Komputery niczym kamfora


Jak udało nam się ustalić, sprawa wyszła na jaw, gdy nowy dyrektor przejmował urząd. Miało się wtedy okazać, że nie ma w nim sprzętu, który według dokumentów znajduje się na jego wyposażeniu.- Wewnętrzne śledztwo i przesłuchanie kilkunastu pracowników nie przyniosły spodziewanych, precyzyjnych ustaleń - mówi Tomasz Zmorek. Zasłaniając się dobrem Poczty, nie chce ujawnić, co konkretnie zginęło. Zapewnia jednak, że złodziej bądź złodzieje nie weszli w posiadanie informacji objętych tajemnicą służbową, nie spowodowali też jakichś szczególnych utrudnień w pracy urzędu. Choć nie udało się ustalić, kto i kiedy wyniósł z poczty sprzęt komputerowy (nie było śladów włamania), za rażące zaniedbanie - jak to określa dyrektor - stracił pracę szef pocztowych informatyków, kilku innych pracowników ukarano, stosując mniej dotkliwe, regulaminowe sankcje.- Niewykluczone, że osoba, która przyczyniła się do zniknięcia sprzętu, wciąż pracuje w RUP. By uniknąć podobnych przypadków w przyszłości, uszczelniliśmy system ewidencji i kontroli sprzętu - mówi dyrektor.Jak dowiedzieliśmy się w prokuraturze, postępowanie w sprawie pocztowych komputerów dopiero się rozpoczyna.

Komentarze

Dodaj komentarz