20034204
20034204


Już dziewiąte w swoim dorobku Koryto – statuetkę wykonaną przez Zbigniewa Murę – otrzymał za zwycięstwo w klasyfikacji generalnej festiwalowego konkursu męski kabaret Dno. Publiczność, podobnie jak ukryty juror, którym okazał się Władysław Sikora z nieistniejącego już kabaretu Potem, przyznała swoją statuetkę studenckiej grupie Napad.Jak co roku kabarety rywalizowały ze sobą w ośmiu tematycznych konkurencjach. W systemie oceniania wprowadzono w tym roku jedno istotne novum: oprócz zwyczajowych ocen od 1 do 5 punktów kabarety mogły też przyznawać „dziesiątki”. Trzy pierwsze bezkarnie, ale kolejne już kosztem własnych punktów. Do rywalizacji przystąpiło w tym roku dziewięć kabaretów, a wśród nich czterech debiutantów: Made in China (były kabaret E.K.), Łowcy.B z Cieszyna, Napad z Warszawy i Neo-Nówka z Wrocławia. W poszczególnych konkurencjach zwyciężało siedem kabaretów. Sześć kabaretów wygrało po jednej konkurencji, a jeden – nieobliczalni Łowcy.B – aż trzy. Niestety w trzech innych Łowcy zebrali najniższe noty i zajęli ostatecznie czwarte miejsce, przegrywając m.in. z dziewczęcą formacją Szum, która nie wygrała ani jednej konkurencji. Ostatecznie z dorobkiem 270 punktów zwyciężył kabaret Dno z Dąbrowy Górniczej. Grupa, której patronuje Adam Słodowy, jak zwykle przyjechała do Rybnika ze sporym bagażem efektownych rekwizytów. Zwycięstwo zapewnił im mocno energetyczny skecz o robotniku, który wykopał przypadkowo kabel. Z piosenką na ustach, na oczach widzów spowodował on rekordową ilość zwarć i spięć i – o dziwo – o własnych siłach opuścił scenę.– Staramy się, jak możemy. W tym roku instalacja nie była tak rozbudowana jak przed rokiem („Formalina”), ale pozostała chyba równie efektowna. Dodatkowe zasilanie nie było konieczne, wystarczyło mi 220 V. W swoim bloku mam taką małą piwnicę i tam konstruuję wszystkie te nasze sceniczne wynalazki. Największą sensację wzbudziłem, gdy przenosiłem z piwnicy do mieszkania trumnę – mówi Jarosław Cyba z kabaretu Dno, który wystąpił w roli „przewodnika”.Tylko o jeden punkt mniej zdobył debiutant – warszawski kabaret Napad, bez wątpienia najlepszy boysband tegorocznego Ryjka, a już na pewno kabaret legitymujący się najwyższą średnią wzrostu.Napadowi swoje koryto przyznał tajny juror i publiczność, w przypadku której można chyba mówić o miłości od pierwszego wejrzenia. A że z wszystkich kabaretów studenci ze stolicy śpiewali najlepiej, wygrali również dodatkowy konkurs o Melodyjną Nagrodę Artura. Napad istnieje od trzech lat. Tworzą go studenci warszawskiej Szkoły Głównej Handlowej, pochodzący z Ustronia, Wrocławia, Olsztyna, Kwidzyna i Zielonej Góry. Dwukrotnie wystąpili na Przeglądzie Kabaretów PaKA i dwukrotnie w wieczorze ostatniej szansy zajęli drugie miejsce, przez co finały odbyły się bez ich udziału. W tym roku przegrali w Krakowie z Łowcami.B. Ich atutem jest strona wokalna prezentowanych skeczy. Jacek Hejna i Jarosław Strygner śpiewają na co dzień w chórze akademickim i zdobyte tam doświadczenie wykorzystują w kabarecie.– Staramy się, by nasze występy miały jakąś wartość wokalną, tekstową i estetyczną. Formuła Ryjka bardzo nam się spodobała, podobnie jak jego organizacja. To ważne, że są aż trzy koryta. Swojego zwycięzcę może mieć publiczność, swojego juror czy jurorzy, oceniają się wreszcie same kabarety, co też jest interesujące. Pracę nad skeczami na Ryjek rozpoczęliśmy w połowie września. Próby odbywały się zazwyczaj w weekendy w akademiku. Mieliśmy przygotowanych więcej skeczy, ale część w drodze selekcji odpadła. Jeszcze w sobotę rano napisałem piosenkę „Żabki”, którą zaśpiewaliśmy wieczorem w konkurencji „Odrobina liryki z przyrodą w tle” – opowiada Jarosław Strygner, który jest autorem większości tekstów Napadu.Przedostatnie miejsce w klasyfikacji zajął rybnicki kabaret Noł Nejm, występujący już bez Roberta Obłoja. Popularne w Rybniku Nołnejmy ustanowiły rekord skrajności tegorocznej edycji kabaretowego festiwalu. Wystawili najwyżej i najniżej ocenione skecze. Ledwie 18 punktów otrzymali za „Po prostu protest” i aż 65 za „Niewątpliwy urok ważnego święta” – skecz ilustrujący wpływ profilu uczelni na intensywność przebiegu studenckich juwenaliów.– Nie jesteśmy zawiedzeni, bo przedostatnie miejsce daje nam dużo do myślenia. Potraktowaliśmy tegoroczny występ bardzo eksperymentalnie, chcieliśmy wiedzieć, jak daleko możemy się w naszym kabaretowym szaleństwie posunąć i okazało się, że w kilku skeczach przekroczyliśmy granicę wytrzymałości widzów i kolegów po fachu też. Zabrakło nam trochę czasu na próby i nie dopracowaliśmy naszych skeczy pod względem aktorskim, co było z kolei przyczyną braku pewności siebie na scenie, a to przy nowych skeczach musiało mieć swoje konsekwencje – wyjaśnił Łukasz Kaczmarczyk z kabaretu Noł Nejm.Przez dwa dni kabarety rywalizowały w Klubie Energetyka, koncert laureatów tradycyjnie już odbył się w Teatrze Ziemi Rybnickiej. I tu, i tu sale wypełniły komplety publiczności. Dodatkową atrakcją były występy zaproszonych gwiazd. W Klubie Energetyka zaśpiewał nieco zapomniany Maciej Zembaty i wystąpił jedyny w swoim rodzaju kabaret Mumio, który, operując absurdalnym humorem, zaaplikował ryjkowej publiczności olbrzymią dawkę śmiechu. Finał w wykonaniu Mumionków przekroczył najśmielsze przypuszczenia samych organizatorów. Kabareciarze najpierw wnieśli na scenę połowę sprzętów stanowiących majątek trwały Klubu Energetyka, a potem puścili w obieg bramkę do halowej piłki nożnej, która niesiona na rękach widzów wędrowała po sali niczym gwiazdor rocka.W czasie finałowego koncertu w TZR-ze Jerzy Chachuła, prezes Elektrowni Rybnik (głównego sponsora Rybnickiej Jesieni Kabaretowej), zarządził rozpoczęcie przygotowań do przyszłorocznego Ryjka. Po przedstawieniu najlepszych konkursowych skeczy wystąpiły zaproszone gwiazdy Kabaret Moralnego Niepokoju i jedyna smyczkowa formacja kabaretowa w Europie Grupa MoCarta, która bez trudu rozbawiła nawet widzów pozbawionych poczucia rytmu i muzycznego słuchu.

Komentarze

Dodaj komentarz