Po kirkucie zostało tylko kilka macew, ktre można zobaczyć w muzeum / Dominik Gajda
Po kirkucie zostało tylko kilka macew, ktre można zobaczyć w muzeum / Dominik Gajda

Sprawę ujawniła doktor Elżbieta Bimler-Mackiewicz, kierownik działu historii rzemiosła w rybnickim muzeum. Cmentarz żydowski w Rybniku zlikwidowano na początku wiosny 1940 roku. – Dwadzieścia lat temu rozmawiałam z ludźmi, którzy musieli brać w tym udział. Mieli wtedy po 16, 18 lat, byli harcerzami, zatrzymanymi i aresztowanymi przez Niemców za odmowę pracy. Siedzieli w więzieniu, skąd pod eskortą byli doprowadzani na teren kirkutu. Systematycznie, pod lufami karabinów, musieli wykonywać prace związane z jego likwidacją – mówi doktor Elżbieta Bimler-Mackiewicz.
Nagrobki rozbierano, ale robiono to bardzo precyzyjnie. Macewy, które nie były uszkodzone, ładowano na samochody i wywożono do Niemiec. Resztę albo pozostawiono na miejscu, albo wykorzystano do utwardzania dróg na terenie miasta. – Stąd pochodzą również te nagrobki, które trafiły do zbiorów naszego muzeum – mówi Elżbieta Bimler-Mackiewicz. Kolejna grupa młodych ludzi łopatami musiała rozgrzebywać groby, wydobywając szczątki, które tam się znajdowały. Na miejscu byli hitlerowscy lekarze i antropolodzy, którzy wykonywali tzw. badanie zwłok. Polegało ono m.in. na wyrywaniu złotych zębów czy mostków, a także zabieraniu wszystkich znalezionych kosztowności.
To, co zabrano, wrzucano do wiader z wapnem chlorowanym w celu dezynfekcji. Cynowe trumny też dezynfekowano i wywożone do Niemiec. Zbezczeszczone resztki łopatami wrzucano na wozy zaprzężone w konie i wywożono w dwa miejsca. – Razem z ludźmi, którzy musieli w tym uczestniczyć, przeszłam tę ostatnią drogę. Część wozów kierowano w stronę kąpieliska Ruda, gdzie znajdowały się glinianki. Jedną zasypano resztkami z grobów z żydowskiego cmentarza. Dziś na tym miejscu jest stadion. Druga część została zsypana w samym centrum miasta. Postanowiono w ten sposób zasypać jeden ze stawów, który w tym okresie jeszcze istniał. W tej chwili jest to parking przy ulicy Brudnioka! Nikt nie wie, że właśnie tam trafiły szczątki ludzkie – mówi Bimler-Mackiewicz.
Dodaje, że naziści przekopali tylko tę część cmentarza, w której znajdowały się groby bogatych ludzi, bo w nich można było znaleźć coś wartościowego. Druga część kirkutu, bliższa obecnej ulicy 3 Maja, została zrównana z ziemią. Z relacji świadków wydarzeń wynika, że przyjechał spych, wyrównał teren, a potem po prostu urządzono kwietniki. – To kolejne miejsce pamięci. Tam znajdują się ludzkie szczątki. Gdyby przeprowadzić wykopy, na pewno by na nie natrafiono – mówi Elżbieta Bimler-Mackiewicz.
Ludzie, którzy opowiedzieli pani Elżbiecie całą tę historię, nie chcieli ujawniać swoich nazwisk. – Do tej pory jestem zobligowana tą prośbą. Ci ludzie później byli znani w mieście. Jeden z nich zmarł, kolejny jeszcze chyba żyje – mówi Elżbieta Bimler-Mackiewicz.

Prawda o rybnickim cmentarzu
Na stronie internetowej www.kirkuty.xip.pl możemy przeczytać, że do 1815 roku rybniccy Żydzi grzebali swoich zmarłych na kirkucie w Mikołowie. Małgorzata Płoszaj, znawczyni tematyki żydowskiej, pisze, że w 1815 roku kowal Józef Nowak zakupił za 100 talarów niemieckich grunt przy drodze do Świerklan i Chwałowic, czyli u zbiegu dzisiejszych ulic 3 Maja i Wieniawskiego, z przeznaczeniem na cmentarz. Nekropolię zamknięto w 1931 roku z powodu uchybień sanitarnych. Od tej pory aż do 1939 roku gmina mojżeszowa korzystała z cmentarza w Wodzisławiu Śląskim. Na przełomie marca i kwietnia 1940 roku Niemcy przystąpili do likwidacji rybnickiego kirkutu. Na rozkaz katowickiego gestapo teren został zryty, macewy zużyte do utwardzania między innymi ulicy Chopina oraz drogi prowadzącej do kąpieliska Ruda, a teren zamieniony na park, zwany dziś Zieleńcem im. Henryka Wieniawskiego. W ten sposób z mapy miasta wymazano miejsce wiecznego spoczynku setek osób wyznania mojżeszowego.

Komentarze

Dodaj komentarz