Prokuratura w Wodzisławiu jednak postawiła pana w stan oskarżenia pod zarzutem zatajenia istotnych informacji na temat swojego majątku i zobowiązań finansowych.
Nie jestem naiwny. Wiem, że kilka osób z pewnych instytucji od roku za wszelką cenę próbuje coś na mnie znaleźć. Te osoby tak łatwo nie zrezygnują.
Po doniesieniu CBA zapewniał pan o swojej niewinności. Tymczasem prokuratura umorzyła tylko trzy z siedmiu zarzutów. Zdaniem prokuratora zataił pan, że jest właścicielem nieruchomości zabudowanej domem, nie wykazał wszystkich pieniędzy i zobowiązań wobec jednej z żorskich spółek. Czy to znaczy, że prokuratura się myli?
Nadal uważam, jak zresztą większość prawników, że nie popełniłem żadnego przestępstwa. O tym, które z zarzutów się ostały, dowiedziałem się z prasy, co jest zresztą wielce znamienne, ponieważ ja nie zostałem o tym poinformowany. Domyślam się, że rzekome zatajenie bycia właścicielem nieruchomości dotyczy działki niezabudowanej, a nie zabudowanej domem, która przez wszystkie poprzednie lata widniała oczywiście w oświadczeniach majątkowych. Przestałem ją wykazywać po spisaniu przedwstępnej notarialnej umowy sprzedaży i zainkasowaniu ok. 80 procent ceny, bo środki z tej transakcji wykazałem w oświadczeniach majątkowych. Sprawa ta była wyjaśniana przez urząd skarbowy w 2007 roku i nie budziła żadnych wątpliwości. Rzekome niewykazanie zobowiązań wobec jednej z firm dotyczy zresztą tej samej działki. W 2005 roku zawarłem porozumienie, że zobowiązania z tytułu wykonania pewnych prac budowlanych stały się zaliczką na zakup tej ziemi, więc na dzień składania oświadczenia majątkowego nie miałem tych zobowiązań.
A zarzut niewykazania wszystkich pieniędzy?
To, jak pan mówi, niewykazanie wszystkich pieniędzy może dotyczyć sytuacji z 2006 roku, gdy składałem oświadczenie na dwa miesiące przed końcem kadencji, 28 sierpnia. Potem okazało się, że 25 sierpnia na moje konto wpłynęły pieniądze od siostry z zagranicy na kupno części działki przy moim domu. Nie wiedziałem o tym w dniu spisywania oświadczenia, bo spodziewałem się tych pieniędzy później. Kto z nas codziennie sprawdza swoje konto!
Jak zamierza pan bronić swoich racji przed sądem?
W żadnym razie nie może być mowy, że świadomie chciałem kogoś oszukać czy wprowadzić w błąd. Zresztą jaki by to miało sens? Przecież nikt mi nie zarzuca, że chciałem ukryć jakiś majątek pochodzący z niewiadomego źródła. Raczej próbuje się mnie złapać na jakimś błędzie formalnym. W podobny sposób pewnie można by zrobić przestępców z większości składających oświadczenia majątkowe. Obiektywne spojrzenie na tę sprawę, a nie wątpię, że sąd tak właśnie postąpi, moim zdaniem wystarczy, aby stwierdzić, że nie popełniłem przestępstwa.
Komentarze