20035101
20035101


Zatrudnienie z 1403 osób ma stopnieć do 860 na koniec roku 2006. Redukcja zatrudnienia pozwoli elektrowni na zaoszczędzenie w ciągu roku 17-18 mln zł. „Rybnik” nie ma umów długoterminowych i dlatego tak ważna jest dla elektrowni sytuacja na rynku energii. Obecnie sprzedaje więcej, niż sama produkuje, dlatego kupuje energię od innych krajowych producentów. Po przystąpieniu Polski do Unii Europejskiej na rynku krajowym elektrownia będzie musiała konkurować również z podmiotami zagranicznymi, zwłaszcza z Europy Zachodniej, gdzie jest duża nadwyżka tzw. mocy zainstalowanych. Konkurencja będzie wtedy jeszcze większa.– Widzimy, co się dzieje na rynku energii – ceny spadają. Wszystkie elektrownie zaczynają zmniejszać zatrudnienie, bo taka jest konieczność. Sytuacja elektrowni jest dzisiaj jeszcze na tyle dobra, że stać nas na sfinansowanie dobrego pakietu osłonowego, co za kilka lat może być niemożliwe. Nasz program traktujemy wręcz jako program ratowania 860 miejsc pracy, wyliczyliśmy, że z takim zatrudnieniem jesteśmy jeszcze w stanie zmieścić się na rynku. W Połańcu, elektrowni bardzo podobnej do naszej, pracuje już mniej niż 500 osób – mówi Kazimierz Wojcieszek, dyrektor ds. zasobów ludzkich.W drugim półroczu tego roku elektrownia przestała sprzedawać prąd Górnośląskiemu Zakładowi Elektroenergetycznemu, który znalazł sobie tańszego dostawcę.Okazuje się, że w niektórych przypadkach praca własnych pracowników kosztuje zakład więcej, niż gdyby elektrownia zleciła wykonanie tych samych „usług” obcej firmie. Dlatego właśnie elektrownia chce wykupić – jak to ładnie nazwano – stanowiska pracy od swoich pracowników. W rachubę wchodzi tylko dobrowolne odejście z elektrowni, na zasadach porozumienia stron.– Ok. 170 osób może skorzystać z uruchomionego już w ubiegłym roku programu „Wcześniejsza emerytura”. Osobom, które zdecydują się przejść na wcześniejszą emeryturę, wypłacimy dodatkowo odprawę wynoszącą średnio ok. 50 tys. zł. Z pozostałej części pracowników ponad 200 osób może do marca przyszłego roku przejść na świadczenia przedemerytalne. Korzystaliby z dobrodziejstw pakietu, ale oczywiście bez premii za znalezienie nowego pracodawcy. De facto zostaje nam grupa stu kilkudziesięciu osób, którym trzeba będzie pomóc w znalezieniu nowego miejsca pracy, na czym nam bardzo zależy. Powołany w tym celu zespół pracowników znalazł już w Rybniku i w regionie 1230 miejsc pracy, więc nawet przy 10-proc. skuteczności każdy powinien znaleźć pracę. Konsultanci pomogą konkretnej osobie wybrać najlepszą ofertę, zorganizują niezbędne szkolenie, a nawet będą jej towarzyszyć w czasie pierwszego spotkania z nowym pracodawcą. Na pomoc w znalezieniu pracy mogą również liczyć niepracujący współmałżonkowie naszych pracowników. Ma to pomóc rodzinom w utrzymaniu dotychczasowego poziomu życia, w sytuacji gdyby okazało się, że nowa praca nie przynosi takich dochodów jak poprzednia – wyjaśnia dyrektor Wojcieszek.Podstawowym elementem pakietu są jednak odprawy, które w zależności od zajmowanego stanowiska czy stażu pracy mają wynieść od 80 do 120 tys. zł. Jeśli były pracownik elektrowni znajdzie nową pracę i przepracuje u nowego pracodawcy minimum 12 miesięcy, elektrownia wypłaci mu jeszcze premię w wysokości 5 tys. zł. Aż 10 tys. zł otrzyma w takim przypadku sam pracodawca.– Chcemy doprowadzić do obopólnego zainteresowania: pracownika utrzymaniem nowej posady, a pracodawcy utrzymaniem nowego pracownika. Rok to wystarczająco długi okres, by się dobrze poznać. Mamy dobrych i zdyscyplinowanych pracowników, więc ufam, że te przejścia do nowych zakładów pracy zakończą się sukcesem. Nie chcielibyśmy, by dzieci naszych już byłych pracowników z przyczyn ekonomicznych musiały rezygnować ze studiów, dlatego pakiet przewiduje również stypendia naukowe w wysokości 600 zł miesięcznie, a także pomoc dla rodzin dzieci niepełnosprawnych w wysokości 400 zł miesięcznie. Świadczenia te byłyby wypłacane przez 36 miesięcy po rozwiązaniu umowy o pracę z elektrownią – komentuje Kazimierz Wojcieszek.W październiku tego roku specjalistyczna firma zbadała nastroje załogi, jej oczekiwania i odbiór programu dobrowolnych odejść. W badaniach wzięło udział 77 proc. pracowników, pozostali przebywali w tym czasie na zwolnieniach lekarskich lub urlopach.– Z badań wynika, że około 25 proc. pracowników byłoby zainteresowanych programem. Największe obawy związane są oczywiście z możliwością znalezienia innej pracy, stąd takie, a nie inne nasze poczynania. Odejście z firmy, w której pracowało się kilka czy kilkadziesiąt lat, nigdy nie jest przyjemne, ale jeśli nie zmniejszymy zatrudnienia teraz, to i tak trzeba to będzie zrobić w niedalekiej przyszłości, tyle że już w sposób bardziej dla pracowników bolesny – przekonuje Wojcieszek.W elektrowni nie ma działu, który zostałby wyłączony z programu dobrowolnych odejść. Rozważano co prawda możliwość sporządzenia listy pracowników dla elektrowni kluczowych, którzy nie mogliby odejść, ale z pomysłu tego zrezygnowano, choć elektrownia zastrzegła sobie prawo niewyrażenia zgody na odejście z zakładu konkretnego pracownika. Dobrowolne odejścia mają nastąpić do końca czerwca przyszłego roku, od ich liczby będą uzależnione kolejne kroki zarządu spółki zmierzające do uzyskania w końcu 2006 roku planowanego poziomu zatrudnienia. Dodatkowym przedsięwzięciem związanym z redukcją zatrudnienia w elektrowni ma być program rewitalizacji lokalnego rynku pracy, który zarząd elektrowni chce realizować z udziałowcem konsorcjum – koncernem EDF.– Chcemy wspierać inicjatywy, które przyniosą powstanie nowych miejsc pracy, ale również szukać inwestorów, zwłaszcza w Europie Zachodniej. Mamy konkretny plan – wspólnie z władzami miasta i Specjalną Strefa Ekonomiczną chcemy przygotować ofertę inwestycyjną i z pomocą naszych inwestorów przedstawić ją przedsiębiorcom skupionym w niemieckich i francuskich izbach gospodarczych – informuje dyrektor Kazimierz Wojcieszek.Rybnicki ZUS i powiatowy urząd pracy uruchomił w elektrowni punkty konsultacyjne, gdzie pracownicy zakładu mogą uzyskać bardziej dla nich wiarygodne informacje, np. o świadczeniach przedemerytalnych.Działające w elektrowni trzy związki zawodowe nie zajęły oficjalnych stanowisk wobec planów redukcji zatrudnienia i oferty zarządu elektrowni.– Jako związki nie możemy popierać likwidacji miejsc pracy, ale skoro program przewiduje wyłącznie dobrowolne odejścia z pracy, nie możemy też protestować, bo w każdym przypadku będzie to sprawa między prezesem i konkretnym pracownikiem – powiedział nam Tadeusz Kukiełka, przewodniczący zakładowej Solidarności, który oczywiście zdaje sobie sprawę, że zmniejszenie zatrudnienia oznacza również zmniejszenie liczby członków związku.– Jestem ostatnią osobą, która chwaliłaby likwidację miejsc pracy, ale w tym przypadku wszystko wskazuje na to, że likwidacja obecnie istniejących spowoduje powstanie nowych. Program, w przygotowaniu którego również uczestniczyliśmy, został opracowany profesjonalnie i zakłada działania długofalowe. Elektrownia to jedyny w naszym regionie pracodawca, który tak myśli o swoich pracownikach. Gdyby takich było więcej, byłoby wspaniale – komentuje Teresa Bierza, kierownik powiatowego urzędu pracy.Program dobrowolnych odejść jest realizowany w elektrowni od 15 grudnia. Wnioski o rozwiązanie stosunku pracy pracownicy mogą składać do 31 marca przyszłego roku.

Komentarze

Dodaj komentarz