Limo tuż po ogłoszeniu wyników / Adrian Karpeta
Limo tuż po ogłoszeniu wyników / Adrian Karpeta

Kabaret Limo wygrał tegorocznego Ryjka. Otrzymał złote koryto kabaretów oraz złote koryto publiczności! – Mam nadzieję, że w przyszłym roku znów nas zaproszą, bo jak nie, to się wprosimy – mówił stanowczo Abelard Giza.
Sobota należała do tego kabaretu. Oni zresztą rozpoczęli rywalizację w tym dniu. W kategorii „Dziwne spotkanie” przedstawili Hitlera, którego odwiedza znajomy z dzieciństwa, Żyd. Śmieje się z niego, wspomina, jak w szkole nazywali go „pizdusiem”. Potem Abelard Giza z Lima opowiadał o konklawe, tłumacząc, skąd wydobywa się dym. „A ch… z gitarami, teraz skaczemy przez ognisko. I stary biskup spadł do ognia i zaczął się jarać” – tak to mniej więcej brzmiało. Ekipa „kupiła” publiczność i jurorów skeczem w kategorii „Uczta”. Wojciech Tremiszewski sparodiował Magika i jego numer „Plus i minus”, śpiewając o… bigosie. – Mam duży szacunek dla Kalibra 44, Paktofoniki, to moje klimaty. A postanowiliśmy zrobić ten numer po obejrzeniu filmu „Jesteś Bogiem” – mówił nam Wojciech. W sumie Limo uzbierało 269 punktów.
Na drugim miejscu uplasowali się Łowcy.B. Zdeklasowali konkurencję w kategorii „Kamień, papier, nożyce…”, zdobywając 49 punktów (a w sumie mają na koncie 241!). Opowiedzieli spotkanie Trzech Królów z dwójką kabareciarzy, szukających trzeciego kompana. Przy okazji wyjaśnili, dlaczego na Ryjku zabrakło Sławka Szczęcha. Okazało się, że Sławkowi urodziło się dziecko, które wymaga obecnie leczenia. Robert Korólczyk (Kabaret Młodych Panów), prowadzący imprezę, połączył się ze Sławkiem Szczęchem. Cała sala klaskała jemu i jego rodzinie. Sławek dziękował „Rybolowi” za wsparcie. Takie rzeczy dzieją się tylko na Ryjku! – Dziecko urodziło się kilka dni temu, ma bardzo poważne problemy. Oni teraz są z nim, dzięki temu dziecko ma większe szanse – mówił nam później Maciej Szczęch, brat Sławka.
W drugiej części sobotniego wieczoru zorganizowano Konkurs o Melodyjną Nagrodę Artura. Poprzeczkę zaraz na początku podnieśli Rafał Zbieć i Robert Górski z Kabaretu Moralnego Niepokoju. Panowie śpiewali piosenkę „Don’t give up” Petera Gabriela, tańczyli przytuleni, fałszując niemiłosiernie.
Scenę roznieśli jednak Łowcy.B, parodiujący jakiś mocno metalowy zespół. Śpiewali o tym, że gorzałka dobra jest. Po ich występie Nowaki zwątpili w sens swego show. – Zastanawiamy się, czy nie jeb…ć tej dwudziestki” – mówił ze sceny Tomasz Marciniak, jeden z Nowaków. W końcu Nowaki wystąpiły i wypadły rewelacyjnie.
W konkursie śpiewały jeszcze kabarety Smile oraz Dno.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz