Monika Brodka w czasie koncertu na Oglnopolskim Festiwalu Piosenki Artystycznej w Rybniku / Dominik Gajda
Monika Brodka w czasie koncertu na Oglnopolskim Festiwalu Piosenki Artystycznej w Rybniku / Dominik Gajda

W trakcie koncertu na OFPIE zdradziłaś, że kilka lat temu byłaś w Rybniku, ale w zupełnie innej roli!

To prawda, byłam w waszym mieście, kiedy uczyłam się w gimnazjum albo jeszcze w szkole podstawowej. Już teraz nawet dokładnie nie pamiętam, ale co najmniej dziesięć lat temu. Odbywały się tutaj wojewódzkie zawody w siatkówce dziewcząt, w których brałam udział. Trochę czynny, a trochę nieczynny, bo siedziałam na ławce rezerwowych. Mierząc 160 cm, miałam wielkie ambicje, żeby zostać siatkarką. Wierzyłam, że to możliwe, że pokonam tę barierę co najmniej 20 brakujących centymetrów! Niestety, tak nie było, nie byłam najlepszą zawodniczką w drużynie, dlatego spoczęłam na ławce rezerwowych. Trener chciał zrobić mi przyjemność i wpuścił mnie na boisko, kiedy losy meczu były już przesądzone.

Kiedy wygrywałyście?

Nie, przegrałyśmy ten mecz z kretesem! Potem, w szatni, zawiązałyśmy naszym rywalkom, koleżankom z Rybnika, wszystkie sznurówki na znak zemsty, sprzeciwu. Uważałyśmy, że wynik był niesprawiedliwy! Im było przecież łatwiej, bo grały u siebie!

A jakie wrażenia z koncertu w Rybniku?

Fantastyczne wrażenia przy miłej i uroczej publiczności. Zwykle boję się koncertów siedzących, mam poczucie, że moim obowiązkiem jest, by tych wszystkich ludzi ruszyć z miejsc, by wstali, bo tego oczekują, a trochę się jednak boją. W Rybniku po mojej pierwszej zachęcie większość młodzieży znalazła się pod sceną i wspierała nas!

Czy długo trzeba było cię namawiać na koncert na festiwalu piosenki artystycznej?

Nie, słyszałam, kto miał szansę i okazję tutaj występować w poprzednich latach i kto występował w tym roku. To bardzo fajne towarzystwo, ciekawi artyści i dobra inicjatywa. Niestety, nie udało mi się zobaczyć występów festiwalowych. Bo nasze życie w trasie jest nudne. Wsiadamy do busa zwykle między godziną 7 a 9, długo jedziemy, docieramy na miejsce, mamy dwie godziny na próbę, 45 minut na przebranie i wychodzimy na scenę. Czas odpoczynku zaczyna się po koncercie.

Czy wiesz, że bilety na twój koncert w Rybniku sprzedały się na pniu?

Słyszałam o tym! Miałam takie doniesienia, bo ludzie z mojego fanklubu wybierali się na ten koncert i narzekali, że nie mogą kupić biletów. Mam nadzieję, że moi sąsiedzi, mieszkańcy tego regionu, mnie lubią, bo ja ich bardzo. Powiedziano mi w Rybniku, że na kolacji będzie śląski stół. Ja się zdziwiłam: dlaczego nie śląski? Wielki sprzeciw!

Jesteś na scenie bardzo aktywna, świetnie się ruszasz. Czy oglądasz potem swoje występy albo teledyski?

Nie przepadam za tym! Gdy słucham siebie, wydaje mi się, że mam trochę dziwny głos! Człowiek na scenie często nie kontroluje tego, jak wygląda, jak się zachowuje, co ze sobą robi, kiedy go muzyka za bardzo poniesie. Czasem są to wręcz śmieszne sytuacje i ruchy sceniczne.

Przyjechałaś do Rybnika w szczególnym dla ciebie dniu: dowiedziałaś się, że otrzymałaś nominację do trzech Fryderyków!

Ta wiadomość dopadła mnie w drodze do Rybnika! Bardzo się ucieszyłam. Trochę przykre, że formuła tegorocznych Fryderyków została ograniczona. Bo uważam, że spokojnie mogły jeszcze być nominacje za oprawę graficzną płyty czy za teledyski, którym poświęciliśmy mnóstwo czasu. Tym niemniej nominacje bardzo cieszą, bo projekt "LAX" (minialbum nominowany do Fryderyków – przyp. red.) to w zasadzie dwie piosenki i kilka remiksów. Nie sądziłam, że odniesie taki sukces i będzie traktowany jak pełnowymiarowa płyta.

Media od razu orzekły, że będzie rywalizacja między Moniką Brodką i Marią Peszek, też nominowaną do trzech Fryderyków.

Branża lubi takie ciekawostki. Ja nigdy nie konkurowałam z Marią, nie wiem, czy ona ze mną, bo nigdy o tym nie rozmawiałyśmy. Być może takie stwierdzenia wynikają z tego, że jesteśmy w kręgu zainteresowania tych samych odbiorców, krytyków. Może też mamy podobne ambicje, osiągnięcia tego samego w muzyce. Nie traktuję Marii jako rywalki, zasłużyła i na nominacje, i na nagrody.

Czy wrócisz kiedyś na gdyński festiwal Open'er, żeby dokończyć swój koncert, dwa lata temu przerwany przez ulewę?

Może fajnie byłoby wystąpić pod hasłem "Niedokończony koncert Moniki Brodki". Zobaczymy, takiej propozycji na razie nie dostałam.

Rozmawiał: Adrian Karpeta

PS Brodka – tak przedstawia się artystka

Komentarze

Dodaj komentarz