Adam Drewniok, basista Carrantuohill i wielki fan żużla / Dominik Gajda
Adam Drewniok, basista Carrantuohill i wielki fan żużla / Dominik Gajda

Żużlowy Klub Sportowy niedawno zaprezentował skład na najbliższy sezon. Jak go oceniasz?

Bardzo się cieszę, że jest powrót zawodników takich jak Michał Mitko czy Zbyszek Czerwiński. Roman Chromik jeździł już w poprzednich latach. Wreszcie jest oparcie drużyny na zawodnikach z Rybnika i okolic. To jest ważne dla kibiców. Kiedyś ta łączność z drużyną była większa poprzez to, że jeździli wychowankowie. Wtedy z pamięci można było wymieniać składy drużyn, bo to byli zawsze miejscowi. Tak było zresztą nie tylko w Rybniku, ale też w Rzeszowie, Tarnowie i w innych ośrodkach żużlowych. Teraz rynek otworzył się na zagranicznych zawodników. Cieszy powrót trenera Jana Grabowskiego, to z nim rybniccy żużlowcy odnosili ostatnie wielkie sukcesy.

Jaką rolę odegrają żużlowcy z zagranicy?

Wydaje się, że Lewis Bridger i Christian Hefenbrock to naturalni liderzy. Nie wiem, jak to się stało, że Rybnik przekonał Lewisa Bridgera, zawodnika, który spokojnie mieściłby się w drużynach pierwszoligowych. Chyba że ta drużyna budowana jest z myślą już o pierwszej lidze i o przedłużaniu kontraktów właśnie na walkę w tej lidze.

Bridger jest, delikatnie mówiąc, facetem z ikrą...

No tak, taki "Szumina". Jak spojrzeć na historię żużla, to taki Antek Fojcik też był rogatą duszą... Aktualny mistrz świata Chris Holder podeptał szalik przeciwnej drużyny! W każdym pokoleniu jest ktoś taki! Pewne rzeczy się wybacza... Zobaczymy, jaki wynik sportowy zrobi Lewis Bridger.

W składzie pojawia się też nazwisko Woryna...

Wreszcie! Na torze zobaczymy kontynuację w trzecim pokoleniu... Mam wielki sentyment, pamiętam świętej pamięci Antoniego Worynę, Mirka Worynę, który nie miał możliwości startowania ze względu na kontuzję.

A pod kątem sportowym?

Jak na drugą ligę, to ten skład jest dobrze zestawiony. Nie dziwię się więc deklaracjom prezesa ŻKS-u Krzysztofa Mrozka w sprawie awansu do pierwszej ligi. Oczywiście pod jednym warunkiem – że nie będzie kontuzji. Jeśli nie będzie kontuzji i wszystko pójdzie dobrze, to w tym składzie powinniśmy bez problemu awansować. Osobiście odradzałbym prezesowi Mrozkowi deklarację o rezygnacji w razie porażki. Mógł zadeklarować to zgolenie wąsów... albo zgolenie włosów i spalenie marynarki. To by było lepsze od zapowiedzi podawania się do dymisji. To niestety tylko żużel. Nieraz okazywało się, że drużyna, która na papierze miała być albo mistrzem Polski, albo awansować, ponosiła porażkę poprzez pechowe kontuzje. Żużel jest sportem urazowym.

Jaka będzie ta liga w Rybniku?

Podziwiam prezesa Mrozka, który do tej pory był ojcem sukcesu jednego turnieju – memoriału Łukasza Romanka, zdecydował się budować żużel w Rybniku. Jego turniej jest z gwiazdami światowymi, tysiącami kibiców, a żużlowa liga bywa szara. To wielka odpowiedzialność, by zachęcić publiczność do oglądania tej ligi. Przecież wystarczy, że pogoda nie jest odpowiednia i już zawody nie są tak udane... Co więcej, żużel będzie miał konkurencję w piłkarzach, bo ich awans do pierwszej ligi wydaje się pewny. Niezbyt szczęśliwe jest planowane powiększanie boiska, co koliduje z meczami żużlowymi – nie ma nic gorszego niż odzwyczajenie ludzi od regularnego chodzenia na mecze. Jeśli jednak ta drużyna ma papiery na zwyciężanie, na awans, to będzie dobrze. Zresztą teraz rybnicki żużel jest w takim miejscu, że może być tylko lepiej.

Czy będziesz chodził na mecze?

Tak, gdy tylko będę mógł. Nie opuszczę ani jednego spotkania, gdy tylko będę w Rybniku i nie będę akurat grał koncertu. Grając gdzieś w Polsce, bywałem na meczach żużlowych w innych miastach, na przykład na derbach ziemi lubuskiej, gdzie Stal Gorzów przegrała z Zieloną Górą. W kwietniu 1998 roku byłem na meczu Wybrzeża Gdańsk z Częstochową, w którym jechał młody Zbyszek Czerwiński. Pamiętam, że wyjechał cztery razy i przywiózł cztery zera, ale był bardzo waleczny, jeździł płynnie, regularnie. Zrobił na mnie piorunujące wrażenie, mam nadzieję, że wróci do tej dyspozycji.

Rozmawiał: Adrian Karpeta

Komentarze

Dodaj komentarz