Zbigniew Krasucki i jego towarzysz Frez / Dominik Gajda
Zbigniew Krasucki i jego towarzysz Frez / Dominik Gajda

Zostali wezwani przez wojewódzkie stanowisko koordynacji ratownictwa przy Komendzie Wojewódzkiej Państwowej Straży Pożarnej w Katowicach. Do Szczekocin, gdzie zderzyły się dwa pociągi, w sobotę około północy pojechało dwunastu strażaków ze wszystkimi sześcioma psami ratowniczymi. – To labradory, border collie i owczarki belgijskie, wyszkolone do poszukiwania żywych. Jeden jest wyspecjalizowany w szukaniu zwłok – wyjaśnia starszy kapitan Wojciech Piechaczek z jastrzębskiej PSP. Kiedy dotarli na miejsce tragedii, wszyscy pasażerowie, do których dało się dotrzeć, byli już wydobyci. – Widok był straszny, szczepione wagony, mnóstwo poprzewracanego, powykręcanego żelastwa – opowiadają nasi strażacy.
Psy ratownicze z Jastrzębia potwierdziły, że na miejscu nie ma już nikogo żywego. To czas, kiedy akcja pozornie trochę zwalnia. I następuje najbardziej traumatyczna chwila. Bo ekipy kończą ratować ludzi, a zaczynają szukać zwłok, choć mają jeszcze nadzieję, że cudem uda się znaleźć kogoś żywego. – Przeszukiwaliśmy wraki wagonów przy pomocy kamery wziernikowej. Udało nam się zlokalizować jedno ciało, jednak nie można było go wydobyć bez użycia ciężkiego sprzętu. Mężczyznę wyciągnięto dopiero w niedzielę – relacjonuje starszy kapitan Wojciech Piechaczek. Strażacy z Jastrzębia byli na miejscu do świtu. Do jednostki wrócili w niedzielę przed godziną 8 rano. W poniedziałek na miejsce katastrofy został jeszcze raz wezwany przewodnik z psem wyszkolonym do wyczuwania zwłok.
Specjalistyczna grupa poszukiwawczo-ratownicza PSP w Jastrzębiu działa od 2008 roku. Liczy 30 osób, wśród których są nawet emeryci. Jak Zbigniew Krasucki z 27-letnim stażem. Po przejściu na emeryturę wstąpił do OSP. Kiedy trzeba, jest w gotowości. Tak było w sobotę, kiedy ruszył na ratunek razem z kolegami! Jest przewodnikiem 4,5-rocznego labradora. Frez (tak się wabi) to typowy pies do szukania żywych. – Tak szkolimy psy, żeby znajdowały człowieka do zabawy. Kiedy im się uda, trzeba je nagrodzić, czyli pobawić się z nimi, niezależnie od okoliczności. Zdarzało się, że bawiliśmy się z psami, kiedy wokół byli ranni, zabici... – mówi pan Zbigniew. Frez był z nim na miejscu katastrofy. Tym razem nie znalazł nikogo żywego. Jeszcze w poniedziałek jego kremowa sierść pokryta była brudnym olejem.
Jastrzębska grupa brała udział m.in. w akcji ratowniczej po wybuchu gazu w budynku wielorodzinnym w Gliwicach. Przeszukiwała zawalone pustostany w Rudzie Śląskiej, Bytomiu, Świętochłowicach czy Zabrzu. – W takiej akcji, jak ta pod Szczekocinami, uczestniczyliśmy po raz pierwszy – przyznaje starszy kapitan Wojciech Piechaczek. Dodajmy, że oprócz jastrzębian w akcji brały udział specjalistyczne grupy z Nowego Sącza i Łodzi.

Czołowe zderzenie
Do czołowego zderzenia dwóch pociągów, w których jechało ok. 350 pasażerów, doszło w sobotę przed godziną 21. Na zjeździe z Centralnej Magistrali Kolejowej w kierunku Krakowa zderzyły się pociągi TLK Brzechwa z Przemyśla do Warszawy Wschodniej i InterRegio Jan Matejko relacji Warszawa Wschodnia – Kraków Główny. Pociąg Warszawa – Kraków wjechał na tor, po którym z naprzeciwka poruszał się pociąg Przemyśl – Warszawa. 16 osób zginęło, a 57 zostało rannych. Śledztwo pod kątem sprowadzenia katastrofy w ruchu lądowym w wielkich rozmiarach prowadzi Prokuratura Okręgowa w Częstochowie.

1

Komentarze

  • Kilof Wiadomo kto jest najlepszy w 07 marca 2012 17:14Polsce--Rybniczanie.

Dodaj komentarz