Mateusz Mazik miał nadzieję na olimpijski występ. Wpadka dopingowa spowodowała, że stracił na to szansę / Wacław Troszka
Mateusz Mazik miał nadzieję na olimpijski występ. Wpadka dopingowa spowodowała, że stracił na to szansę / Wacław Troszka
Na olimpiadę w Londynie nie ma raczej szans. Jeśli się podniesie po niedawnym pozytywnym wyniku kontroli antydopingowej, prawdopodobnie ucieknie w zawodowstwo.
Anatol Jakimczuk, klubowy trener Mateusza Mazika, nie wierzy, że chłopak świadomie wziął THC, substancję, którą zawiera m.in. marihuana.
– Wiedział, że przed nim są mistrzostwa świata, może nawet olimpiada. Nie zrobiłby tego... – mówi szkoleniowiec Mazika.
22-letni bokser zaliczył wpadkę podczas meczu ligowego w Białymstoku. Tamtejszy Hetman wypożyczył go na mecz z Wałczem. Do Białegostoku jechał prosto z Okęcia. Wrócił z Anglii, z 11-dniowego zgrupowania kadry Polski. – Tam musiało się wydarzyć coś złego – uważa Jakimczuk.
Trener siedzi w internecie i szuka informacji o THC. – Ten środek w niektórych krajach jest zupełnie legalny i dozwolony. Nawet nie ma większego wpływu na formę zawodnika... – mówi. Dowiedział się, że THC może dostać się do organizmu albo po zapaleniu skręta, albo po wypiciu alkoholu, bo rozpuszcza się właśnie w nim.
Może ktoś Mateuszowi dosypał czegoś do drinka, może poczęstował go papierosem z trawką?
– Mateusz to dusza towarzystwa, jest lubiany, może poszli do pubu. Wiem, że pali, jego jedynego nie udało mi się oduczyć. Ale pytałem go: Mazio, może coś wypiłeś, zapaliłeś? Zaprzecza – opowiada trener.
Kierownik zgrupowania, kolega Jakimczuka, mówi to samo: żadnych ekscesów w Anglii nie było...

Trochę się podłamał
Z drugiej strony, jak mówi trener, Mazik w ostatnim czasie nie był w najlepszej formie psychicznej. Trener chciał go wysłać na turnieje do Irlandii, gdzie biłby się z najlepszymi i dobrze przygotował do kwalifikacji olimpijskich. Jakimczuk napisał specjalny grant, ale pieniędzy nie dostał.
– Mazio trochę się podłamał – mówi nam trener.
Mazik jechał na mistrzostwa Europy, a Jakimczuk czuł, że z jego podopiecznym jest coś nie tak. Rybnicki bokser odpadł w pierwszej rundzie rozgrywanych w Ankarze mistrzostw.
Sam bokser nie chce mówić. Odsyła do oświadczenia, które wysłał do szefa wydziału dyscypliny i wychowania Polskiego Związku Bokserskiego. Pisze, że świadomie nie użył żadnego niedozwolonego środka dopingowego, ostatnie posiłki, napoje i odżywki spożył w Anglii, w samolocie i w wagonowym Warsie tylko pił, bo zbijał wagę. Dlatego bez obaw przystąpił do badania antydopingowego.
Zrezygnował z badania próbki B. Bo wydatek rzędu 800 złotych jest dla niego za duży.
– Ja też nie miałem pieniędzy, żeby mu dać na to badanie – mówi trener. Czy to nie trochę jak skazywanie bez ostatecznego dowodu? – Prześledziliśmy podobne sytuacje z ostatnich lat. Nigdy się nie zdarzyło, że próbka B była inna od próbki A. Po prostu nie ma takiej możliwości, więc badanie drugiej próbki nie miało sensu – stwierdza trener Jakimczuk.

Taki zadziorny szkrab
Trener jest załamany. Zna Mazika od dziecka. Mateusz był 11-letnim szkrabem, kiedy na trening przyprowadził go ojciec. Miał dosyć tego, że dzieciak ciągle się bije. Powiedział, że jeśli chce się koniecznie lać, to niech robi to w ringu. Mateusz był zadziorny i charakterny. – Już jako 13-latek jechał z nami do Niemiec, boksował z seniorami – wspomina Anatol Jakimczuk.
Wielką radość razem przeżywali, kiedy Mazik został zaproszony do Pałacu Prezydenckiego po tym, jak zdobył brązowy medal mistrzostw świata juniorów w Maroku. Potem były kolejne sukcesy. W 2010 roku bokser zdobył srebrny medal mistrzostw Polski seniorów.
Walczył dla Czechów, wspierał inne kluby. Mazik zdobył punkty dla Białegostoku, klub zrobił drużynowego mistrza Polski. Teraz, jeśli punkty Mazika zostaną odjęte, straci trofeum. – Porobiło się – mówi Anatol Jakimczuk.
Próbuje jakoś dotrzeć do Mazika, namawia, by przychodził na treningi. – Mazio nadal figuruje w kadrze Polski na drugie półrocze, miał jechać na obóz, miał być sparingpartnerem, ale nie chce... Dziś miał być w hali o godz. 16, ale nie przyszedł – mówił nam w środę Jakimczuk.
Boi się, że Mateusz ucieknie w zawodowstwo. Już wcześniej interesowały się nim grupy z Polski i nie tylko.
– Ale obiecał i mnie, i prezydentowi miasta, że do Londynu zostanie w Rybniku – mówi Anatol Jakimczuk. Teraz, gdy szans na Londyn praktycznie już nie ma, niewiele go tu trzyma. Grupy zawodowe mają dobrych prawników, dyskwalifikację po roku można odwiesić, zawodnik zarabia pieniądze...
Trener pożegnał już Marcina Cichockiego, który wyjechał do Anglii. 3 września ostatnią walkę w Boguszowicach stoczy jego brat Patryk. Też leci na Wyspy.
Czy Mateusz będzie następny?



Co to jest THC
Jest główną substancją psychoaktywną zawartą w konopiach. Jest praktycznie nierozpuszczalny w wodzie, ale rozpuszcza się w alkoholu i w tłuszczach. Przy małej dawce efektem THC jest stan głębokiego odprężenia, wzrost apetytu, wrażliwości na zapachy i smaki. Przy średniej dawce zwiększa się wrażliwość słuchu i wzroku. A przy dużej dawce mogą pojawić się zaburzenia orientacji w przestrzeni, podrażnienia i stany euforyczne.

Komentarze

Dodaj komentarz