20033217
20033217


Marlena Wolnik-Konieczny i Robert Konieczny z Rybnika mają po 30 lat, małżeństwem są od 1995 r. Studiowali architekturę na Politechnice Śląskiej w Gliwicach i tam też się poznali. Nie byli przeciętnymi studentami, każde z nich miało głowę pełną pomysłów, które wystarczyło przelać na papier. Pierwszym wymiernym efektem połączonych wyobraźni stał się projekt mostu w Weronie nadesłany na międzynarodowy konkurs. Ich praca otrzymała III nagrodę, później posypały się kolejne wyróżnienia. Wśród nich III miejsce w konkursie organizowanym przez wydział architektury Uniwersytetu New Jersey na zagospodarowanie wyspy - byłej bazy wojskowej - znajdującej się w okolicach Manhattanu. Ich futurystyczna wizja zachwyciła jurorów. W nagrodę otrzymali stypendium na tamtejszym uniwersytecie.Aż wreszcie przyszło to najważniejsze, tegoroczne osiągnięcie.Dom zaprojektowany przez Marlenę i Roberta, wybudowany w Katowicach, został zgłoszony do Europejskiej Nagrody Architektonicznej Fundacji van der Rohe 2003 r.- Jest to jeden z najbardziej prestiżowych konkursów. Znaleźliśmy się w gronie najlepszych architektów z Europy, cieszących się uznaniem na całym świecie. To wystarczające dla nas wyróżnienie - mówi Robert.Śląski stylDom z ziemi, bo tak go nazywają twórcy, wybudowany został na szkodach górniczych, a więc na terenie nierównym, zagrożonym ruchami tektonicznymi. Na pierwszy rzut oka wydaje się on po prostu krzywo postawionym budynkiem, jednak jego konstrukcja jest bardzo przemyślana. - Specyfika terenu nasunęła nam pomysł projektu. Stworzyliśmy dom, który jako wytwór geologiczny stał się niejako naturalnym „wypiętrzonym” elementem działki. Motywem przewodnim budynku jest rampa, która kontrastuje z bryłą wynurzającą się z ziemi, a przy tym łączy w sobie różne funkcje - począwszy od zagłębionego w ziemi basenu aż po sypialniane piętro - tłumaczy projektant.Rybniccy architekci mają na swym koncie inne oryginalne projekty. Jednym z nich jest dom w kształcie trójkąta, znajdujący się na jednym z katowickich osiedli. Kolejny powstaje w okolicach Opola. - Udało się nam zrobić dom, jakiego jeszcze nikt nie zbudował. Jest on zaprzeczeniem domu zamkniętego. Dom „otwiera się” na zewnątrz, a pośrodku niego jest wolna przestrzeń. Jest to transformacja kostki. Tak długo wyginaliśmy poszczególne ściany kostki, aż udało się nam uzyskać bryłę piętrowego budynku.Przewrotnym pomysłem jest plan siedziby OSP w Gaszowicach. Zasadza się on na zestawieniu przeciwieństw: woda i ogień - jako dwa żywioły towarzyszące strażakom w ich pracy - przenikają się i tworzą harmonijną całość.Każdemu według potrzebNie wszyscy inwestorzy lubią nowoczesność, wielu zleceniodawców decyduje się na tradycyjne domki, chociażby po to, żeby nie mieć kłopotów z przyjęciem projektu w urzędzie.- Na naszym ubogim rynku nie ma jeszcze zapotrzebowania na architekturę nowoczesną. Ludzie są przyzwyczajeni do małych domków, ze spadzistym dachem, oczkiem wodnym i krasnalem w ogródku. A my projektujemy zupełnie nietypowe, nowatorskie rzeczy, nad którymi bardzo długo pracujemy. Na szczęście znajdują się klienci, którzy proszą o śmiałe projekty - mówią.Zanim powstanie taki projekt, architekci długo rozmawiają ze swoim klientem, dopytują się o charakter i zainteresowania domowników, starają się poznać ich tryb życia, przyzwyczajenia. Nigdy nie korzystają z gotowców, każdy przypadek jest analizowany osobno. Czasami sprawy z pozoru nieistotne okazują się bardzo ważne przy planowaniu domu. Dla rodziny, w której mąż głośno ogląda telewizję, powstał dom-kapsuła, pomyślany tak, żeby odgłosy dobiegające z salonu nie były słyszalne w pozostałych pomieszczeniach.- Raz zdarzył nam się klient, który przyniósł szczegółową listę swoich wymagań. Bardzo nas zaskoczył, bo zawarł w niej to, do czego my usilnie staramy się przekonać zainteresowanych naszymi projektami. Jednak w większości przypadków to my sondujemy klienta - wyjaśnia Marlena.Architektura natchnionaZapytani o inspirację sprawiają wrażenie zakłopotanych. - Nie mam pojęcia, skąd biorą się nasze pomysły. Często wpadamy na nie, gdy oglądamy teren, na którym ma stanąć budynek - mówi Robert. - Świadomość, że możemy robić coś, co lubimy, wyzwala w nas inwencję twórczą - podpowiada Marlena.Tak było w przypadku nagrodzonego domu z ziemi. Podobnie powstał dom trójkątny, którego kształt został wymuszony przez żyłę wodną przecinającą działkę budowlaną. Przyrównali cały projekt do linii życia, której nie można przekroczyć. Część mieszkalną wycofali na tył budynku, dzięki czemu mieszańcy mają niczym nieskrępowane widoki na pobliski park, a ponadto nie patrzą w okna swoich sąsiadów. Ten budynek zaprojektowali od początku do końca, włącznie z klamkami.- Nie wszyscy pracują w ten sposób. My sobie tak założyliśmy, że każdy projekt ma być czymś nowym, indywidualnym i niepowtarzalnym. Nie można budować cały czas jednakowych domów-klocków, jakbyśmy wszyscy byli tacy sami. Każdy z nas jest inny, każdy z nas ma inne potrzeby. Aby tę odrębność przedstawić w projekcie, potrzebny jest odpowiedni pomysł - przekonują.Na swoimJak mówi przysłowie, szewc bez butów chodzi. Wygląda na to, że podobnie jest z Robertem i Marleną. Potrafią zaprojektować okazałe rezydencje innym, ale pomysł na swój własny dom odkładają na później. Zbyt wysokie wymagania, zbyt wiele pomysłów, zbyt mało czasu.

Komentarze

Dodaj komentarz