Dzisiaj pochowano 41-letniego policjanta Tomasza F., jego 40-letnią żonę Izabelę i 14-letnią córkę Kasię. Mężczyzna najprawdopodobniej zabił najbliższych, a potem sam się powiesił. W piątek prokuratura podała jednak, że nie wyklucza udziału osób trzecich.
Mszę żałobną odprawiono w niewielkim kościele pw. św. Brata Alberta, który stoi naprzeciwko bloku, w którym mieszkała rodzina policjanta. Do kościoła wniesiono trzy trumny, jedną białą, dwie brązowe. W białej złożono ciało Kasi. Na trumnie ktoś położył białą maskotkę, małego pieska. Na trumnie dziewczyny oraz jej matki leżały kremowe róże, na trzeciej trumnie tego kwiatu nie było... Rozpoczynając nabożeństwo, ksiądz powiedział, że gdy tydzień temu dowiedział się o tej tragedii, to wypowiedział tylko jedno słowo: „Jezu”. Potem wygłosił poruszające kazanie. O tym, że każdy człowiek żyje z czapą, która nas tłamsi, przydusza. A po takiej tragedii tylko Kościół jest w stanie wyprowadzić na drogę ciszy, pokoju, koncentracji. Przyznał, że na usta wielu ciśnie się pytanie „Gdzie był Bóg?”. Zaznaczył, że Bóg nie chce śmierci, ona przyszła przez diabła.
Na koniec dziękował. Przede wszystkim matkom Izabeli i Tomasza, ich rodzeństwu, koleżankom i kolegom Kasi. – To wy byliście dziś w kościele pierwsi – podkreślił. Dziękował rodzinom szkolnym, zawodowym, parafialnym. – Dziękuję policji za to, że Tomasz mógł się rozwijać jako człowiek, policjant, gdzie był doceniany. Dziękuję policji za zabezpieczenie pogrzebu – mówił duchowny.
W pogrzebie uczestniczyła delegacja trzech umundurowanych policjantów. Kolegów Tomasza było więcej, ale w cywilu...
Po nabożeństwie kondukt przeszedł na cmentarz komunalny przy ulicy Okrzei. Koleżanki i koledzy Kasi nieśli olbrzymie serce i księgę kondolencyjną, do której w piątek i sobotę wpisywali się jastrzębianie. Przekazali je rodzinie. Policjant i jego najbliżsi spoczęli w jednym grobie. Więcej szczegółów na ten temat w środowym wydaniu "Nowin". Zapraszamy do galerii zdjęć.
Komentarze