20032905
20032905


Obsychające, gubiące liście drzewa można spotkać m.in. na pl. Wolności w centrum miasta. - Ni stąd, ni zowąd pojawiają się nowe szkodniki, jest ich coraz więcej i ciężko z nimi walczyć - przyznaje Andrzej Kozera, dyrektor zarządu Zieleni Miejskiej.Szrotówek, który przywędrował do nas z Czech, atakuje kasztanowce. Z roku na rok coraz więcej. Liście drzew nienaturalnie brązowieją i opadają. W ciągu roku przychodzi na świat i żeruje od pięciu do siedmiu pokoleń szkodnika. Najskuteczniejszym, jak na razie, sposobem walki z nim jest palenie jesienią wszystkich opadłych z drzewa liści. Śluzownica z kolei zjada liście lip, choć wcześniej uważana była za szkodnika głównie drzew owocowych.- Do urzędu przychodzą mieszkańcy prywatnych domów i pytają, jak mają ratować swoje lipy - mówi Irena Kułach, naczelniczka wydziału ochrony środowiska rybnickiego urzędu miasta.Specjaliści z Zieleni Miejskiej obserwują obecnie zaatakowane przez śluzownice drzewa. Gdyby pojawiło się na nich drugie pokolenie larw (na owocowych występuje zawsze tylko jedno), nie wyklucza się opryskiwania drzew preparatami ochronnymi. Oczywiście dotyczyłoby to wyłącznie drzew młodych, o niewielkich jeszcze rozmiarach. Opryskanie dużych drzew w centrum miasta toksycznymi preparatami nie wchodzi w rachubę.Wiosną rozpoczęto w mieście małą batalię ze szrotówkiem. Do pni ok. 20 kasztanowców rosnących w najbardziej reprezentacyjnych miejscach miasta, m.in. w parku Biegieszowej przy ul. Chrobrego i na terenie kampusu, wstrzyknięto owadobójcze preparaty. Czy kuracja, na którą miasto wydało niespełna 2 tys. zł, okaże się skuteczna, przekonamy się niebawem.

Komentarze

Dodaj komentarz