Błąd w sztuce przewoźnika


- Nie podjąłem jeszcze żadnych konkretnych decyzji dotyczących zmian w firmie, na razie jesteśmy na etapie wchodzenia w szczegóły. Analizujemy sytuację. Naszym główny celem jest to, by firma była postrzegana jak najlepiej przez pasażera - mówi Jerzy Jaroszek, zarządca komisaryczny w PKS Rybnik.Trudno jednak o dobrą ocenę PKS-u, skoro firma zawiesza kilkadziesiąt kursów autobusów, nie informując o tym wcześniej pasażerów. Taka sytuacja miała miejsce na początku lipca. W niektórych przypadkach pozbawiono mieszkańców dojazdu do pracy lub powrotu do domu.- Zmiany w firmie nie mogą mieć negatywnego wpływu na usługi świadczone pasażerom. Nie powinni być zaskakiwani nagłymi zmianami. To był błąd w sztuce. Mieliśmy sporo telefonów od rozżalonych klientów dotyczących sensowności tej decyzji. Nie zawsze to, co wychodzi z rachunków, nakłada się na realia życiowe. W tej chwili jeszcze raz badamy sytuację i niektóre autobusy już powróciły na trasę - mówi J. Jaroszek. - Decyzja o zawieszeniu niektórych kursów podyktowana była względami ekonomicznymi. Przewozy pasażerskie realizowane w ramach rozkładu jazdy w sezonie wakacyjnym są nieopłacalne. Straty, które ponosimy w miesiącach letnich, są nie do odrobienia. Jednak od września wraca czerwcowy rozkład jazdy. Zastanawiamy się też nad zwiększeniem częstotliwości kursów w dni powszednie. Sprawą otwartą natomiast pozostają kursy niedzielno-świąteczne.Spory udział w ujemnym bilansie przedsiębiorstwa mają grunty należące do PKS-u. Utrzymanie około 10 ha powierzchni terenu, z którego zaledwie 20 proc. jest wykorzystywane, pociąga za sobą ogromne koszty. Do końca tego roku nie ma mowy o ich sprzedaży. - Zastanawiamy się nad inną formą wykorzystania tej powierzchni. Są to dość atrakcyjne tereny, być może uda się pozyskać inwestorów, którzy chcieliby je wydzierżawić.Nowej władzy, w sytuacji gdy firma przynosi straty, obawiają się pracownicy, których rybnicki PKS zatrudnia ponad 420. J. Jaroszek uspakaja, że na razie nie planuje się zwolnień. - Obecnie przyglądamy się zasadności i celowości tego zatrudnienia, chcemy dowiedzieć się, za co dany pracownik odpowiada, jaka jest jego efektywność bądź też czy nie lepiej byłoby go wykorzystać na innym stanowisku. Mając taką wiedzę, podejmiemy decyzję, czy zatrudnienie w PKS-ie jest wystarczające, za duże lub też czy należałoby je zwiększyć.Lipiec w PKS-ie był czasem analiz, badania sytuacji. Wszystkie decyzje dotyczące reorganizacji przedsiębiorstwa podejmowane będą w sierpniu. We wrześniu firma ma już pracować według nowych ustalonych reguł.Jednym z jej problemów jest też przestarzały tabor. PKS posiada 160 autobusów, z czego większość to stare i wyeksploatowane pojazdy. Na całkowitą wymianę samochodów nie ma pieniędzy, choć na niektórych trasach sukcesywnie pojawiają się nowe autobusy. - Naszym celem nie tyle jest zakup nowego taboru, bo na to brak funduszy, ale odbudowa już istniejącego. Przedsiębiorstwo ma bardzo dobrą bazę warsztatową w Wodzisławiu. W tej chwili trwają prace, by to zaplecze maksymalnie wykorzystać, stąd też część zadań z Rybnika zostanie przesuniętych do Wodzisławia, tam ma się znajdować centrum odbudowy. Dotychczasowy trzymiesięczny okres odbudowy chcemy skrócić do minimum.Nowego dyrektora komisarycznego niepokoi wygląd dworców i przystanków autobusowych. Zapowiada, że ma się to zmienić na lepsze. - Rynek przewozowy, który w tej chwili mamy, wart jest tego, by o niego dbać. Stąd też wszystkie nasze działania skierowane są na poprawienie funkcjonowania komunikacji w PKS-ie - mówi J. Jaroszek.Jerzy Jaroszek, decyzją wojewody śląskiego, zarządcą komisarycznym w rybnickim PKS-ie jest od 1 lipca 2003 r. Funkcję tę ma pełnić do 30 czerwca 2004 r. O skuteczności realizacji planowanych zmian w przedsiębiorstwie wkrótce się dowiemy. Ocenę nowej władzy będą wystawiać sami pasażerowie korzystający z przewozów PKS.

Komentarze

Dodaj komentarz