Nowe, miedziane poszycie dachów zyskały m.in. boczne kaplice bazyliki / Wacław Troszka
Nowe, miedziane poszycie dachów zyskały m.in. boczne kaplice bazyliki / Wacław Troszka
Gruntowny remont neogotyckiej bazyliki pw. św. Antoniego powoli finiszuje. Prace powinny się zakończyć do 30 listopada.
– Na dobrą sprawę potrzebujemy dwa i pół miesiąca ładnej pogody. Przelotne deszcze nam nie przeszkadzają, ale częste bądź ulewne deszcze uniemożliwiają zaimpregnowanie odnowionych murów, bo one muszą być po prostu suche – mówi kierownik robót Ryszard Franas. Budowlańcy kończą już odtwarzanie szóstej, ostatniej przypory prezbiterium. Stan przypór był tak zły, że wszystkie rozebrano i postawiono od nowa przy zastosowaniu dodatkowych wzmocnień. Nie lada sztuką było też odtworzenie efektownych wieżyczek, wieńczących kolejne przypory. Część ich ozdobnych elementów udało się uratować bądź posklejać specjalistycznymi klejami, ale większość trzeba było wykonać od nowa na zamówienie.
Z głównych prac pozostała jeszcze renowacja najniższej części murów świątyni, czyli sięgającego na wysokość 120 cm kamiennego cokołu z brył piaskowca. 75 proc. cokołu, czyli ponad 400 m kw., trzeba odnowić i uzupełnić fugi. Dobiega też końca wymiana poszycia dachu świątyni. Dekarze kończą układanie dachówek na wschodniej części, czyli nad prezbiterium i północnym wejściem. Na całym obiekcie trwa też uzupełnianie instalacji odgromowej i wykańczanie obróbki blacharskiej dachów bocznych kaplic oraz wieńczących je ozdobnych iglic. Przypomnijmy, że w czasie gruntownego remontu murów zewnętrznych bazyliki na obu wieżach zainstalowano mgłową, niskociśnieniową instalację przeciwpożarową. Powinna ona ugasić ogień, gdyby płomienie pojawiły się na którejś z nich.
Wykorzystując to, że teren wokół kościoła jest odpowiednio zabezpieczony, ksiądz proboszcz Franciszek Musioł zlecił specjalistycznej firmie umocowanie blaszanego, miedzianego poszycia północnej wieży. Przy wykorzystaniu technik alpinistycznych i użyciu blisko 600 miedzianych czopów dekarze przytwierdzili luźną i niebezpiecznie falującą w czasie wiatrów blachę do deskowania samej wieży. – Wiele osób drażnią dwa ciemne kawałki blachy na północnej wieży, które kontrastują z zielonkawym, miedzianym poszyciem najwyższej części obu wież. Niestety poprzednia ekipa zamiast blachy miedzianej użyła mosiężnej, która ma inne właściwości. Najlepszym rozwiązaniem byłaby wymiana tej blachy, ale to wiązałoby się z niemałymi kosztami – mówi Ryszard Franas.
Patrząc na odremontowane części popularnego Antoniczka, trudno nie ulec wrażeniu, że ten najbardziej okazały kościół w naszym regionie kościół, liczący sobie nieco ponad sto lat, wygląda właściwie jak nowy.

Komentarze

Dodaj komentarz