20034707
20034707


Ten malowniczy zakątek Chwałowic już nie istnieje, zginął pod zwałami wywożonej tu od lat kopalnianej „bergi”.Krajobraz zupełnie nienaturalny, czarna dziura pośród zielonych pól rozciągających się na granicy dwóch rybnickich dzielnic – Chwałowic i Radziejowa. Z jednej strony bryła hałdy, z drugiej rozlewisko, z którego wystają kikuty obumarłych drzew i słupów elektrycznych.– Na Mośniku były nie tylko łódki, ale i tańcbuda. W upalne dni ciągnęli tu ludzie z całego Rybnika, a stara Mandrelka sprzedawała kołocz i maślankę – mówi 71-letni Hubert Rupik. Wyciąga starą pruską mapę, zaktualizowaną w 1941 roku. Widnieją na niej trzy młyny wodne: Sobika, Gsell i Ośliźlok.– Młyn Sobika połączony z tartakiem był czynny jeszcze po wojnie. Miał koło podsiębierne, jak nie mielił mąki, koło napędzało piłę w tartaku. Kamień młyński z tamtego młyna można dziś oglądać przy emblemacie kopalni Chwałowice, który już wiele lat temu ustawiono przy kopalnianym parkingu. Mośnik zamuliła kopalnia. W latach 50. było tam już tylko trochę wody i mnóstwo mułu. Gdy płynąc kajakiem głębiej zeszło się wiosłem, człowiek był cały upaprany – wspomina pan Hubert.– To właśnie w Chwałowicach w okresie międzywojennym powstała pierwsza w okolicy harcerska drużyna wodna, założona przez Alfreda Tkocza. Ci wodniacy walczyli potem w AK, a Tkocz, który miał pseudonim „Gospodarz”, był zastępcą dowódcy plutonu – mówi Jerzy Frelich.Przez tereny Kielowca i Mośnika prowadził też pierwszy historyczny trakt z Rybnika do Jankowic. To tą drogą husyci gonili księdza Walentego, za sprawą którego mamy w Jankowicach znaną w całym regionie Studzionkę. Dzisiejszą Jankowicką do Jankowic już się z Rybnika nie dojedzie.Według szacunków z 1995 roku pod obszarem Kielowca i Mośnika było ok. 20 mln ton węgla. Kopalnia Chwałowice ma do 2016 roku ważną koncesję na urobek i do tego czasu węgla na pewno wystarczy. Dla niej to jedno z trzech głównych partii złóż. Gdyby nie mogła tu fedrować, byłoby to równoznaczne z wyrokiem śmierci dla kopalni.Swego czasu węgiel wybierała tu również nieistniejąca już kopalnia Rymer. By przedłużyć jej żywotność, Chwałowice odstąpiły jej węgiel ze swojego obszaru górniczego. Prowadzono tu wtedy tzw. eksploatację szufladkową – Chwałowice wybierały pokłady zalegające płycej pod ziemią, a Rymer te uwięzione znacznie głębiej. Dzięki temu prezentowi kopalnia z sąsiednich Niedobczyc istniała o dobrych pięć lat dłużej. Potem przyłączono ją do Chwałowic i nazwano „ruchem”, w końcu w 2000 roku zamknięto.Eksploatacja węgla powoduje osiadanie terenu. Według przyjętych przeliczników wybranie jednego metra węgla powoduje obniżenie terenu o 0,7 m. To teoria, w praktyce zdarzają się rozbieżności. Od 1995 roku w niektórych miejscach dawnego Kielowca i Mośnika teren obniżył się nawet o pięć metrów. Według przyjętych założeń do 2016 r. może to być nawet 13 m. Zostało więc jeszcze osiem, bagatela: trzy piętra w dół!Osiadanie terenu spowodowało powstanie rozległego zalewiska. Przysiółek Kielowiec z kilkunastoma domostwami zniknął już z mapy miasta. Kopalnia prowadzi wykup gruntów i budynków od 1996 roku. Do tej pory wykupiła już 15 budynków i 50 działek o łącznej powierzchni 15 hektarów. Do wykupienia zostało już kilka ostatnich budynków.Jak mówi Marek Miczajka, kierownik działu ochrony środowiska kopalni Chwałowice, kopalnia na bieżąco rekultywuje ten teren, zasypując zapadliska skałą górniczą i formując z niej nowy kształt tego terenu. To wygodniejsze i tańsze rozwiązanie niż sypanie kamienia na zwykłe zwałowisko.W pierwszym etapie rekultywacji kopalnia ma tu przywrócić normalne stosunki wodne. Kończy się już regulacja tzw. cieku chwałowickiego. By na całej jego długości spad był mniej więcej równy, w niektórych miejscach jego koryto podniesiono o blisko metr; uformowano też i umocniono brzegi. Na lata 2004-2005 zaplanowano regulację Potoku Chwałowickiego i częściową likwidację rozlewiska na Kielowcu, na przyszły – zakończenie rekultywacji terenu w sąsiedztwie dawnego szybu IV.Od dwóch lat trwa, finansowana przez kopalnię, renowacja chwałowickiego cmentarza położonego na skarpie. Panaceum na kłopoty związane z „ruchomą” skarpą cmentarza ma być wybudowanie tzw. przeciwskarpy. Po wale ziemi, który ma tam być usypany, w przyszłości miałaby biec dzielnicowa obwodnica.Przyjęty przez miasto program rewitalizacji tego terenu sięga tylko roku 2006 i sprawa ostatecznego ukształtowania i zagospodarowania go pozostaje kwestią otwartą, zwłaszcza że nikt nie wie, jak długo będzie tu fedrować kopalnia. Według koncepcji opracowanej przed laty przez rybnicką pracownię urbanistyczną miały tu zostać uformowane trzy wzniesienia, których szczyty miała połączyć kolejka linowa, ale raczej mało prawdopodobne, by pomysł ten doczekał się realizacji. Wiele będzie zależeć od miasta, a raczej rady dzielnicy, która jako przedstawiciel mieszkańców powinna mieć najwięcej do powiedzenia, pod warunkiem oczywiście, że jej propozycje nie będą zbyt daleko odbiegać od realiów.Według aktualnych planów siedmiohektarowe dziś zalewisko ma zostać zmniejszone do powierzchni jednego hektara. Na razie to istny raj dla wędkarzy. Jedno z rybnickich kół PZW tak skutecznie je zarybiło, że odbywają się tu już nawet zawody wędkarskie.– Złapie pan tu każdą rybę: karpia, amura, a nawet szczupaka, a smakują lepiej niż te z zalewu – przekonuje jeden z wędkarzy.– Woda w zalewisku wykazuje podwyższoną zawartość m.in. soli kuchennej, ale o przekroczeniu obowiązujących norm nie ma mowy. To woda drugiej klasy czystości, nadaje się więc do hodowli ryb. Zresztą, jak się okazuje, podobno większe zasolenie wychodzi rybom – a raczej tym, którzy je zjadają – na dobre: są po prostu smaczniejsze – zauważa Marek Miczajka.

Komentarze

Dodaj komentarz