębiorca zapoznał się z aktami 29.03 na posterunku celnym w Raciborzu. W obecności dwóch funkcjonariuszy celnych stwierdził, że sprawa jest wynikiem złośliwości, głupoty i niekompetencji celników. Słuchający tego funkcjonariusze również poczuli się znieważeni. 4.04 Waniek odwołał się od decyzji cieszyńskiego urzędu do Głównego Urzędu Ceł w Warszawie:- W odwołaniu, oceniając postępowanie autorów tej decyzji, użyłem pod adresem kierownika posterunku w Raciborzu określenia: wyjątkowo tępy i ograniczony urzędnik o poziomie intelektualnym porównywalnym do dużej łopaty z krótkim trzonkiem.GUC nie przyjął odwołania. Waniek poskarżył się do Naczelnego Sądu Administracyjnego, który wyrokiem z dnia 23.01.2003 roku uchylił te decyzje uznając, że są one sprzeczne z prawem i wykazał, że od samego początku postępowania, czyli od 5.03.2001 r. celnicy posterunku w Raciborzu postępowali niezgodnie z prawem, naruszając szereg przepisów postępowania administracyjnego, ordynacji podatkowej i kodeksu celnego. 8.04 br. Izba Celna w Cieszynie uznała za prawidłowe zgłoszenie celne z 5.03.2001 r. i, przyznając rację, zwróciła przedsiębiorcy zapłacone wówczas należności wraz z odsetkami.Niezależnie od tego sprawą zajmowała się Prokuratura Rejonowa w Raciborzu, do której dotarły skarga i odwołanie Wańka, zawierające wszystkie obelżywe słowa a także wiadomości o znieważeniu celników przez przedsiębiorcę podczas pobytu na posterunku celnym. Prokuratura wystąpiła przeciwko Wańkowi z dziewięcioma zarzutami, domagając się ukarania podejrzanego grzywną pięciu tys. zł i nakazem przeproszenia celników.- Prokurator wyszedł prawdopodobnie z założenia, że przy wielości zarzutów istnieje większe prawdopodobieństwo uzyskania wyroku skazującego - mówi Waniek.- To nieprawda. Po prostu prokurator prowadzący sprawę sformułował zarzut dotyczący znieważenia każdego celnika, bo przecież jeden mógł zostać mocniej obrażony, inny mniej - neguje prokurator rejonowy z Raciborza Janusz Smaga - Ja już na sali rozpraw pogrupowałem zarzuty w trzy zestawy.Sąd wyrokiem z 9.04 uznał Wańka winnym znieważenia czterech celników z Raciborza i jednocześnie uniewinnił go od pozostałych zarzutów postawionych przez prokuraturę. Wymierzył mu karę 3200 zł grzywny bez konieczności przeproszenia funkcjonariuszy.- Uważam, że wyrok jest niesłuszny. Sąd skazał mnie, mimo iż znał treść akt NSA i jego wyrok. Okazało się, że poszkodowanym jest nie ten, co przestrzega prawa, ale osoba, która je naruszyła - mówi Franciszek Waniek.Prokuratura również zamierza odwołać się od wyroku:- Sąd uznał, że nie jest obrażony ktoś, kto bezpośrednio nie widział pisma z zamieszczonymi tam obraźliwymi uwagami. Nie zgadzamy się z takim poglądem - mówi prokurator rejonowy.Pan Waniek mimo wszystko może wyjść obronną ręką z opresji. Furtkę otworzył mu sam premier Leszek Miller, który publicznie znieważył posła w służbie Sejmowej Komisji Śledczej, nazywając go zerem. Jeśli ta zniewaga ujdzie mu na sucho, będzie to precedens, który skazany Waniek może wykorzystać na swoją obronę. Wszak jesteśmy ponoć państwem, w którym obywatele są równi wobec prawa.

Komentarze

Dodaj komentarz