Tylko przekleństwa się cisną


Pan Antoni w wyniku działań kopalni stracił majątek swego życia. Dom, w którym do tej pory mieszkał, grozi zawaleniem. Po kilkumiesięcznych pertraktacjach, zabiegach o opinie biegłych udało się wypracować dokument potwierdzający ugodę na wypłatę odszkodowania przez kopalnię odpowiedzialną za szkody górnicze.Całe szczęście dla niego nie podpisał ugody, choć oferta była korzystna. – Dowiedziałem się, że musiałbym kwotę, którą dostałbym od kopalni, wliczyć w przychód i tym samym zapłacić 40-proc. podatek dochodowy. Pieniądze, jakie miałbym dostać z odszkodowania za zniszczony dom, obejście, sprzęt, byłyby dość spore. To paranoja! Bandytyzm w świetle przepisów prawa. Jak tak można postępować z ludźmi? To, że straciłem swój dorobek życia, nie wystarcza. Czy ja się na tym wzbogaciłem? Kopalnia chce mi wyrównać poniesioną stratę, a państwo chce mi zabrać niemal połowę z należnej sumy. Traktuje to jako przychód, wzbogacenie. Jaki przychód? Tylko przekleństwa nasuwają mi się do ust, bo innych słów mi brakuje – skarży się pan Antoni.Wobec takiego obrotu sprawy pozwie kopalnię do sądu. Choć potrwa to nieco dłużej, otrzyma należne mu pieniądze bez przymusowej doli dla fiskusa. Skoro nie będzie musiał wpisywać tej sumy do rocznej deklaracji podatkowej, uniknie płacenia złodziejskiego – w tym przypadku – podatku.W kopalniach informacja o tym, że szkody górnicze wypłacane na podstawie ugody podlegają opodatkowaniu podatkiem dochodowym, wywołała zdziwienie: – Ponad trzydzieści lat pracuję w szkodach górniczych i pierwszy raz z czymś takim się spotykam. Jestem przekonany, że wiele osób, którym wypłaciliśmy odszkodowanie na podstawie ugody, nie wiedziało, że będzie musiało to wpisać w przychód. Niektórzy może już zainwestowali te pieniądze w remont czy budowę i może okazać się, że nie będą mieli z czego zapłacić podatku w przyszłym roku. Jestem przekonany, że wobec takich przepisów wszyscy poszkodowani przez kopalnie nie będą teraz chcieli zawierać z nami ugody, lecz od razu będą kierować sprawę do sądu. Będzie to dla nich korzystniejsze finansowo, choć wydłuży się termin załatwiania sprawy. Dla nas zaś będzie to o wiele kosztowniejszeInni uważają, że jest to kolejny sposób na doprowadzenie kopalń do bankructwa. Jeżeli wszyscy roszczenia z tytułu szkód górniczych czy choćby rent wyrównawczych będą kierować do sądu, to kopalnie lwią część ze swojego budżetu przeznaczą na koszty sądowe, kancelarie adwokackie, opinie biegłych i ekspertyzy. Takim to sprytnym sposobem państwo funduje kopalniom kolejne finansowe kłopoty.Przepisy te miałyby obowiązywać od stycznia br.Trzeba przyznać, że na brak pomysłowości urzędników nie można narzekać. Czyżby rząd znalazł sobie nowy sposób na załatanie dziury budżetowej? A może jest to metoda na doprowadzenie do bankructwa kopalń? Nie ma co dywagować, tylko pogratulować kolejnego absurdu.

Komentarze

Dodaj komentarz