Światły hanys


Pan Józef już jako czteroletni chłopczyk zbierał patyki i nożem próbował coś w nich wycinać. Zacięcie artystyczne, można powiedzieć, ma we krwi. Już jego dziadek wykonywał z drzewa rzeczy użytkowe, natomiast ciotka była wykładowcą rysunku na uniwersytecie w Wiedniu. Teraz jego syn Jarek sięga po dłuto.Pan Józef na dobre zaczął rzeźbić jakieś 10 lat temu, gdy przeszedł na rentę inwalidzką. Jeden z budynków gospodarczych zaadaptował na swoją pracownię i tam najczęściej spędza wolny czas, obrabiając kawałki drewna. Najchętniej rzeźbi w dębie, ale – jak mówi – to jest już pierwsza liga. Pracuje też z lipą, kasztanem i topolą.Rzeźby zaprezentowane w galerii Pod Fikusem to mniejsze gabarytowo eksponaty z jego kolekcji. W domu ma okazy, które mają nawet po kilka metrów. – Przez trzy miesiące pracowałem nad trzymetrowym Luks ex Silesia, który stoi przed domem. Teraz przejezdni zatrzymują się przed ogrodzeniem i podziwiają. Wszyscy w moim Luksie widzą chłopa ze świecznikiem, a dla mnie jest to symbol światłego Ślązaka. Wszyscy postrzegają hanysów jako niezbyt mądrych, a to nie jest prawda. Splątane korzenie u dołu rzeźby mają symbolizować poplątane i trudne losy Ślązaków – tłumaczy rzeźbiarz.

Komentarze

Dodaj komentarz