20033202
20033202


Pół biedy, kiedy rolnik oprócz gospodarki, zwykle niewielkiej, jedno-, dwuhektarowej, ma inne źródło dochodu, a takich gospodarzy w rejonie nie brakuje. Najdotkliwiej skutki suszy odczują wielcy producenci zbóż bądź buraków cukrowych i kukurydzy. Na przygotowanie upraw musieli wyłożyć sporo pieniędzy. Nakłady z nawiązką zwrócą im się tylko w razie udanych zbiorów. W takiej sytuacji znalazła się m.in. raciborska spółka Agromax, posiadająca 3 tys. ha gruntów rolnych:- Poza powodzią jest to najbardziej dotkliwy rok w naszej dziesięcioletniej działalności. Szacujemy, że plony będą niższe o około 30 proc. Jeśli nie skompensuje tego odpowiednio wysoka cena skupu, wtedy nie zwrócą nam się nawet koszty i będziemy na minusie - mówi Bogusław Berka, prezes zarządu i dyrektor firmy.Zdaniem Stanisława Ostrowicza, kierownika raciborskiego Oddziału Doradztwa Rolniczego, długotrwała susza tylko spotęgowała szkody wywołane przez tegoroczną zimę. Szczególnie uciążliwy okazał się dla upraw brak śniegu. Rośliny pozbawione jego ochrony wystawione były na mróz i przemarzły. Podczas suszy kłosy nie wyrosły, nie nabrały masy, przypominają suche kikuty. W efekcie w całym powiecie raciborskim wydajność z hektara zbóż ozimych spadła o 15-20 proc. W przypadku jarych wskaźniki są jeszcze słabsze. Buraki cukrowe i kukurydza też dają plony niższe średnio o 30 proc. Gorzej przedstawia się sytuacja rzepaku. Z powodu zniszczeń wywołanych mrozami rolnicy na wiosnę zaorali 70 proc. upraw tej rośliny, wychodząc z założenia, że żniwa będą nieopłacalne. Z pozostałych 30 proc. areału zebrali plony niższe aż o 50-60 proc. Najgorzej wygląda sytuacja z jęczmieniem ozimym. Pola, na których został zasiany, całkowicie przeorano.- W to miejsce rolnicy zasiali jęczmień jary. W warunkach suszy uzyskali wydajność 40 kwintali z hektara, co i tak jest bardzo dobrym rezultatem, biorąc pod uwagę fakt, że normalnie uzyskaliby około 50 kwintali. Rolnicy zasiali też jarą pszenicę, jednak jej plony będą niższe średnio o 25-30 proc. - mówi Stanisław Ostrowicz.Straty, jakie ponoszą rolnicy w powiecie raciborskim, może nie wypadają najgorzej na tle np. Wielkopolski, gdzie plony są niższe nawet o 70-80 proc., jednak dobitnie świadczą, że ten rok jest wyjątkowo kiepski. W rolnictwie przyjmuje się oczywiście ryzyko wyższych bądź niższych zbiorów, ale tolerowane różnice wynoszą maksymalnie 8-10 proc.Po zbiorach zbóż ozimych minister rolnictwa ogłosił stan klęski żywiołowej we wszystkich gminach powiatu raciborskiego oprócz Nędzy. Tym samym rolnicy z tych obszarów, u których straty w plonach wyniosły co najmniej 30 proc., mogli ubiegać się w bankach o przyznanie kredytów preferencyjnych na odtworzenie upraw.- Niewielu gospodarzy decydowało się na skorzystanie z tej formy dofinansowania, bo chociaż kredyty były nisko oprocentowane, rzędu 2 proc., to jednak trzeba było je zwrócić - mówi kierownik raciborskiego ODR-u.- W Raciborzu prawo do ubiegania się o kredyty preferencyjne przysługiwało 45 rolnikom, a skorzystało tylko sześciu czy siedmiu gospodarzy. Z rozmów z nimi wnioskuję, że po suszy więcej z nich zdecyduje się zaciągnąć kredyty. Bo z jedną klęską jeszcze można sobie poradzić, ale z dwiema już jest trudno - kwituje Wiesława Wójtowicz-Bunczek z wydziału ochrony środowiska i rolnictwa raciborskiego magistratu.W tej chwili specjalne komisje powołane przez wojewodę sprawdzają rozmiary strat wywołanych suszą. Wstępne rozeznanie potwierdza szacunki o co najmniej 30-proc. spadkach wydajności upraw z hektara, a jest to minimalny wskaźnik uprawniający Ministerstwo Rolnictwa do ogłoszenia stanu klęski żywiołowej.

Komentarze

Dodaj komentarz