Historyczny sukces hokeistów

Hokeiści JKH GKS Jastrzębie zdobyli Puchar Polski! W meczu finałowym pokonali obrońców trofeum i aktualnych mistrzów kraju KH Ciarko Sanok 4:2.

Zdecydowanym faworytem finału był zespół z Sanoka. To obecnie najlepsza drużyna w Polsce. W poprzednim sezonie sanoczanie wywalczyli mistrzostwo i zdobyli puchar kraju. Teraz też są zdecydowanymi liderami ligowej tabeli. W dodatku turniej finałowy rozgrywany był na ich lodowisku. Kiedy po niespełna trzech minutach gry Tomasz Malasiński pokonał Kamila Kosowskiego, wśród czterech tysięcy kibiców gospodarzy wybuchła euforia. Ten gol sprawił, że sanoczanie mogli więcej uwagi poświęcić defensywie. Przez kolejnych ponad 30 minut przewagę miał zespół z Jastrzębia-Zdroju, ale świetnie bronił Przemysław Odrobny. Reprezentacyjnemu bramkarzowi sprzyjało w dodatku szczęście: dwa razy krążek po strzałach Miroslava Zatki i Radka Prohazki trafiał w słupek. Kiedy w drugiej tercji gospodarze wykorzystali grę w przewadze (na ławce kar siedział Tomasz Pastryk) i po mocnym uderzeniu Pavla Mojzisa podwyższyli na 2:0, wydawało się, że nie będą mieli kłopotów z obroną pucharu.
Jastrzębianie w możliwość odrobienia strat uwierzyli tuż przed końcem drugiej odsłony meczu. Po podaniu Richarda Krala kontaktowego gola zdobył Mateusz Danieluk. Chwilę później dwuminutową karę dostał Mojzis. Grę w przewadze ekipa JKH wykorzystała kilkadziesiąt sekund po wznowieniu w trzeciej tercji. W zamieszaniu pod bramką Odrobnego najwięcej zimnej krwi wykazał Adrian Labryga i silnym strzałem pod poprzeczkę doprowadził do wyrównania. Podopieczni trenera Jirego Reznara poszli za ciosem. Po indywidualnej akcji gola dającego im prowadzenie zdobył Prohazka. Zupełnie rozbitych takim obrotem wydarzeń na lodzie dobił Kamil Górny. Wychowanek jastrzębskiego klubu ustalił wynik meczu na 4:2. Po końcowej syrenie hokeiści z Jastrzębia-Zdroju rozpoczęli świętowanie największego sukcesu w historii klubu.
- Pokazaliśmy charakter. W poprzednich meczach tego sezonu tego nam brakowało. Jednak w finale trzeba grać na całego i nie można załamywać się nawet w momencie gdy rywale prowadzą 2:0 – mówił szczęśliwy Kamil Kosowski, jeden z bohaterów meczu finałowego.

Komentarze

Dodaj komentarz