Wodzisław zazdrości Rybnikowi m.in. galerii handlowych, w ktrych można nie tylko zrobić zakupy, ale i przyjść na spotkanie ze znanymi ludźmi. Na zdjęciu: spotkanie z Martyną Wojciechowską / Dominik Gajda
Wodzisław zazdrości Rybnikowi m.in. galerii handlowych, w ktrych można nie tylko zrobić zakupy, ale i przyjść na spotkanie ze znanymi ludźmi. Na zdjęciu: spotkanie z Martyną Wojciechowską / Dominik Gajda

Skąd tak zaciekła wojna? Jak się okazuje, może mieć swoje korzenie w dość dalekiej przeszłości, sięga bowiem jeszcze czasów osadnictwa! – Przede wszystkim te dwa silne i ambitne ośrodki leżą za blisko siebie. Dzieli je zaledwie 12 km – mówi Sławomir Kulpa, dyrektor muzeum w Wodzisławiu. Sam martwi się tą rybnicko-wodzisławską rywalizacją, chociaż historia zna podobne przypadki, na przykład Torunia i Nieszawy. Od czego się zaczęło? Cóż, najpierw Wodzisław, choć przechodził różne kataklizmy, był miastem większym i zamożniejszym.

Odwrócenie ról

Jak wyjaśnia dr Bogdan Kloch, dyrektor muzeum w Rybniku, o znaczeniu i odrębności Wodzisławia stanowiły istnienie państwa stanowego w Wodzisławiu, odrębnej organizacji kościelnej (od XVII wieku) i klasztoru franciszkańskiego (od średniowiecza). W XIX wieku wszystko się zmieniło. Po wcieleniu Górnego Śląska do Prus Wodzisławskie Państwo Stanowe na początku XIX wieku przestało istnieć, tymczasem Rybnik w 1818 roku niespodziewanie stał się miastem powiatowym. – Od tego momentu rosła dominacja miasta nad Rudą i Nacyną. Wcześniej sytuacja była odwrotna – dodaje dyrektor Kloch.
Jednak w XIX wieku rywalizacja obu miast nie była jeszcze tak widoczna. Większy przyczynek do wzajemnych niesnasek tkwił w XX wieku. – Rybnik i okolice zdominowały powiat, choć trudno samych rybniczan posądzać o megalomańskie zapędy. Przecież chodzili oni na pielgrzymki do Jastrzębia czy do Pszowa, a to historycznie była ziemia wodzisławska – dodaje dyrektor Kloch. W międzywojniu pojawił się nieznany wcześniej termin ziemia rybnicka. Objął on teren całego powiatu, choć ten rejon nigdy nie był historyczną spójnością, bo przecież inne były losy Rybnika, inne Żor, Wodzisławia czy otaczających ich wsi.

Drugi Wodzisław

– Traktowanie wszystkiego jako rybnickie mogło nie tylko irytować wodzisławian, ale wręcz rodzić niechęć – uważa dyrektor rybnickiego muzeum. Jakby tego było mało, po przyłączeniu części Górnego Śląska do Polski w 1922 roku nagle się okazało, że Wodzisław wcale nie jest jedynym miastem w kraju o takiej nazwie. Listy i przesyłki zaczęły błądzić i trafiać do Wodzisławia małopolskiego. – Wtedy poczta samodzielnie poczyniła zmiany, zapisując Wodzisław koło Rybnika. Pisze o tym Stefan Krzystek, redaktor naczelny "Echa Odry". To też zrodziło kolejne niechęci – mówi dyrektor Sławomir Kulpa.
Wyścig dwóch miast o palmę pierwszeństwa trwał jednak dalej. Po drugiej wojnie światowej powoli wyodrębniał się powiat wodzisławski i rywalizacja zaczęła się od nowa. Teraz oba sąsiadujące powiaty wykształciły kolejny dziwoląg pojęciowy: rybnicko-wodzisławski. Do dzisiaj wielu wodzisławian wzdraga się na takie określenie. – Dopiero z czasem zaczęto mówić o odrębnej ziemi rybnickiej i wodzisławskiej, ale niebawem pojawił się znów ROW, czyli Rybnicki Okręg Węglowy, który skupił się głównie wokół Rybnika, zaś okoliczne miasta pozostawiał w cieniu – mówi dyrektor Bogdan Kloch.

Został sam

Sam Wodzisław też przeżywał wtedy swój rozkwit. Nie tylko wchłonął wszystkie okoliczne miasteczka i gminy, stając się stutysięczną metropolią, ale wzbogacił się też o nowe osiedla, który wyrastały na okolicznych polach jak grzyby po deszczu. – Ten okres rozwoju Wodzisławia należy podziwiać. W minionych wiekach ludzie opuszczali to miasto z powodu biedy, aż tu nagle zaczęli przyjeżdżać, aby poprawić swój byt. Niestety, początek lat 90. przyniósł kolejne przemiany. Rybnik miał ugruntowaną strukturę, ale Wodzisław nie zdołał utrzymać Rydułtów, Radlina czy Pszowa w swoich granicach – opisuje zaszłości dyrektor Sławomir Kulpa.
Dzisiaj jeden z wątków na wodzisławskim forum nosi tytuł "Rybnik – wróg nr 1?". To dlatego, że w internecie rybniccy adwersarze prowokują, nazywając Wodzisław wiochą, skansenem, dziurą zabitą dechami. "Wyjmij sobie słomę z butów, bo ci tak wystaje, że ulice nią zamiatasz" – dopieka wodzisławianinowi jeden z rybniczan. Ten nie pozostaje mu dłużny i pyta, kiedy wrzuci do pieca swoje stare buty, bo powietrze coś za czyste nad Rybnikiem. "Macie najwięcej złomiarzy i palicie plastikiem" – odgryza się wodzisławianin.

Kto grzeszy pychą

Obrońcy honoru Wodzisławia nie przepuszczą żadnej okazji, aby wytknąć Rybnikowi megalomanię, pyszałkowatość i wywyższanie się. Odgrażają się, że za takie traktowanie już więcej do Rybnika na zakupy nie pojadą. Jak mówią, jest siedem grzechów głównych, a Rybnik ma ten największy: pychę. "Zamiast rybnikersi zjednywać sobie przyjaciół, a tym samym klientów do swoich dumnych galerii, to odpychają od siebie wszystkich dookoła. Żaden obrażany wodzisławianin czy ktoś inny spoza Rybnika już do was nie przyjedzie! Budowa tych waszych galerii zepsuła wam głowy do reszty" – denerwuje się jeden z wodzisławskich internautów.
Inny, z Jastrzębia-Zdroju, solidaryzuje się z sąsiadami. "Jak tylko jakieś konkretne kino powstanie w regionie, to pa, Rybki, pa! I żeby było jasne, ja wam nie zazdroszczę! Ja wam współczuję, że robicie z waszej "wioski" pępek świata" – pisze jastrzębianin. Obrońcy honoru Wodzisławia łączą na forach swoje siły przeciwko Rybnikowi, aby, jak piszą, "rybole ich tak lekko nie łykali". Opisują nawet konkretne zdarzenia. "Ostatnio nie zrobiłem zakupów w waszym rybnickim sklepie obuwniczym, bo słyszałem, z jaką ignorancją jego właściciel wypowiadał się na temat handlu w Wodzisławiu i samego Wodzisławia. Przez tę rybnicką bufonadę pięć razy się zastanowię, nim zostawię w Rybniku 10 zł" – żali się jakiś internauta.

Kto się śmieje

Wodzisławianie przyznają, że w Rybniku jest kilka rzeczy, o których ich miasto na razie może tylko pomarzyć. – Ma lepsze sklepy, lepsze knajpy, galerie handlowe, kina, imprezy, które są znane w całej Polsce, no i czynny dworzec PKP – wyliczają jednym tchem. Jak lew stają jednak w obronie swojego miasta. – Nasz Wodzisław to historyczne, sympatyczne miasto z rynkiem, uliczkami, kamienicami, zabytkami! – buntują się. A Historia pewnie tylko się uśmiecha pod nosem, bo nikt przecież nie wie, co w przyszłości czeka oba miasta...

Skąd wziął się ten wyścig?
Dr Bogdan Kloch, dyrektor muzeum w Rybniku: - Niegdyś to Wodzisław był zamożniejszy i ważniejszy. Przesądzało o tym istnienie państwa stanowego, odrębnej organizacji kościelnej i klasztoru franciszkańskiego. W XIX wieku wszystko się zmieniło. Po wcieleniu Górnego Śląska do Prus, Wodzisławskie Państwo Stanowe na początku XIX wieku przestało istnieć, tymczasem Rybnik w 1818 roku niespodziewanie stał się miastem powiatowym. Wtedy zaczęła się ta rywalizacja.

Sławomir Kulpa, dyrektor muzeum w Wodzisławiu: - Po drugiej wojnie światowej Wodzisław przeżywał okres rozkwitu, który należy podziwiać. W minionych wiekach mieszkańcy wyjeżdżali z powodu biedy, aż tu nagle zaczęli przyjeżdżać, aby poprawić swój byt. Takiego boomu osadniczego nigdy wcześniej tu nie było! Niestety, początek lat 90. przyniósł kolejne przemiany. Rybnik miał ugruntowaną strukturę, ale Wodzisław nie zdołał utrzymać Rydułtów, Radlina czy Pszowa w swoich granicach. Nagle został sam.

1

Komentarze

  • qwerty obiektywnie rzecz biorąc... 09 maja 2013 12:14Włączyć Wodzisław do Rybnika i będzie spokój. Ostatnie dziesięciolecia dobrze wskazują miasto-centrum, jest nim Rybnik. ROW czy aglomeracja rybnicka to dwa dobrze znane nazwy naszego regionu i zapieranie się wodzisławian nic nie zmieni.

Dodaj komentarz