20032712
20032712


Dom przy ul. Dworcowej 40 od kilku lat stoi pusty, prawowita właścicielka mieszka w innej miejscowości. Kilka tygodni temu na posesję wjechał traktor z przyczepą i na tyłach budynku wyładował stertę śmieci i rupieci. Jak się okazało, to dobytek jednego z lokatorów, którego Rybnicka Spółdzielnia Mieszkaniowa eksmitowała z bloku przy ul. Dąbrówki 19 w osiedlu Nowiny. Liczący ok. 60 lat pan Stanisław zajmował się zbieractwem - znosił do domu to, co inni wyrzucili na śmietnik, od starych ubrań po zniszczone domowe sprzęty. W maju wykonano wyrok o eksmisji. Zgromadzonymi w niewielkim mieszkaniu „dobrami” załadowano trzy przyczepy. W czasie ich załadunku okazało się, że w śmieciach zalęgło się już robactwo, i konieczna okazała się dezynfekcja mieszkania.Trudno ustalić, w jaki sposób mężczyzna przekonał pracowników spółdzielni, w każdym razie ci zamiast na wysypisko śmieci zawieźli część tych „skarbów” na wskazaną przez niego posesję w Jejkowicach. Brzmi to nieprawdopodobnie, ale na posesji bogu ducha winnej kobiety, z którą kiedyś rzekomo coś pana Stanisława łączyło, wylądowała sterta śmieci. Najbliżsi sąsiedzi zdębieli, gdy mężczyzna przekonywał ich, że to dorobek jego życia. Przeniósł wszystko do tego, co pozostało z dawnych pomieszczeń gospodarczych, i tam, na stercie śmieci, nocował. Od kilkunastu dni nikt go jednak w Jejkowicach nie widział. Ludzie mówią, że podobno otrzymał emeryturę i przepadł.Mieszkańcy okolicznych domostw skarżą się tymczasem na włażące do ich domów robactwo, którego nigdy wcześniej nie było.- Karaluchy, prusaki - my na wsi tego nie znomy, a to nagle po placu chodzi i w chałupie już my to pozbijali - denerwuje się pani Lidia, jedna z sąsiadek. - Tela umi spółdzielnia - oczyścić se miasto i przywieźć cały bajzel między ludzi na wieś, do Jejkowic. Jest lato, a my momy pozamykane w chałupie okna. Prusaki są nawet na krzakach malin - dodaje zdenerwowany Tadeusz Śmieja, którego posesja sąsiaduje z opuszczonym domostwem. Mieszkańcy denerwują się, że ich interwencje w urzędzie gminy i w komisariacie policji w Gaszowicach niewiele pomogły.- Dopóki nie będziemy mieć skargi właścicielki posesji, niewiele możemy zrobić. Prawo jest prawem; bez sądowego nakazu na prywatną posesję wejść nie możemy - odpowiada wójt Jan Jochem. Do właścicielki posesji wysłał dwa urzędowe pisma. W pierwszym wzywał ją do stawienia się w urzędzie. Zostało bez odpowiedzi. W drugim zobowiązał ją do uprzątnięcia posesji i postraszył: - W przypadku nieuprzątnięcia posesji będę zmuszony skierować sprawę na drogę sądową.Losami poeksmisyjnego mienia zainteresował się na szczęście zarząd Rybnickiej Spółdzielni Mieszkaniowej. Jak zapewnił nas jego członek Marek Gruszczyk, ci sami pracownicy spółdzielni, którzy zawieźli do Jejkowic stertę śmieci, teraz wywiozą je na wysypisko i uporządkują posesję przy Dworcowej

Komentarze

Dodaj komentarz