List zdesperowanych


Związkowcy mają za złe dyrektorowi szpitala, że projekt przyspieszonego programu naprawczego przedstawił od razu zarządowi powiatu, a następnie radnym na czerwcowej sesji bez uprzedniego pytania ich o opinię. „Zgłosiliśmy wiele uwag natury formalnoprawnej, na które nie otrzymaliśmy odpowiedzi”.– Mam wiele dowodów w postaci protokołów ze spotkań ze związkowcami, na których konsultowaliśmy propozycje zmian. W tych protokołach nie ma uwag – ripostuje dyrektor szpitala Wojciech Krzyżek.Przyśpieszony program restrukturyzacji zakłada m.in. zmniejszenie personelu szpitala o ponad 200 osób. Rzeczywiście pracę ma stracić około 50 osób. Pozostałe dalej mają pracować, ale na innych zasadach: pracownicy kuchni i sprzątaczki mają zostać zatrudnieni w firmach świadczących usługi na rzecz szpitala. Lekarzom proponowane jest przejście z etatów na kontrakty. Takie rozwiązanie dyrektor szpitala konsultował z ordynatorami.Jerzy Wziontek, etatowy członek Zarządu Powiatu Raciborskiego, przekonuje, że kontrakty dają większe możliwości pacjentom:– Wybiorą tego lekarza, który im odpowiada. Ci lekarze, którzy zdołają przekonać do siebie wielu pacjentów, więcej zarobią.Taki system w opinii dyrekcji szpitala i władz powiatu ma premiować dobrych lekarzy i odsiewać słabszych.Związkowcy nie podzielają tej opinii i wyliczają dosłownie cały katalog krytycznych uwag. Przede wszystkim proponowane kontrakty są według nich zbyt niskie, co pociągnie za sobą przykre konsekwencje:– Stracimy urlopy, pozbawimy się prawa do kształcenia. Lekarzom bez pierwszego stopnia specjalizacji zupełnie zamknie się drogę do rozwoju. Kadra już szczupleje – np. na oddziale urazowo-ortopedycznym nie został zatrudniony żaden młody lekarz od dziewięciu lat, a kilku odeszło! Lekarze będą musieli odpowiadać za błędy, które wynikną z oszczędności wprowadzanych przez polityków. My odpowiemy przed prokuratorem, a politycy przed kim?”.W opinii związkowców zmniejszenie personelu o ponad 200 osób (około 30 proc.) stwarza zagrożenie dla zdrowia i życia pacjentów. Utrzymują, że obecna obsada lekarska zabezpiecza pacjentów hospitalizowanych, ale jest już niewystarczająca w sytuacjach nadzwyczajnych i podczas ostrego dyżuru. Co więcej, często brakuje lekarza w karetce lub na izbie przyjęć. Związkowcy twierdzą też, że zwolnienie co trzeciego pracownika jest złamaniem ugody zawartej w marcu br. z dyrekcją w sprawie prolongaty wypłaty zaległych podwyżek z „ustawy 203”. Poza tym zwolnienia będą się wiązały z jednorazowym wypłaceniem odpraw i zaległych poborów, co jeszcze bardziej pogłębi finansową dziurę szpitala, już teraz przekraczającą 13 mln zł.Dyrektor Krzyżek przekonuje, że list otwarty nie przedstawia opinii wszystkich lekarzy, a tylko niektórych, najbardziej obawiających się nowej formy zarabiania. Na potwierdzenie dodaje, że wolę przejścia na kontrakty wyraziło już kilka oddziałów. Wojciech Krzyżek mówi też, że akurat sprawa tego, czy dyrekcja złamała porozumienie co do wypłaty zaległych podwyżek, związkowców nie powinna interesować. Porozumienia podpisywali indywidualnie pracownicy z pracodawcą, w tym wypadku dyrekcją szpitala, która zapewnia, że wywiąże się ze wszystkich zapisów umowy.Związkowcy mają pretensje nie tylko do dyrekcji szpitala (obecnej i poprzedniej), ale też do władz powiatu. Piszą w liście, że „zarząd powiatu zna dramatyczną sytuację co najmniej od kilku lat. Władze powiatu były bezpośrednio odpowiedzialne za nasz szpital w poprzedniej kadencji i obecnie nadal sprawują nadzór jako organ założycielski. Do jego zadań należy kontrola budżetu zakładu, jak również powoływanie i odwoływanie dyrektora”.Jerzy Wziontek nie chce wypowiadać się za poprzedni zarząd powiatu. Mówi, że w obecnej kadencji regularnie od stycznia przynajmniej raz w miesiącu zarząd powiatu zajmuje się tematem szpitala. Z realizacji restrukturyzacji lecznicy systematycznie „spowiada” się dyrektor. Szczególnie przepytywany jest z wydawania pieniędzy.Czy związkowcy tylko narzekają, niczego nie proponując? Nie. Sugerują, że zamiast szukać na wszystkim oszczędności, należy starać się w Narodowym Funduszu Zdrowia o większe pieniądze. A tych będzie tyle, ile wynegocjują zarządzający firmą. Muszą to być więc dobrzy negocjatorzy. Ponadto związkowcy proponują utworzenie kapitałowych spółek pracowniczych, które same negocjują kontrakty, zabezpieczają obsługę pielęgniarską, leki i sprzęt. Jest to opcja, którą należy z pewnością rozpatrzyć. Może już na najbliższej sesji powiatowej, która odbędzie się w szpitalu.Czy jednak propozycje związkowców zapewnią szpitalowi „lepsze jutro”? Nie wiadomo. Nie wszystkie sznurki są w rękach starosty i radnych. Dużo zależeć będzie również od postawy rządu – ile pieniędzy przekaże na realizację różnego rodzaju programów zdrowotnych, czy zdecyduje się oddłużyć służbę zdrowia. Bo prawda jest taka, że podobne problemy, co w Raciborzu, mają dziesiątki szpitali w Polsce.

Komentarze

Dodaj komentarz