20040703
20040703


14 lutego obchodzimy Dzień Zakochanych. Święto, tak popularne na Zachodzie, a zwłaszcza w Stanach Zjednoczonych i Anglii, szybko zadomowiło się w polskiej kulturze i obyczajowości. Chcąc czy nie, większość z nas ulega jego magicznej sile, specyficznej obrzędowości i ... komercji, która mu towarzyszy. Z obawy przed towarzyskim ostracyzmem, idąc z duchem czasu wręczmy bliskiej osobie walentynkę jako dowód naszego gorącego uczucia.Święto z tradycjamiŚwięto miłości narodziło się w średniowiecznej Anglii i związane jest z wierzeniem ludowym mówiącym o tym, że 14 lutego ptaki zaczynają swoje gody. Inni wiążą je z dniem pogańskiej bogini dziewcząt, który wypadał 15 lutego. Istnieje również wersja, wedle której zwyczaj wysyłania walentynkowych liścików wywodzi się ze starożytnego Rzymu, gdzie 15 lutego obchodzono święto płodności Lupercalia, poświęcone Faunowi. Jego kapłani składali na ołtarzu w tym dniu kozę na znak płodności i psa na znak oczyszczenia. Zbierali się w grocie, w której - jak wierzono - wychowali się pod opieką wilczycy Romulus i Remus, sławni założyciele Rzymu, a następnie biegali po ulicach i rzemykami z pociętej koziej skóry, umaczanymi w jej krwi, uderzali kobiety. Natomiast kobiety wypisywały swoje imiona na kartkach wrzucanych do specjalnej urny, a kawalerowie losowali je i odszukiwali autorki listów. Związki zainicjowane w ten sposób bardzo często kończyły się małżeństwem. Zwyczaj pomimo wyraźnych sprzeciwów Kościoła, zachował się do XVIII w.Kłopoty z patronemDlaczego patronem zakochanych został święty Walenty - do dziś dnia dokładnie nie wiadomo. Prawdopodobnie istniało dwóch Walentych związanych z 14 lutym. Jednym z nich był biskup włoskiej miejscowości Terni - zlokalizowanej niedaleko Rzymu, który zginął męczeńską śmiercią za czasów cesarza Klaudiusza II Gota (ok. 269 r.). Wbrew rozkazom udzielał tajemnych ślubów młodym mężczyznom, którym groziło powołanie do wojska. Cesarz uważał, że żonaci młodzi ludzie mniej chętnie przyłączają się do armii. W związku ze swoją działalnością Walenty został skazany i stracony, lecz przed śmiercią (która nastąpiła 14 lutego) przekazał kartkę dla córki dozorcy więziennego podpisaną "Od twojego Walentego". Drugi Walenty - także męczennik - był według przekazów biskupem rzymskim. Legenda głosi, że w czasie prześladowań Walenty uzdrowił ze ślepoty córkę jednego ze sług cesarskich i dzięki temu niezwykłemu dokonaniu cała rodzina owego sługi przyjęła wiarę katolicką. Zdarzenie wzbudziło gniew władcy, który rozkazał torturować i ściąć nieszczęsnego biskupa. Inni twierdzą natomiast, że obaj męczennicy to jedna i ta sama osoba. Jakkolwiek pewne jest, że św. Walenty zginął śmiercią męczennika, a legendy przetrwały do naszych czasów, do czego w dużej mierze przyczynił się kult świętego, który rozprzestrzenił się w Europie. W 496 roku papież Gelazy ustanowił Walentego patronem zakochanych, choć w 1969 r. jeden z jego nastepców Paweł VI usunął go z kalendarza. Św. Walenty od zawsze był patronem chorych. Dlaczego teraz jest patronem zakochanych? Jest to tłumaczone bardzo różnie. Może dlatego, że zakochani tak często cierpią i chorują z miłości...?Amerykańskie naj...Walentynki najhuczniej obchodzone są w Stanach Zjednoczonych. Tutaj celebracja zmienia się w szaleństwo. Jak to w Ameryce - wszystko musi być największe, najintensywniejsze, ale i najbardziej kiczowate. Trudno zaskoczyć nas serduszkowymi wystawami sklepowymi, bo to już w Polsce norma. Ale ekspedientki przebrane w urocze walentynki, przystojni amorkowie w salonach sprzedaży samochodów, a nawet kotlet schabowy w kształcie serca w polskich restauracjach – to robi wrażenie. Taka jest Ameryka, tutaj czas mierzy się wystrojem sklepów – skoro dynie i duchy, to Helloween, jeśli Mikołaj to Boże Narodzenie, gdy następuje wysyp indyków, to znak, że zbliża się Święto Dziękczynienia. W walentynki nie jest inaczej. Serca zachęcają do konsumpcji. Wyprodukowane specjalnie na tę okazję serie odzieżowe znanych firm rozchodzą się błyskawicznie, o drobiazgach nie wspominając.Święto to szybko przyjęło się w naszej kulturze. Może dlatego, że jesteśmy narodem kochliwym, który nie przepuści żadnej okazji do okazywania uczuć? A może po prostu lubimy się bawić? Jedni uwielbiają walentynki, inni nie znoszą, uważając, że to najdobitniejszy przykład amerykanizacji naszej kultury. Ale przecież z namiętnością oglądamy amerykańskie filmy w wielkich multikinach podjadając popcorn i pijąc coca-colę, więc niby dlaczego mielibyśmy rezygnować z walentynek, które niosą ze sobą same pozytywne emocje i na pewno są mniej szkodliwe dla zdrowia niż inne amerykańskie wynalazki.Wyznania nieśmiałychWalentyki sprzyjają wszystkim, ale głównie pomagają w wyrażeniu uczuć nieśmiałym i nieszczęśliwie zakochanym, którzy nie mają odwagi lub nie potrafią powiedzieć drugiej osobie o swoich uczuciach. Miłosną kartkę można włożyć ukradkiem do kieszeni, torebki, wsunąć do skrzynki pocztowej lub wysłać pocztą. Nawet jeżeli gest nie zostanie odwzajemniony, takie wyznanie 14 lutego nie okaże się żadną gafą, a jedynie miłą niespodzianką.Najważniejsze by miłość wygrywała nie tylko w tym jednym dniu, ale także w 364 pozostałych, czego wszystkim Czytelnikom Nowin życzymy.

Komentarze

Dodaj komentarz