Urlop zdrowotny to przywilej wynikający z Karty nauczyciela. Każdy belfer może zrobić sobie roczną przerwę w pracy, zachowując prawo do comiesięcznego wynagrodzenia zasadniczego, dodatku za wysługę lat oraz innych świadczeń i dodatków socjalnych. Z przywileju korzysta coraz więcej pracowników oświaty. – Kwoty na ten cel rosną z roku na rok. W ubiegłym roku urlopy zdrowotne kosztowały budżet miasta 2,3 mln zł, rok wcześniej 1,790 mln zł, a w 2009 roku 920 tysięcy zł – wylicza Katarzyna Wołczańska, rzecznik prasowa jastrzębskiego magistratu.
Na dzień 30 września ubiegłego roku z urlopów zdrowotnych w Jastrzębiu korzystało 49 nauczycieli, czyli 4,1 proc. wszystkich zatrudnionych. – Są to duże liczby i kwoty. Subwencja oświatowa jest coraz mniejsza, a wydatki coraz większe. Szereg zapisów Karty nauczyciela gwarantuje środowisku pewne przywileje. Problem w tym, że Kartę uchwala parlament, a konsekwencje ponoszą samorządy – mówi Marian Janecki, prezydent Jastrzębia, który sam jest… nauczycielem. Decyzję o udzieleniu nauczycielowi płatnego urlopu dla podratowania zdrowia podejmuje szef danej placówki w oparciu o obowiązujące przepisy prawa oświatowego. – Chcemy płacić za urlopy zdrowotne poparte rzeczywistym złym stanem zdrowia. Dlatego uczuliliśmy dyrektorów na ten problem – wyjaśnia Katarzyna Wołczańska.
W Rybniku w 2009 roku na urlopach zdrowotnych przebywało 69 nauczycieli, co kosztowało miasto prawie 218 tys. zł miesięcznie! W 2010 roku belfrów na urlopie było już 80, wydawano na to średnio 282 tys. zł w skali miesiąca. Obecnie jest to 79 nauczycieli, co kosztuje ok. 325 tys. zł miesięcznie, czyli ok. 3,9 mln zł rocznie! W Wodzisławiu w roku szkolnym 2009/2010 udzielono 19 urlopów. Rok później 25, co gminę kosztowało około 849 tys. 646 zł. W roku szkolnym 2011/2012 udzielono 18 urlopów, wydając na to blisko 596 tys. zł. – W tej chwili na urlopach zdrowotnych przebywa 17 nauczycieli, jako że jedna osoba już wróciła – wyjaśnia Barbara Chrobok, rzecznik Urzędu Miasta w Wodzisławiu.
To problem ogólnopolski. „Dziennik Gazeta Prawna” pisze, że uciekając na urlopy, nauczyciele przeczekują trudny czas związany z niżem demograficznym. Z przywileju w skali kraju rocznie korzysta już 15 tysięcy osób. W każdym roku szkolnym liczba ta rosła średnio o tysiąc, w tym roku poszybowała w górę aż o dwa tysiące. W sumie gminy na nauczycielskie urlopy zdrowotne wydają 600 mln zł rocznie. Z informacji dyrektorów wynika, że nauczyciele idą na urlop, bo np. pozwala to im uniknąć zwolnienia, inni w tym czasie wyjeżdżają dorobić za granicę lub przedłużają sobie urlop macierzyński.
15 tysięcy urlopowanych |
Magdalena Kaszulanis, Związek Nauczycielstwa Polskiego: – Chcę podkreślić, że nauczyciel nie wysyła się sam na urlop dla poratowania zdrowia. Kieruje go dyrektor szkoły na podstawie orzeczenia lekarskiego. Kiedyś nauczyciele mogli leczyć się w specjalnych przychodniach, w których pracowali lekarze, specjaliści od chorób zawodowych nauczycieli. Oni mieli większe doświadczenie w tej dziedzinie. Uważamy, że ten system był lepszy. Dementujemy informacje, jakoby urlopy zdrowotne 15 tysięcy nauczycieli kosztowały miliard zł, naszym zdaniem kosztują połowę mniej. Czy obecnie więcej nauczycieli korzysta z urlopów zdrowotnych? Nie jesteśmy pewni. Kilkanaście lat temu mówiło się o 20 tys. nauczycieli przebywających na urlopach dla poratowania zdrowia. |
Komentarze