20033701
20033701


Przeciwnicy legalizacji takich związków głośno protestują, twierdząc, że jest to propozycja nieprzyzwoita, anormalna, a nawet uwłaczająca ludzkiej godności. Bardziej ortodoksyjni chcieliby pozbyć się homoseksualistów z kraju, ewentualnie zamknąć ich w zakładach dla psychicznie chorych, żeby nie szargali dobrego imienia katolickiej Polski.Zwolennicy projektu nie mają takiej siły przebicia, bo albo jest ich mniej (choć w sondażu przeprowadzonym przez tygodnik „Polityka”, nr 33, za legalizacją związków homoseksualnych jest 49 proc. respondentów, przeciwników – 47 proc, 4 proc. – to osoby niewyrażające opinii w tej kwestii), albo nie chcą publicznie ujawniać swoich opinii w tak drażliwej kwestii, żeby nie narażać się na podejrzliwe spojrzenia znajomych. Niestety, w naszym społeczeństwie homoseksualizm nadal jest tematem tabu.Ludziom żyjącym w związkach heteroseksualnych trudno zrozumieć, na jakie problemy o charakterze prawnym, ekonomicznym i społecznym mogą natknąć się partnerzy tej samej płci żyjący razem. O tych i innych trudnościach rozmawiamy z Andrzejem Brylem z Rybnika, działaczem na rzecz równouprawnienia osób homoseksualnych w systemie prawnym RP.– Gdy mówi się o rejestrowanych związkach partnerskich, wielu osobom automatycznie kojarzy się to z przyzwoleniem na małżeństwa homoseksualne.– Absolutnie w tym przypadku nie można mówić o małżeństwie. W projekcie ustawy jest mowa wyraźnie o rejestrowanym związku partnerskim. Związek małżeński osób tej samej płci jest niemożliwy, gdyż artykuł 18 Konstytucji RP z 2 kwietnia 1997 roku już we wstępie definiuje pojęcie małżeństwa jako związku kobiety i mężczyzny. Stąd też wszelkie próby manipulowania opinią publiczną, jakoby ustawa ta miała zezwalać na zawarcie związku małżeńskiego przez homoseksualistów, nie mają podstaw prawnych i mogą jedynie bazować na nieświadomości części społeczeństwa. Zawarcie rejestrowanego związku partnerskiego odbywa się wówczas, gdy dwie osoby jednocześnie obecne złożą przed kierownikiem urzędu stanu cywilnego zgodne oświadczenie o wstąpienie w rejestrowany związek partnerski. Informuję, że projekt ustawy nie przewiduje przysposabiania przez związek partnerski innych osób, czyli nie ma mowy o adopcji dzieci przez pary homoseksualne.– To źle czy dobrze?– W chwili obecnej nie miałoby to najmniejszego sensu, społeczeństwo nie jest na to przygotowane. Do tego potrzeba czasu, przynajmniej kilkunastu lat.– Poparłby pan projekt, który zezwalałby na adopcję dzieci przez pary tej samej płci?– Na dzień dzisiejszy nie, chociaż uważnie wsłuchuję się zarówno w głosy przeciwników, jak i zwolenników tego typu rozwiązania.– Czemu ma służyć projekt ustawy zaproponowany przez prof. Szyszkowską?– Utrzymywanie na dłuższą metę anachronicznych rozwiązań różnicujących w bezpodstawny sposób ludzi znajdujących się w podobnej sytuacji życiowej jest dalece sprzeczne z zasadami państwa demokratycznego i pozostaje w jaskrawej sprzeczności ze współczesnymi standardami w dziedzinie praw człowieka. Podobne rozwiązania przyjmowane są w wielu państwach o zróżnicowanych systemach politycznych i kulturowych, jak np. w Szwecji i Francji. Ustawa to prawne ustabilizowanie sytuacji życiowej osób, które łączy faktyczna więź emocjonalna, które wspólnie prowadzą gospodarstwo domowe. Wobec takiej sytuacji państwo demokratyczne nie może pozostać obojętne.– Czy do tego konieczny jest osobny zapis? Jest cały wachlarz prawnych możliwości, takich jak zawarcie aktu notarialnego, spisanie testamentu, udzielenie pełnomocnictwa, istnieją też różnego rodzaju umowy.– Takie rozwiązania były rozważane, nawet podnosiła je prawica. Ale ja zapytam może trochę przewrotnie: dlaczego nie miałoby być tego zapisu? Co będzie, jeżeli jeden z partnerów nie zdąży spisać testamentu, co z wspólnie wypracowanym majątkiem? Liczyć na czyjąś łaskę czy też zabawić się w instytucję charytatywną i dobrowolnie się ich zrzec? Są to rozwiązania, które nie wytrzymują nie tylko nagłych zdarzeń, ale i historii.– Ustawa to antidotum na wszystkie problemy homoseksualistów?– Zakłada ona szereg uprawnień o charakterze ekonomicznym i społecznym. Do najważniejszych zaliczyłbym prawo dziedziczenia po zmarłym partnerze i korzystania z najniższej stawki podatku od spadku, prawo do korzystania z ubezpieczenia zdrowotnego dla członków rodziny, prawo do wspólnego opodatkowania się, wreszcie prawo do świadczeń po zmarłym partnerze, np. emerytury. Ponadto partnerzy zostaną ustawowo zobowiązani do wzajemnego wspierania się (także finansowo), powstanie pomiędzy nimi wspólnota majątkowa, a także ponosić będą solidarną odpowiedzialność za zaciągnięte zobowiązania i spoczywał będzie na nich obowiązek alimentacyjny. Zgodnie z ustawą partnerzy mają udzielać sobie wzajemnej pomocy i wsparcia, wspólnie dbać o podtrzymywanie wytworzonych między sobą więzi uczuciowych i pogłębianie porozumienia duchowego. Są również zobowiązani do współdziałania i wspólnego planowania przyszłości. Celem omawianego projektu ustawy jest uregulowanie sytuacji prawnej homoseksualistów w Polsce, społecznej grupy mniejszościowej, wielkość której w naszym kraju oscyluje od 1,5 do 2 milionów obywateli.Przyjęcie ustawy pozwoli nam na godne życie w społeczeństwie, tzn. jeżeli ja kogoś kocham i prowadzę z nim wspólne gospodarstwo domowe i pozostaję w faktycznym związku uczuciowym, łączy nas wspólnota interesów ekonomicznych i życiowych, to ja tę osobę kocham na dobre i złe. Idąc np. do szpitala, gdzie powiedzmy trafił mój partner, chciałbym się dowiedzieć, jaki jest stan zdrowia osoby mi bliskiej, chciałbym mieć możliwość decydowania o formie i metodach podjętego leczenia, np. o podjęciu zgody na operację. W tej chwili z mocy prawa tego zrobić nie mogę, więcej – nie mogę nawet uzyskać informacji o stanie zdrowia mojego partnera. Gdy lekarz zapyta mnie, kim ja jestem dla pacjenta, w tym momencie kończy się dyskusja. Z mocy prawa jestem uznany za osobę postronną. Jest to bardzo przykre.Na skutek różnych sytuacji życiowych (podobnie jak w związkach heteroseksualnych) możemy dojść do wniosku, że pomimo usilnych chęci i prób nie uda się tego związku uratować. Pozostaje więc kwestia wspólnie wypracowanego majątku. Prawo działałoby podobnie jak w przypadku rozwodów odbywających się w związkach małżeńskich.– Dla niektórych te argumenty nie wystarczą, by poprzeć projekt.– Rozwiązania proponowane przez senator Marię Szyszkowską zmierzają ku godności i podmiotowości człowieka i są bardzo istotnym elementem z punktu widzenia demokratycznego państwa prawa, a my tworzymy takie państwo. Nie możemy zapomnieć i o sprawach dotyczących praw człowieka. Prawa osób homoseksualnych stanowią we współczesnym świecie integralną część praw człowieka. O nasze prawa bardzo aktywnie występują takie instytucje, jak Rada Europy, Parlament Europejski, Komitet Praw Człowieka ONZ. Polska jako państwo demokratyczne, które funkcjonuje w oparciu o ściśle określony system prawny i jest niezwykle istotnym ogniwem wspólnoty międzynarodowej ze względu na swoje położenie geopolityczne, musi w szerszym stopniu zabezpieczać kwestie praw człowieka. Przecież nasz kraj jest sygnatariuszem wielu nader istotnych traktatów międzynarodowych, takich jak chociażby Międzynarodowy Pakt Praw Obywatelskich i Politycznych czy Europejska Konwencja o Ochronie Praw Człowieka i Podstawowych Wolności.Istotne w tym jest również to, że demokracji nie można kształtować w sposób wybiórczy. Wszyscy mamy nie tylko takie same obowiązki, ale i prawa.– Czy w przypadku naszego kraju możemy mówić o dyskryminacji?– Jeżeli chodzi o nierówność wobec prawa, to tak, o czym już wcześniej wspomniałem. Władze Polski nie podjęły rozwiązań przeciwdziałających dyskryminacji osób homoseksualnych, co nie znaczy, że takie próby nie są podejmowane. W chwili obecnej jest bardzo duża szansa na to, by przeciwdziałać dyskryminacji wynikającej ze stanu prawnego, wspierając akcję zbierania podpisów pod projektem ustawy o rejestracji związków partnerskich prowadzoną przez Międzynarodowe Stowarzyszenie Gejów i Lesbijek na rzecz Kultury w Polsce (ILGCN Poland). List poparcia, jak i pełna wersja projektu są dostępne na stronach internetowych: http://ilgcn.gej.net.– Miał pan nieprzyjemności z powodu swojej orientacji seksualnej?– Swego czasu antypatię otoczenia odczułem bardzo boleśnie. Było to na przełomie lat 70. i 80. Cały szereg działań wymierzony w moją osobę tylko i wyłącznie z tego powodu. Była to dyskryminacja wyrażająca się poprzez upokorzenie słowne, jak również akty przemocy fizycznej i psychicznej dokonywane wobec mnie. W tamtym okresie nikt nie przyszedł mi z pomocą, choć z prośbą o taką pomoc występowałem, np. do grona nauczycielskiego. Żadnej konkretnej pomocy nie uzyskałem. Owszem, ludzie mi współczuli, wyrażali ubolewanie, ale nadal doświadczałem przykrości. Ale to był czas przeszły, dziś nie roztrząsam tego i nie wracam do tamtych dni. Obecnie nie napotykam przykrości z racji tego, ze jestem homoseksualistą i że pragnę funkcjonować zgodnie z własną tożsamością w sposób otwarty. Martwi mnie jedynie dyskryminacja wynikająca ze stanu prawnego, gdyż ona uniemożliwia prawną stabilizację życia.– Dziękuję za rozmowę.

Komentarze

Dodaj komentarz