Krzyczała, drapała, uciekła!


Do zdarzenia doszło 7 września br. około godz. 2. Tej nocy 17-letnia mieszkanka Radlina bawiła się na jednej z wodzisławskich dyskotek. Po zabawie razem ze swoim chłopakiem wyszła w kierunku domu. Po pewnym czasie chłopak zawrócił, pozostawiając dziewczynę w środku nocy na drodze. 17-latka dalszą trasę postanowiła pokonać samotnie. Jako że do domu miała jeszcze sporo drogi, próbowała złapać „okazję”. Zatrzymał się fiat 126p, którego kierowcą był 26-letni mieszkaniec Skrzyszowa. Zabrał dziewczynę do samochodu i odjechali w kierunku Radlina. Kierowca nieoczekiwanie zboczył z trasy i zjechał do lasu. Zatrzymał samochód. Szarpiąc i bijąc dziewczynę, próbował zerwać z niej ubranie.– Napadnięta broniła się, drapała napastnika po twarzy, krzyczała. Ten, nie zważając na opór, nadal usiłował ją rozebrać i w sposób wyraźny zmierzał do odbycia z nią stosunku płciowego. Kiedy pokrzywdzona, która pod wpływem silnych emocji zaczęła wymiotować w samochodzie, zrezygnował z gwałtu, ubrał się i wrócił na siedzenie kierowcy. Zapalił silnik i wyjechał z lasu. Tutaj ponownie zatrzymał samochód i kazał jej wysiąść – relacjonuje Józef Pałka, szef Prokuratury Rejonowej w Wodzisławiu.Na tym nie skończył się koszmar siedemnastolatki. Gdy obolała wysiadała z samochodu, napastnik ponownie ją złapał i próbował dokonać gwałtu. Ostatnimi siłami dziewczynie udało się obronić i uciec.Po tym zdarzeniu 26-latek jak gdyby nigdy nic pojechał do swojej dziewczyny. Na jej pytania o taką późną porę wizyty odpowiedział, że wraca z pracy. Dziewczynę zaniepokoiły ślady zadrapań na skórze mężczyzny.24 września sprawca niedoszłego gwałtu został zatrzymany. Został rozpoznany przez ofiarę. Również alibi, jakie podał, okazało się niewiarygodne, gdyż w nocy z 6 na 7 września zakład, w którym był zatrudniony, nie pracował. Mimo to mężczyzna nie przyznaje się do próby gwałtu. Wobec tego prokurator zdecydowała zlecić wykonanie badań biologicznych oraz analizę śladów zabezpieczonych w samochodzie.

Komentarze

Dodaj komentarz