20031908
20031908


Na program złożyły się dzieła dwóch wielkich kompozytorów doby baroku; czteroczęściowa kantata wielkanocna „Jauchzet Gott in allen Lauden” J.S. Bacha i fragmenty oratorium „Mesjasz”, jednego z najwybitniejszych dzieł G.F. Haendla. Uzupełnieniem całości była kompozycja niemieckiego romantyka C. Franka „Panis Angelicus”. Ze względu na charakter wykonywanych utworów orkiestra wystąpiła w mniejszym niż zwykle, 20-osobowym składzie, typowym dla muzyki kantatowej.- Mniejszy skład wymaga od muzyków dodatkowej uwagi, skupienia i dyscypliny, bo odpowiedzialność poszczególnych muzyków jest znacznie większa. Właściwie każdy musi grać jak solista, bo inaczej nic z tego nie wyjdzie - wyjaśnia Romana Kuczera, dyrektorka Państwowej Szkoły Muzycznej I i II stopnia w Rybniku.Brzmienie orkiestry wzbogacono charakterystycznymi dźwiękami klawikordu, które przydały mu muzycznej patyny. Na instrumencie tym zagrała rybniczanka Izabela Manderla, była uczennica Anny Warchoł, jednej z bardziej zasłużonych nauczycielek rybnickiej szkoły muzycznej.Do zaśpiewania partii solowych zaproszono specjalizującą się w repertuarze oratoryjnym sopranistkę Agnieszkę Bochenek-Osiecką, związaną w przeszłości z Operą Śląską w Bytomiu, oraz barytona Tadeusza Leśniczaka, który świętował niedawno 25-lecie swojej pracy w Operze Śląskiej.Barokowe kompozycje do łatwych nie należą, melomani usłyszeli np. jedną z kantat Haendla, z partią małej trąbki, „prowadzącej” melodię równolegle ze śpiewaczką, co wymagało od niej i trębacza nie lada dyscypliny.Koncert poprzedziły trwające tydzień intensywne próby. Prof. Jan Wincenty Hawel uczęszczał do szkoły muzycznej w Rybniku w czasach, gdy jeszcze kierowali nią bracia Karol i Antoni Szafrankowie. Dziś na Akademii Muzycznej w Katowicach, którą w latach 80. przez dwie kadencje kierował jako rektor, wykłada dyrygenturę. Hawel cieszy się opinią specjalisty od muzyki barokowej i niezwykle wymagającego dyrygenta perfekcjonisty; na jednej z pierwszych prób miał nawet „spieronić” rybnickich filharmoników. Dla melomanów liczy się jednak efekt końcowy, a ci opuszczali kościół pod wezwaniem św. Józefa zachwyceni.W czasie koncertu „Arię na strunie G” Bacha zadedykowano Eugeniuszowi Szojerowi, zmarłemu w lutym wieloletniemu kontrabasiście rybnickiej filharmonii. W orkiestrze pełnił niezwykle ważną funkcję bibliotekarza, czyli opiekuna nut. Jak mówią muzycy, to właśnie od bibliotekarza zależy, czy orkiestra ma co grać. On rozdaje nuty przed koncertem i zbiera je po jego zakończeniu, pilnuje też, by wróciły na swoje miejsce.Postacie wybitnych kompozytorów, czasy, w których żyli, i ich muzykę przybliżyła publiczności Danuta Węgrzyk, która jak zwykle poprowadziła koncert z wdziękiem i bardzo rzeczowo. A było o czym opowiadać, zwłaszcza że Bach i Haendel byli rówieśnikami. Choć wiedzieli o swoim istnieniu, bo znali swoje kompozycje, nigdy się nie spotkali. Co jednak nie było możliwe w życiu, stało się możliwe w teatrze. Współczesny dramaturg Bogusław Schaeffer napisał zabawną, błyskotliwą sztukę pt. „Kolacja na cztery ręce”, opowiadającą właśnie o ich spotkaniu. W jednej ze scen można usłyszeć krótki dialog. Pokpiwający trochę z Bacha Haendel pyta: - Jak się pan miewa, panie pach!? - Dziękuję, nie narzekam, panie handel...Jeszcze kilkanaście lat temu w krakowskim Starym Teatrze można było oglądać „Kolację” w mistrzowskiej obsadzie: Bińczycki (Bach), Nowicki (Haendel), Peszek (lokaj).Następny koncert Towarzystwo Muzyczne im. Braci Szafranków planuje na połowę czerwca w Teatrze Ziemi Rybnickiej. Na jego program złożą się przede wszystkim utwory Henryka Mikołaja Góreckiego. Gościem honorowym koncertu będzie sam kompozytor, obchodzący w tym roku swoje 75. urodziny.

Komentarze

Dodaj komentarz