Wejście do feralnej klatki / Dominik Gajda
Wejście do feralnej klatki / Dominik Gajda

Tym wydarzeniem od poniedziałku żyje całe miasto. Tego dnia w samo południe w mieszkaniu w wieżowcu przy ulicy Wielkopolskiej znaleziono zwłoki 41-letniego policjanta Tomasza F., jego 40-letniej żony Izy i 14-letniej córki Kasi. Wszystko wskazuje na to, że funkcjonariusz zabił żonę i córkę, zadając im rany ostrym narzędziem, a potem sam się powiesił. Policję zaalarmowała koleżanka żony policjanta, która razem z nią pracowała w szkole. Pani Iza w poniedziałek rano nie przyszła do pracy, a córka nie pojawiła się w szkole. Ich telefony milczały, drzwi w mieszkaniu na dziewiątym piętrze nikt nie otwierał. Dyżurny wysłał na miejsce patrol, wezwano też straż pożarną. Strażacy wyważyli drzwi.
– W środku policjanci ujawnili zwłoki trzech osób, w tym mężczyzny, policjanta naszej jednostki. Na miejsce została skierowana grupa dochodzeniowo-śledcza, pomoc medyczna oraz zespół prokuratorów. Wyjaśniane są dokładne okoliczności tego zdarzenia – tyle o zdarzeniu mówiła w poniedziałek Inez Biernacka, rzecznik prasowa jastrzębskiej policji. Początkowo spekulowano, że córka i żona policjanta zginęły od ran postrzałowych. Wczoraj prokurator Jacek Rzeszowski, szef Prokuratury Rejonowej w Jastrzębiu, dementował te pogłoski. – Obecnie nic nie wskazuje na to, żeby użyto broni palnej – oświadczył prokurator. Nie chciał też mówić o tym, kiedy doszło do tragedii. – Mamy pewne ustalenia, które musimy potwierdzić – uciął pytania na ten temat.
Dramat najprawdopodobniej rozegrał się w nocy z niedzieli na poniedziałek. Sąsiedzi nic nie słyszeli. – W niedzielę wieczorem pan Tomek wychodził jeszcze z psem na spacer. Co się później działo? Tego nie wie nikt! Nie było żadnego hałasu, a mieszkałam z nimi ściana w ścianę! Ja nie śpię po nocach, coś bym słyszała. A tu nic, ani jednego krzyku, płaczu! Nawet pies nie zaszczekał. Zwierzaka dopiero w poniedziałek zabrali do schroniska – mówi sąsiadka Anna Kowalska. Kobieta dodaje, że to byli spokojni ludzie, nigdy nie było żadnych kłótni. – Nie było u nich żadnych libacji, nie schodzili się goście. Każdy ma jakieś problemy, oni pewnie też mieli. Nie byliśmy na tyle blisko, by o nich wiedzieć – dodaje pani Bożena, sąsiadka, która mieszkała z nimi drzwi w drzwi.
Sąsiada policjanta po raz ostatni widziała w sobotę. – Szedł do pracy, ja wracałam z zakupów. Zażartowałam: „Co, arbeit, arbeit?”. On rozłożył ręce i odpowiedział, że ktoś musi pracować – opowiada pani Bożena. – Jestem zaskoczony i wstrząśnięty. Mieszkam tutaj od 41 lat, czyli tyle, ile on miał! Wprowadzili się tu z siedem, może osiem lat temu. Znaliśmy wszyscy tę rodzinę. Pan Tomek mówił każdemu dzień dobry, zawsze porozmawiał ze mną. Jestem po bajpasach, zawsze zapytał mnie o zdrówko. Nigdy na nic się nie skarżył. To już bardziej skryta była jego żona – opowiada 66-letni Zygmunt Bąk, mieszkaniec ósmego piętra w wieżowcu.
Tomasz F. pracował w policji od 20 lat, był dzielnicowym m.in. w Szerokiej. W 2009 roku został wybrany najlepszym dzielnicowym roku! – Był bardzo dobrym policjantem, miał wzorową opinię w środowisku i wśród przełożonych. Nikt nie spodziewał się czegoś takiego – podkreśla Inez Biernacka. Jeszcze wczoraj na stronie internetowej komendy policji w Jastrzębiu widniało zdjęcie Tomasza F. z jego numerem komórkowym! W końcu jednak je zdjęto. Co mogło być przyczyną tragedii? Nikt nie chce o tym mówić. Czy policjant miał problemy finansowe, które często prowadzą do różnych dramatów? – Na tym etapie nie będę się wypowiadał na ten temat – ucina prokurator Jacek Rzeszowski.
Dziś powinna odbyć się sekcja zwłok. Pogrzeby pod koniec tego tygodnia lub na początku przyszłego.

Komentarze

Dodaj komentarz