20033607
20033607


Jupitery zmieniające zupełnie obraz sportowego widowiska okazały się skutecznym magnesem i na trybunach zasiadło blisko 8 tys. widzów. Ku swemu zaskoczeniu obejrzeli wyrównany, emocjonujący mecz ze szczęśliwym dla gospodarzy finałem.RKM przystąpił do tego meczu z jednym obcokrajowcem Romanem Poważnym. Angażowanie Duńczyka Pedersena nie było planowane, ale i tak nie mógłby wystąpić z powodu nałożonej na niego kary jednego meczu, będącej konsekwencją kontrowersyjnego wykluczenia w czasie meczu w Tarnowie. Zespół z Lublina przyjechał do Rybnika praktycznie w tym samym krajowym składzie, ale zamiast zbierać jak w pierwszym meczu lanie (27 VII – 66:24 dla RKM-u), ścigał się z gospodarzami jak równy z równym.Atutem żadnego z zespołów nie był w tym meczu wyrównany skład. W TŻ punktowali głównie rezerwowy 20-latek Daniel Jeleniewski, Grzegorz Knapp i Dariusz Śledź, zaś w drużynie gospodarzy Węgrzyk i Szombierski. Słabiej niż można się było spodziewać wypadli tym razem Poważny, Staszewski i Romanek, a zupełnie niemrawo Chromik, który tylko swój pierwszy start (z Węgrzykiem 5:1) może uznać za udany.„Rekiny” zapewniły sobie zwycięstwo dopiero w 14., powtórzonym biegu. Wcześniej startujący już trzeci raz z rzędu Jeleniewski, jadąc samotnie na końcu stawki, przy wejściu w kolejny łuk nie opanował motocykla i z impetem uderzył w bandę. W szpitalu w Rybniku Orzepowicach lekarze stwierdzili u żużlowca złamanie dwóch lędźwiowych kręgów kręgosłupa, ale bez powikłań neurologicznych.Dwa ostatnie wyścigi rybniczanie rozstrzygnęli na swoją korzyść i wygrali 50:40. Emocji było sporo, a atmosfera na stadionie urzekająca. Po ostatnim wyścigu wszyscy wstali z miejsc, by na stojąco pożegnać 43-latka Janusza Stachyrę (Stal Rzeszów, TŻ Lublin), który – jak zapowiedział przed meczem – wystąpił na rybnickim torze po raz ostatni, bo definitywnie kończy karierę.– Emocje były duże, a otoczka tych zawodów dzięki jupiterom wspaniała. Mam nadzieję, że kibice to docenią. Ale słowa te kieruję również do zawodników, mam nadzieję, że się zrewanżują i wywalczą ekstraligę, a później zaczną się dopiero prawdziwe emocje – komentował, opuszczając trybunę, prezydent Rybnika Adam Fudali.Wrażenia jak zwykle mieszane, bez wątpienia był to jak dotąd najciekawszy mecz ligowy w Rybniku, ale trzeba też przyznać, że RKM jako drużyna wypadł nie najlepiej, co w perspektywie dwóch wyjazdowych meczów w Lublinie i Gorzowie, a przede wszystkim pojedynku o wszystko z Tarnowem w Rybniku (21.09, g. 19.30), musi nieco martwić.RKM: Poważny 8+3 (1,1,2,1,3), Szombierski 13 (2,2,3,3,3), Węgrzyk 13+1 (3,2,3,3,2), Chromik 3+2 (2,0,0,-,1), Staszewski 6+1 (1,2,2,0,1), Romanek 7+1 (0,3,1,1,2), Śmieja –NS, Pawliczek 0 (0).* * *W rozegranym w sobotę na torze w czeskich Slanach finale indywidualnych mistrzostw Europy junior RKM-u Rafał Szombierski z dorobkiem 9 pkt (3,3,2,1,0) zajął szóste miejsce (przed rokiem w Rybniku był trzeci). Zwyciężył inny junior Krzysztof Kasprzak z Unii Leszno. W biegu decydującym o tytule pokonał on Sławomira Drabika i obrońcę tytułu Szweda Zetterstroema.– Nie jestem zadowolony z tego występu. Po trzech seriach startów prowadziliśmy z Drabikiem, mając po 8 pkt. Niestety, później zaczął padać deszcz i na torze zrobiła się glina. Nie mogłem dobrać przełożenia, przegrywałem starty, a w takich warunkach o gonieniu rywali nie było mowy – opowiada Rafał Szombierski.

Komentarze

Dodaj komentarz