20040608
20040608


Spotkanie, mimo bezpośredniej transmisji telewizyjnej, wywołało w Jastrzębiu ogromne zainteresowanie. Już na godzinę przed rozpoczęciem meczu hala wypełniona była do ostatniego miejsca. Wielu kibiców, którzy chcieli zobaczyć w akcji obie drużyny, odeszło spod kas z kwitkiem. Trener Ivettu Igor Prielożny znów zmuszony został do przemeblowania wyjściowej szóstki. Nadal nie w pełni sił są Pavel Chudik i Radosław Rybak. W dodatku choroba wyeliminowała z gry na pełnych obrotach bohatera meczu z Mostostalem – Marcina Wikę. Jego miejsce w podstawowym składzie zajął Wojciech Serafin, który do tej pory nie grał wiele w tym sezonie.Początek meczu należał do gospodarzy. Ivett szybko objął prowadzenie 5:1. Trener AZS Edward Skorek ściągnął z boiska mającego ogromne problemy z atakiem Grzegorza Szymańskiego. Jego miejsce zajął 34-letni Andrzej Szewiński. Kapitan gości kilkoma udanymi zbiciami poderwał ich do walki. Przy stanie 12:12 częstochowianie zablokowali atak Piotra Gabrycha i po raz pierwszy w tym secie objęli prowadzenie. Nie oddali go już do końca. Taki obrót sprawy zaskoczył zespół Ivettu. Do końca seta jastrzębianie nie podjęli już walki. Kulminacją ich bezradności w tej partii był serwis Arkadiusza Terleckiego, który uderzył piłką w połowę siatki i tym samym podarował gościom 25. punkt.Role odwróciły się w drugiej partii. Przebłyski świetnej gry miał Gabrych, skutecznie atakował Przemysław Michalczyk. W dodatku gospodarze uszczelnili blok. Po asie serwisowym autorstwa Serafina (16:12) goście zrezygnowali z walki. Seta zakończył blok Sławomira Szczygła, który powstrzymał atak Szewińskiego.Kibicom Ivettu wydawało się, że ich ulubieńcy pójdą za ciosem. Tymczasem od początku trzeciej odsłony warunki gry dyktowali zawodnicy AZS. Gospodarze mieli duże trudności z dokładnym przyjęciem zagrywki. Błędy zdarzały się nawet nieomylnemu dotąd Krzysztofowi Wójcikowi. Przerwy brane przez trenera Prielożnego nie przynosiły żadnych efektów. Po niespełna 22 minutach z wygranej cieszyli się częstochowianie.Ivett doprowadził do tie-breaku. Od początku czwartego seta gospodarze mieli kilkupunktową przewagę, jednak w końcówce zmalała ona do jednego punktu. Po ataku Michalczyka zespół z Boryni wyszedł na prowadzenie 24:22. Kiedy po ataku Radosława Panasa goście zdobyli 23. punkt, emocje sięgnęły zenitu. Presji nie wytrzymał Szewiński, który serwując, przekroczył linię końcową boiska i set padł łupem Ivettu.Piąta partia rozgrzała publiczność do czerwoności. Gospodarze prowadzili już 11:9. Chwilę później było 11:12. Michalczyk najpierw zaatakował w aut, a chwilę później został zatrzymany przez blok Pamapolu. Po ataku Gabrycha było 12:12, ale Terlecki zaserwował w siatkę. Kolejny raz w blok zaatakował Michalczyk i gości od wygranej dzielił już tylko punkt. Wprawdzie gospodarze zdobyli 13. „oczko” po ataku Gabrycha, ale ostatnie słowo należało do AZS. Atak Arkadiusza Gołasia zakończył mecz.– W końcówce zagraliśmy rozsądniej i odważniej. W tym spotkaniu kluczem do zwycięstwa była zagrywka. Wprawdzie w tym elemencie gry popełniliśmy też błędy, ale po naszej stronie było ich mniej niż po stronie gospodarzy. Dokładnie przeanalizowaliśmy mecz Ivettu z Mostostalem i wyciągnęliśmy z niego wnioski – mówił E. Skorek, trener Pamapolu.– Był to trzeci mecz z Grzegorzem Pilarzem w roli pierwszego rozgrywającego. Trzeba przyznać, że ten młody chłopak w takich warunkach jeszcze nigdy nie grał. Inna rzecz, że atakujący zawodnicy nie mają do niego tak dużego zaufania, jak do Pavla Chudika. Uważam, że Grzegorz zagrał dobrze i możemy być zadowoleni z jego postępów – mówił I. Prielożny.Szkoleniowiec gospodarzy podkreślał, że dwaj kontuzjowani podstawowi gracze Ivettu będą gotowi do gry dopiero za kilkanaście dni. Rybak nie trenował przez ostatnich pięć tygodni. Chudik nadal odczuwa skutki wybicia palca, którego nabawił się podczas towarzyskiego meczu z Polską Energią Sosnowiec. Wika w tygodniu poprzedzającym mecz z AZS miał 39 stopni gorączki.– Jesteśmy liderem, ale teraz najważniejsze jest przygotowanie się do rundy play-off. Wtedy dopiero powinniśmy być w optymalnej dyspozycji. Nie dziwię się zatem trenerowi, który oszczędza kluczowych graczy, dając im czas na wyleczenie kontuzji – mówi P. Michalczyk.Już w sobotę drużynę Ivettu czeka wyjazdowy mecz w Warszawie z najsłabszym dotąd zespołem serii A – AZS Politechniką Warszawa. Chcąc myśleć o zachowaniu pozycji lidera, jastrzębianie muszą to spotkanie wygrać. Ich przewaga nad drugim w tabeli AZS Olsztyn zmalała bowiem do zaledwie dwóch punktów.Ivett Jastrzębie-Borynia – AZS Pamapol Częstochowa 2:3 (19:25, 25:15, 16:25, 25:23, 13:15)Ivett: Pilarz, Gabrych, Nowak, Michalczyk, Serafin, Terlecki, Wójcik (libero) – Wika, Rybak, Chudik, Szczygieł.

Komentarze

Dodaj komentarz