Sądzili w swojej sprawie


- Nawet nie chcę się domyślać, kto stoi za tą grupą, ale gdy tylko dotarł do mnie ten anonim, od razu przypomniało mi się stare powiedzenie, że sprawy niezałatwione się mszczą - mówi burmistrz Pszowa Ryszard Zapał. - Mnie nie interesuje obyczajowo-plotkarska część tego dość obszernego elaboratu. Dobrze by jednak było, gdyby się wreszcie wyjaśniły kwestie dotyczące nieprawidłowości przy przetargu na budowę kanalizacji sanitarnej przy ul. Pszowksiej oraz wynikających stąd ewentualnych strat, jakie mogła ponieść gmina. Mam również nadzieję, że organa wymiaru sprawiedliwości orzekną w sprawie, moim zdaniem, nieprawomocności pewnej uchwały rady miejskiej poprzedniej kadencji o nieściganiu podejrzanego o popełnienie przestępstwa.O nieprawidłowościach przetargowych dość obszernie pisaliśmy w ostatnim kwietniowym numerze „Nowin”. Sprawa ciągnie się już trzy lata i do dziś nikt nie odpowiedział na pytanie, dlaczego Regionalna Izba Obrachunkowa ukarała za to poprzedniego burmistrza Pszowa Bogusława Szymczyka grzywną w wysokości 15 tys. zł, a sąd zadowolił się karą w wysokości 1800 zł. Po odwołaniu prokuratorskim sprawa jeszcze raz będzie rozpatrywana.Podobnie niezrozumiała wydaje się kwestia zlekceważenia prawa podczas głosowania radnych nad tym, czy za wspomniane nieprawidłowości przetargowe ścigać burmistrza Szymczyka, czy też nie. Z pytaniem tym do rady miasta zwróciła się prokuratura. Przeciw ściganiu burmistrza głosował nie tylko on sam, ale także przewodniczący Rady Miejskiej Pszowa Paweł Kołodziej, przewodniczący komisji przetargowej Erwin Rajman, członek tej komisji Ignacy Baszton oraz członek zarządu miasta Czesław Mucha. A artykuł 25a ustawy o samorządzie gminnym mówi jednoznacznie, że radny nie może brać udziału w głosowaniu ani w radzie, ani w komisji, jeżeli dotyczy ono jego interesu prawnego. Wynika stąd, że co najmniej trzy osoby głosowały niezgodnie z przepisami wspomnianej ustawy. Na mocy tych ustaleń głosowanie to z litery prawa jest nieprawomocne, a podjęta wówczas uchwała nieważna. Ktoś jednak musi to stwierdzić.Podejrzaną uchwałę uchylić może wojewoda. Pozostaje tylko pytanie, kto zwróci się do niego z propozycją zajęcia w tej kwestii stanowiska. Niektórzy radni obecnej kadencji twierdzą, że dla ratowania honoru powinien to zrobić przewodniczący rady miasta Paweł Kołodziej, który poprzednio też pełnił tę funkcję, a mimo to nie znał lub zlekceważył wspomniany artykuł ustawy o samorządzie gminnym, dopuszczając do głosowania osoby do tego nieuprawnione. Sam zresztą także był przeciw wszczęciu postępowania prokuratorskiego wobec podejrzanego o matactwa przetargowe burmistrza.Zdziwienie mieszkańców Pszowa budzi fakt niepodjęcia przez organa ścigania czynności prawnych po uzyskaniu zeznań dotyczących nakłaniania przez poprzedniego burmistrza Bogusława Szymczyka jednego z pracowników magistratu do wybrania w przetargu z góry wskazanej firmy. O powyższe oskarżył go ówczesny kierownik referatu inwestycji w urzędzie miasta Andrzej Hendel. Choć na policji zostały złożone w tej sprawie zeznania, nigdy nie ujrzała ona światła dziennego. Może ujrzy je teraz, po anonimie. Okazuje się, że ostatnio w Polsce takie „powiadomienia” stały się skuteczną metodą otwierania teczek ze sprawami zamkniętymi. W nagłówku pszowkiego anonimu bezceremonialnie napisano: „Donos - pismo otwarte”.Adresowany do organów ścigania i wymiaru sprawiedliwości list najpikantniejszy jest w tych miejscach, które poświęcone są opisowi obyczajów panujących w kręgach miejscowej władzy. Anonim między innymi wraca do słynnej kilka lat temu sprawy „Łososia”, czyli byłego przewodniczącego rady miejskiej, który stracił tę funkcję po tym, jak w jednym z pszowkich marketów oskarżono go o podkradanie ryby. W każdym razie był w tej sprawie podejrzany, a potem wszystko się jakoś rozmyło. „Łosoś”, jak go nazywają koledzy z opozycji, cały czas jest radnym. Autor pisma podaje, ile, w którym miejscu i w jakich ratach radny X wziął łapówki za „lewy przetarg” oraz kto jest „bossem pszowskiej mafii”. Są też nazwiska parlamentarzystów i różnej maści funkcjonariuszy państwowych, na poparcie których boss często się powołuje.

Komentarze

Dodaj komentarz