20034412
20034412


Żądania lokatorów przedstawiła Grażyna Strzelecka: – Chcemy wycofania umów dotyczących rozliczenia za wodę, gdyż nie gwarantują nam żadnych praw, a jedynie obowiązki.– Kto jest winny powstawaniu tak ogromnych strat w momencie, kiedy zgłasza się awarię na odcinku sieci poza licznikiem o godz. 7, a ekipa przychodzi ją usunąć wieczorem? Straty powstają z niegospodarności administracji, a za ich niedbalstwo obciąża się nas – dodał Zdzisław Szczepanek.– Wodą powinien zająć się ten, kto się na tym zna. ZGKiM ma dosyć swojej roboty. Niech pilnuje remontów i budynków, którymi zarządza, a nie handlu wodą – oznajmił Kazimierz Huk.– W 2001 roku straty na naszym budynku wynosiły 155 złotych, w 2002 roku już – 538 złotych. Mamy założone nowe wodomierze, rurociąg też nowy – wyliczył Bogdan Walkowiak.– Wodociągi mogą podjąć działania mające na celu podpisanie bezpośrednich umów z mieszkańcami – zabrał głos Bogusław Kurdek, prezes PWiK. – Nie wiem natomiast, kto wam powiedział, że wy, mieszkańcy, na tym skorzystacie. Nikt wcześniej w żadnym z miast tego nie zrobił. A dlaczego nie? Bo po prostu to się nie opłaca. Istnieje coś takiego jak stała opłata abonamentowa za wodomierze. Na dzisiaj wynosi ona 7 zł od licznika. Przypuśćmy, że w mieszkaniu są dwa liczniki, to dodatkowa opłata wyniesie 14 złotych. Teraz płacicie państwo tylko jakiś niewielki procent tej kwoty.Te tłumaczenia nie zniechęciły mieszkańców do zawierania umów bezpośrednio z PWiK.– Liczymy przede wszystkim na to, że kiedy odpowiedzialność za całą infrastrukturę wezmą na siebie fachowcy z PWiK, ubytki wody będą mniejsze. Nie będziemy też nie wiadomo ile czekać na usunięcie awarii.– Przed podpisaniem umowy z naszym przedsiębiorstwem konieczna będzie szczegółowa kontrola wszystkich budynków – tłumaczył prezes PWiK. – Trzeba będzie też powołać specjalną komisję, która sprawdzi sposób zamontowania wodomierzy w każdym mieszkaniu. To może zmniejszyć nadużycia. Trzeba wziąć pod uwagę, że jeżeli PWiK podpisze umowy bezpośrednio z lokatorami, nie będzie to oznaczać, że właściciel budynku, czyli ZGKiM, zostanie zwolniony z obowiązku dbania o całą infrastrukturę. ZGKiM dalej będzie musiał dbać o stan techniczny sieci wodno-kanalizacyjnej w budynkach.Dyrektor ZGKiM Irena Pierchała starała się wyjaśnić, że zakład prawidłowo wykonuje swoją pracę i zmiany nie są konieczne: – Jeśli tylko wykryjemy jakieś nadużycia, to niezwłocznie przystępujemy do kontroli budynku, w którym prawdopodobnie woda jest po prostu kradziona.Zaprzeczył temu Józef Perz. – Osobiście zgłaszałem wam, że w moim bloku jedna z lokatorek kradnie wodę. Została przyłapana przez sąsiadów. I nic z tym nie zrobiliście!Grażyna Strzelecka złożyła na ręce sekretarz gminy Ireny Woźnicy pismo do burmistrza Marka Kornasa, pod którym widniało ponad 600 podpisów mieszkańców Leszczyn. Zawierało postulaty wycofania już podpisanych umów oraz zwrotu pieniędzy pobranych jako rozliczenie za straty wody. Mieszkańcy domagali się też zmian kadry kierowniczej Zakładu Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej.Dwa tygodnie później kolejna dzielnica postanowiła powiedzieć swoje zdanie na temat zbyt wysokiej ceny wody i płacenia za naliczane im straty. Organizator spotkania Jan Tokarz, przewodniczący Rady Dzielnicy Czerwionka-Centrum, zapytał prezesa wodociągów Bogusława Kurdka, dlaczego cena wody w Czerwionce jest wyższa niż w innych miastach.– Mógłbym państwu wskazać miejscowości, gdzie są one wyższe niż u nas – odpowiedział prezes.– Chcemy usłyszeć, za ile PWiK kupuje wodę od dostawcy i o ile wzrosła cena wody od 2001 roku! – domagał się Alojzy Waniek.– PWiK kupuje wodę od Górnośląskiego Przedsiębiorstwa Wodociągów w Katowicach, płacąc 1,47 zł za 1 m sześc. wody. Cena sprzedaży wynosi 3,91 zł brutto, przy czym gmina dopłaca do każdego m sześc. 0,26 zł. Czyli 1 m sześc. kosztuje 3,65 zł netto – wyliczył prezes.– To dlaczego jak płacicie 1,47 zł, nam każecie płacić prawie cztery złote? To na nas zbijacie swój zysk! – podniosły się głosy na sali.– Różnica pomiędzy kupnem a sprzedażą to nie jest zysk – bronił się prezes, ale nie przekonał zebranych. Nie udało się to również próbującemu przyjść mu w sukurs wiceburmistrzowi Piotrowi Ignacemu: – To nie jest tak, że zakład zarabia 2,05 złotych. Sieć wodociągowa w gminie jest rozległa i pracuje na niej około 100 pracowników z przedsiębiorstwa. Utrzymanie tej sieci jest kosztowne i rzutuje na cenę wody.Potem mieszkańcy przypuścili szturm na Zakład Gospodarki Komunalnej i Mieszkaniowej: – Dlaczego wskazania głównych liczników nie pokrywają się z tym, co pokazują wodomierze w mieszkaniach? Dlaczego dolicza się nam do rachunków opłaty za straty, jakie powstają gdzieś po drodze? Dlaczego grozi się nam, że jak nie zapłacimy, to czeka nas eksmisja?Odpowiedzi na postawione pytania podjęła się dyrektor ZGKiM Irena Pierchała, jednak została zakrzyczana przez mieszkańców. Zdołała jednak przekazać decyzję burmistrza, który wstrzymał dalsze podpisywanie umów o dostawę wody oraz odbiór ścieków z najemcami oraz nakazał niepobieranie opłat wynikających z różnic między wskazaniami licznika głównego a licznikami w mieszkaniach. Dopiero ta informacja uspokoiła nastroje.

Komentarze

Dodaj komentarz