Kamil Kosowski skapitulował w środę dwa razy / Dominik Gajda
Kamil Kosowski skapitulował w środę dwa razy / Dominik Gajda

Trzeci mecz i trzecia porażka – tak niestety wygląda bilans hokeistów JKH GKS Jastrzębie w półfinałowych starciach z Ciarko KH Sanok. Sanoczanom do zagrania w finale Polskiej Ligi Hokejowej brakuje tylko jednego zwycięstwa.

Bohaterem trzeciego spotkania fazy play-off był Kamil Kosowski. 25-letni bramkarz jastrzębskiego zespołu bronił wyśmienicie. Kilka razy uchronił swoją drużynę przed utratą gola w nieprawdopodobnych sytuacjach. Jednak nawet on nie był w stanie zapobiec kolejnej przegranej z ekipą z Sanoka, głównym faworytem rywalizacji o miano najlepszej hokejowej drużyny w Polsce. „Kosa” po raz pierwszy musiał skapitulować w końcówce drugiej tercji, kiedy to piekielnie silnym strzałem z ostrego kąta zaskoczył go Dariusz Gruszka. Kiedy na niespełna dziewięć minut przed końcem meczu Marek Strzyżowski po sprytnym podaniu zza bramki autorstwa Sławomira Krzaka podwyższył na 2:0, gospodarze przestali wierzyć w możliwość odwrócenia losów meczu.
W sobotę (25 lutego) czwarty mecz pomiędzy tymi drużynami. Tym razem spotkają się one na lodowisku w Sanoku. Wygrana gospodarzy da im awans do finału.
– Nie możemy załamywać rąk. Wierzę w to, że uda nam się wygrać dwa mecze w Sanoku i wrócić jeszcze na Jastor. Brakuje nam szczęścia – mówił po meczu Mateusz Danieluk, napastnik pierwszego ataku JKH.

Komentarze

Dodaj komentarz