Dorota Zygmunt (z lewej) na targach książki / Archiwum
Dorota Zygmunt (z lewej) na targach książki / Archiwum

Dorota Zygmunt urodziła się w Pekinie. Była wieloletnią mieszkanką Meksyku, a potem Maroka. Ostatecznie osiadła w Meksyku – lubi, jak mówi, jego dzikość. Pekin to sielskie wspomnienie dzieciństwa osadzonego w latach 70. ubiegłego wieku. Życie bez pośpiechu, jakby prostsze, życzliwość sąsiadów. W Pekinie nie było stanu wojennego w 1981 roku. Dziecięca pamięć go nie odnotowuje, więc widocznie nie było. Wolność i swoboda dziecięca, wiecznie umazane dłonie i kolana obdarte podczas agresywnych szarży na składaku. Wielu znajomych tej samej miary, nikt nie był bogatszy czy lepiej ubrany. Wszyscy nasi rodzice pracowali, a jednak mieli jakby więcej czasu i byli jakby weselsi. Ciekawe!

W latach 80. rodzicom po wielu latach budowy udało się ukończyć dom. Z Pekinu wyemigrowaliśmy więc na Meksyk. Czas szkoły podstawowej i średniej, czyli najpiękniejsze lata młodzieńcze powiązane są z tą dzielnicą. Pamiętam, że nie było chodnika i jak człowiek wybierał się na miasto, zawsze na przedwiośniu miał umazane ziemią buty. Kolejne lata przyniosły małżeństwo, kupno własnego mieszkania w 2000 roku i migrację na Maroko. Wiecie, że wtedy brało się kredyty mieszkaniowe na 10 lat? W Maroku nie było tak sielsko jak w Pekinie w latach 70. Sąsiedzi się nie znali, ci bardziej uprzejmi witali się uśmiechem na dzień dobry. Wielu jednak było takich, którzy nawet nie spojrzeli na człowieka i zachowywali zupełną anonimowość. Czuliśmy się jak w króliczoku. Marzyliśmy o kawałku własnego ogródka.

Po śmierci mojego taty wróciliśmy do domu rodzinnego na Meksyku. Sielski świat powrócił delikatnie. Znamy się z sąsiadami, witamy się z uśmiechem, rozmawiamy. Jednocześnie sadzimy gęsto tuje i pozwalamy rosnąć im niebotycznie, tworząc mur. Zamykamy bramy i furtki. Z czasem przekonałam się, że jednak Meksyk dziki jest. Meksyk ma świetną i prężną radę dzielnicy. Jest miejscem sprzyjającym spacerom czy wyprawom rowerowym. Mieszka tu wielu fantastycznych, ciepłych i charyzmatycznych ludzi. Mamy jednego cudownego emeryta, który struga cuda z drewna, a w ogrodzie ma mocno meksykańskie atrybuty! Meksyk to taka trochę wioska w mieście. W Meksyku fajnie jest.

Komentarze

Dodaj komentarz