Prawie każda pani miała karnawałowe przebranie
Prawie każda pani miała karnawałowe przebranie

Kilkadziesiąt jastrzębianek bawiło się dzisiaj na Babskim Combrze w klubie Kaktus. Imprezę prowadziła Ewelina Kuśka, wice-Ślązaczka Roku. W samym środku jastrzębskiego osiedla zabrzmiała śląska mowa i śląskie piosenki. W ostatkowej zabawie wzięły udział także panie pochodzące z innych regionów Polski. - Nasze rodziny się pomieszały, bardzo się kochamy - mówiły Daniela Pergowska (40 lat na Śląsku) i Łucja Balzam (rodowita Ślązaczka)

Babski Comber rozpoczął się od występu zespołu Jastrzymbioki, który był współorganizatorem zabawy. W imprezie wzięły udział członkinie jastrzębskiego Stowarzyszenia Kobiet  na Rzecz Propagowania Kultury Śląskiej. Panie w karnawałowych przebraniach zaśpiewały kilka śląskich piosenek, wśród nich także o Jastrzębiu: "Moji miasto to je Jastrzymbi - Zdroj, moja chałpa, a na pojstrzodku stoł. Niech wszyscy wiedzom, że tukej je, gorące serce me". Potem było wspólne śpiewanie i wspólne tańce.
Przy stołach panie wspominały dawne czasy. - Jestem tu 40 lat, przyjechaliśmy z Suwałk. Tutaj urodził się mój najmłodszy syn, tutaj pracowałam w gminnej spółdzielni, poznałam przez to wielu rdzennych Ślązaków i sama czuję się już Ślązaczką. Moja synowa, żona najmłodszego syna, pochodzi ze Skrzyszowa - mówiła nam Daniela Pergowska. Dodała, że wszystko rozumie po śląsku, ale sama raczej nie mówi. - Pozostał mi wschodni akcent - roześmiała się pani Daniela.
W GS  pracowała razem z Łucją Balzam, rodowitą Ślązaczką. - Pamiętam, jak przyjeżdżali tutaj ludzie z całej Polski. Pracowałam wtedy w bufecie restauracji Jastrząb. Nieraz było mi żal dziewczyn, które zaczynały u nas pracę w kuchni. Kucharka mówiła im: Przynieście mi kielnie, ryczka, a one biedne nic nie rozumiały. Zawsze starałam się im pomóc, tłumaczyłam te śląskie wyrazy i życie się toczyło - wspominała pani Łucja. - Dzisiaj jesteśmy wszyscy pomieszani, ale bardzo się kochamy. I Śląsk dalej istnieje - dodały obie panie. 
Na Babskim Combrze była także 85 - letnia Dorota Grzonka, jedna z najstarszych członkiń i współzałożycielka Stowarzyszenia na Rzecz Propagowania Kultury Śląskiej. - Chętnych do udziału w imprezie było więcej, ale musieliśmy z bólem serca odmówić z powodu braku miejsc - powiedziała nam Ewelina Kuśka.

Galeria

Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt Image alt

Komentarze

Dodaj komentarz