20032406
20032406


- Od zawsze czułam jednak, że mam artystyczną duszę. Pisałam wiersze, scenariusze, reżyserowałam spektakle teatralne w podstawówce, pisałam gazetkę szkolną. Rozpoczynając śpiewanie, czułam, że tylko zmieniam formę artystycznego wyrażania się - mówi o sobie.Jej talent piosenkarski wyłowiła Elżbieta Biskup, nauczycielka muzyki w II LO. Na jednej z lekcji muzyki uczyła piosenki Starego Dobrego Małżeństwa „Jak”. Marzena zapomniała melodię i po lekcji podeszła do nauczycielki, by zagrała ją na pianinie.- Zaczęłam sobie podśpiewywać. Musiałam zaskoczyć panią Elżbietę, bo powiedziała mi, że warto, abym coś więcej zrobiła ze swoim głosem.Marzena należała do zespołu wokalnego Elżbiety Biskup, działającego w liceum i Raciborskim Domu Kultury. Notabene śpiewała w nim również Anna Wyszkoni, obecnie wokalistka zespołu Łzy, także laureatka tegorocznego festiwalu w Opolu. W zespole Marzena śpiewała przez cztery lata. Był to okres oswajania się ze sceną, panowania nad tremą. I chyba ten brak obycia z estradą spowodował jej nie najlepszy debiut w „Szansie na sukces” w 1995 r. Miała wtedy 17 lat. Wystąpiła w odcinku, którego gwiazdą były Alibabki:- Śpiewałam „Kwiat jednej nocy”. Nie dość, że piosenka mi nie siadła, to jeszcze zupełnie się stremowałam.Po drodze do ponownego udziału w „Szansie na sukces”, wreszcie triumfu w Opolu, były liczne występy na imprezach większej i mniejszej rangi. Śpiewała solo, w duecie, w trio. Wystąpiła m.in. w drugiej edycji programu „Idol”, w którym dotarła do półfinału i odpadła dopiero w głosowaniu telewidzów. Dziś jest wdzięczna za tamtą porażkę, bo dzięki niej jest wolna artystycznie. Sukces w „Idolu” związałby ją kontraktem z wytwórnią płytową, która mogłaby jej narzucić, co i jak ma śpiewać.Marzena nigdy nie chałturzyła. Od początku wybierała utwory uznawane za trudne, m.in. Edyty Geppert, z musicalu „Metro”. Stawiała na interpretację piosenek, przekazanie własnych emocji z nimi związanych. Słowa, tekst stały się najważniejsze. Jest to powód, dla którego Marzena do tej pory korzystała z cudzego repertuaru. Zwyczajnie obawia się, że jej własne teksty nie miałyby takiej siły przebicia. Zwycięstwo w konkursie debiutów na festiwalu opolskim pozwoli jej odbyć sesję nagraniową w Polskim Radiu. Wie już, jaka muzyka miałaby być podkładem dla słów: to mieszanka soulu, jazzu, bluesa, popu. Chciałaby też wykonywać utwory w konwencji Edyty Geppert, ale idące z duchem czasu, nowocześnie brzmiące. Na autorskie kompozycje przyjdzie jeszcze czas. Piosenkarka chce najpierw poznać podstawy: nauczyć się nut, teorii.Marzena zdaje sobie sprawę, że muzyka, jaką wybrała, nie znajdzie masowego odbiorcy:- Na pewno ma mniej licznego odbiorcę, ale myślę, że nie jest z nią tak źle. Sądzę, że ludzie potrzebują emocji w muzyce. OK, kiedy będą chcieli zabawić się, poszukają innych wykonawców, ale nie wierzę, że nie będą chcieli też wzruszyć się przy muzyce, uspokoić. Niech będzie to mniejsza grupa słuchaczy, ważne, żeby nie byli przypadkowi. Nie chcę na siłę zabiegać o popularność, robić kariery. Śpiewam z pasji, nie z wyrachowania. Moim celem nie jest sława, tylko dzielenie się moim śpiewaniem. Oczywiście, jeżeli będzie to możliwe, będę chciała śpiewać profesjonalnie i uczynić z tego mój zawód. Nie wiem, czy będzie mi to dane, zbyt wiele rzeczy jest niezależnych ode mnie. Jeżeli pojawi się sukces, to pięknie, ważne jednak, by odnieść go, podążając własną artystyczną drogą.O tym, że sukces jest możliwy nawet przy wykonywaniu piosenek odbiegających od ogólnie przyjętego przebojowego nurtu, przekonuje przykład samej Marzeny - wygrała „Szansę na Sukces” i „Debiuty”, śpiewając zaaranżowaną według własnego pomysłu „Modlitwę” Tadeusza Nalepy.

Komentarze

Dodaj komentarz