Pierwsze polskie zdanie


Polecamy ją szczególnie gorąco, gdyż Bernard Szczech akcentuje kulturotwórczą rolę Górnego Śląska jako regionu przodującego w wielu dziedzinach życia. M.in. burzy utrwalone od dawna przekonanie, że pierwsze zapisane zdanie po polsku – „Daj, ać ja pobruszę, a ty poczywaj” – pochodzi z Henrykowa na Dolnym Śląsku. Bernard Szczech podkreśla, że to nieprawda. Trzydzieści lat wcześniej przeor klasztoru Dominikanów w Raciborzu Wincenty z Kielczy zapisał: „Gorze nam się stało”. Pierwsze zapisane po polsku zdanie pochodzi z naszego regionu. Szczech opowiada m.in. o pierwszej na kontynencie europejskim hucie cynku, która powstała w 1792 roku w Wesołej, o pierwszej na kontynencie maszynie parowej do odwadniania kopalni, którą uruchomiono w Tarnowskich Górach w 1778 roku, o nauczycielu Fryderyka Chopina, Elsnerze, który był Górnoślązakiem, i wielu innych, bardzo interesujących sprawach.Pochodzący z Pszowa ks. Jerzy Szymik, poeta, wykładowca Katolickiego Uniwersytetu Lubelskiego, publikuje esej o związkach teologii z literaturą. Jego teza brzmi: dzisiejsza relacja teologii i literatury jest ich wspólną drogą od słowa ku Słowu i – jako taka – jest pożądana, a współczesności potrzebna.Także nasz krajan, Tadeusz Kijonka, redaktor naczelny „Śląska”, publikuje w miesięczniku recenzję książki Jerzego Klistały zatytułowanej „Działacze rybnickiego ZWZ/AK w obozach koncentracyjnych”, którą wydano w Bielsku-Białej. To zdaniem recenzenta cenna publikacja. Na przykład dopiero po blisko 60 latach od daty męczeńskiej śmierci zostały odkryte i w pełni udokumentowane zasługi pierwszego komendanta Rybnickiego Obwodu ZWZ Stanisława Sobika, rozstrzelanego 25 czerwca 1943 roku na dziedzińcu bloku nr 11 w Auschwitz pod ścianą śmierci. W egzekucji tej został zgładzony także ojciec autora tej publikacji, Jan Klistała, maszynista kolejowy z Rybnika. Tadeusz Kijonka podkreśla, że do tej pory nie było komu podjąć działalności dokumentującej dzieje śląskiej konspiracji niepodległościowej, skoro najbardziej czynni w ruchu oporu Ślązacy w znacznej mierze wyginęli. Z okręgu rybnickiego zginęło około 120 takich osób. Ogromny trud, by po kilkudziesięciu latach odtworzyć, opisać i udokumentować powstanie ZWZ w Rybnickiem i tragiczne losy działaczy tej organizacji, podjął dopiero Jerzy Klistała, który nie jest z wykształcenia historykiem, lecz technikiem, absolwentem Technikum Budowy Maszyn Górniczych w Rybniku, dziś już przebywającym na emeryturze. „Jak wielka musiała być jego determinacja, świadczy fakt, że Jerzy Klistała podjął się roli historyka z wewnętrznej potrzeby, wykazując nie tylko wyjątkową dociekliwość i pasję poznawczą, ale i zdolności pisarskie” – podkreśla Tadeusz Kijonka i dodaje, że to, czego dokonał, zasługuje na podziw i szacunek.W kronice miesięcznik „Śląsk” odnotował m.in. sukces 30-letniego szybownika Krzysztofa Brząkalika z Aeroklubu ROW, który zdobył srebrny medal na odbywających się w węgierskim Gyoer mistrzostwach świata w akrobacji szybowcowej, a także złoty medal Jerzego Makuli, Krzysztofa Brząkalika i Lucjana Fizi z Aeroklubu ROW na mistrzostwach świata w akrobacji szybowcowej w konkurencji drużynowej. „Śląsk” napisał też o jubileuszu sportu w Raciborzu – w 1903 roku powstał w tym mieście klub sportowy Sportverein Ratibor i – jak zauważa miesięcznik – futbol przywędrował więc na Górny Śląsk z Wrocławia przez Racibórz.„Notatnik Kulturalny” miesięcznika przynosi informacje o wystawie fotograficznej „Debiuty i postdebiuty” zorganizowanej przez Jastrzębski Klub Fotograficzny „Niezależni” oraz o polsko-czeskim projekcie „Prowincja – matecznik słowa”, któremu patronuje Czesław Miłosz, a który realizowany jest w Raciborzu.

Komentarze

Dodaj komentarz