Marzenia na Dzień Dziecka

Vanessa Sołowska, pięciolatka: – Wiem, że w piątek jest Dzień Dziecka! Właśnie pani z przedszkola mi powiedziała. Myślę, że rodzice podarują mi pluszaczka i jeszcze rybki. Takie plastikowe, zabawkowe. Bo akwarium jeszcze nie mam. Mam za to króliczka i pieska. Wkrótce pojadę też na wycieczkę. Tylko mama musi napisać, czy się zgadza.

Adam Fudali, prezydent Rybnika: – Pod wpływem literatury i filmów chciałem być pilotem myśliwca. Pamiętam taką radziecką książkę, „Opowieść o prawdziwym człowieku”, o pilocie, który stracił obie nogi, ale nadal latał. Potem widziałem film na podstawie tej książki. Byliśmy na nim całą klasą. Pamiętam scenę końcową z tego filmu. Ten pilot rozbił się na lotnisku, a jego koledzy, żołnierze, oddawali mu cześć jako bohaterowi, który zginął. Jako dziecko marzyłem o rowerze, ale moich rodziców nie było na niego stać. Miałem jedną świetną zabawkę, którą dostałem od rodziny z Żywca. Była to kopalnia w miniaturze. To było coś wyjątkowego i długo mi służyło.

Szymon Kiełbasa, 10-latek: – Właśnie kończę trzecią klasę. Niedługo będę w czwartej. Najbardziej chciałbym spędzić ten dzień z rodziną. To dla mnie najważniejsza sprawa. Na pewno się uda. Jeszcze za bardzo nie wiem, co będziemy robili. Kiedyś myślałem o tym, że jak dorosnę, to będę policjantem. Później marzyłem o byciu piłkarzem.

Marek Szołtysek, publicysta pochodzący z Rybnika: – Chciałem być jak Leonardo da Vinci, chyba pod wpływem jakiegoś włoskiego serialu, który leciał wtedy w telewizji. Imponowało mi to, że on potrafił wszystko zrobić sam. Więc i ja postanowiłem, że też zrobię. Zbudowałem sobie lotnię, którą chciałem przetestować, skacząc z dachu szopki. Na szczęście była niska, bo oczywiście spadłem. Potem chciałem jeszcze tworzyć arrasy i gobeliny, w efekcie zniszczyłem mamie najpiękniejszą halkę. Wyciąłem koło, na którym wyhaftowałem dwa konie. Wszyscy byli zachwyceni do czasu, gdy zorientowali się, co zrobiłem!

Adam Ledwoń, ośmiolatek: – Jeszcze mam osiem lat, ale już 9 sierpnia będę miał dziewięć. Uczę się już w trzeciej klasie, bo poszedłem do szkoły rok wcześniej. Ponieważ czasem rozpraszam się na lekcjach, mama daje mi specjalne zadania, za które dostaję naklejki. Jeśli zdobędę trzy strony naklejek, pójdę do kina na film 3D! W sobotę jedziemy na wycieczkę do Rabki, do Rabkolandu.

Adam Ryszka, dyrektor salonu Empik w Rybniku: – Moje dzieciństwo to głównie lata 70. Wszyscy (starzy) wiemy, jakie to były lata. Mieszkałem nieopodal szlaku kolejowego Rybnik – Sumina i to głównie w pobliżu tych torów kolejowych koncentrowały się nasze zabawy. Często te zabawy przenosiłem do domu, ale brakowało mi takiego prawdziwego pociągu, czyli lokomotywy i wagonów. Prawdziwy to dla mnie znaczyło zasilany energią elektryczną. Miałem co prawda najpierw drewniany skład, potem na kluczyk (na sprężynę), ale taki prawdziwy, zasilany za pomocą transformatora, otrzymał ode mnie dopiero mój syn Paweł. Do dziś pozostała mi tęsknota za koleją: lubię wydawnictwa poświęcone lokomotywom, mam niezłą makietę kolejki TT z różnymi bajerami, no i od niedawna znowu mieszkam w pobliżu szlaku kolejowego Rybnik – Sumina.

Judyta Ledwoń, 11-latka: – Chciałabym na Dzień Dziecka gdzieś wyjechać, na przykład do Hiszpanii! Ale z tego na razie chyba nic nie będzie. Za to babcia zaprasza nas do pizzerii. Chciałabym też dostać prezent, taki notes, w którym są obrazki z dziewczynkami. Można je malować, robić im fryzury.

Komentarze

Dodaj komentarz