Utopek Jąkała w kresce autorki / Elżbieta Grymel
Utopek Jąkała w kresce autorki / Elżbieta Grymel

Na pograniczu wsi Baranowice i Kleszczów leży duży staw zwany przez miejscowych Gagańcem, bo, jak twierdzą niektórzy, coś w nim często gagało, czyli bulgotało. Istnieje jednak jeszcze kilka innych opowieści wyjaśniających tę nazwę. Jedna z nich mówi o jąkającym się utopku, który zamieszkał w tym stawie prawie dwieście lat temu, kiedy właścicielem dóbr baranowickich został baron Emil von Durant (1799-1873). W tamtym czasie nad stawem istniał przysiółek składający się z trzech chałup.

Późną jesienią zawitał do Baranowic maziarz. Na jego wozie znajdowały się cztery beczki, trzy były puste, a ostatnia pełna i przykryta drewnianym denkiem. Co w niej było, można się było tylko domyślać, bo raczej nie był to dziegieć, który roztaczał wokół charakterystyczną woń! Wóz pachniał raczej rybami, tak przynajmniej zdawało się przypadkowym przechodniom, kiedy handlarz przejeżdżał przez wieś. Nie zatrzymał się ani we wsi, ani we dworze, tylko polną drogą udał się prosto nad staw, który wtedy nazywał się jeszcze tak samo, jak i las do którego przylegał, czyli Baraniok. Ludzie z przysiółku widzieli, jak późno w nocy tuż nad wodą paliło się dość spore ognisko, ale nazajutrz nie było śladu po owym gościu.

Po jakimś czasie objawił się utopek. Po raz pierwszy zobaczyły go kobiety, które szły zimą do przerębli, bo mieszkańcy przysiółka wodę czerpali właśnie ze stawu. Z otworu w lodzie wyjrzała szkaradna twarz, ale potem zaraz znikła, więc gospodynie nie były pewne, czy im się coś nie przywidziało. Jednak, tak na wszelki wypadek, postanowiły chodzić tam tylko w ciągu dnia. Kiedy nadeszła wiosna, utopka widziało już o wiele więcej ludzi. Chłopek w zielonej kapocie i takimż kapeluszu pokrytym mnóstwem kolorowych wstążek siadywał na zatopionym pniu, który znajdował się niemal na samym środku stawu i prał swoje łaszyska, a potem rozwieszał je na konarach.

Jego sąsiedztwo nie było jednak uciążliwe i ludzie do niego przywykli. Ten hastermanek nie lubił tylko, jak ktoś brudził lub mącił wodę w jego stawie. Za to można było oberwać od niego witką brzozową lub kamykiem. Siedział on sobie spokojnie w swoim ulubionym miejscu na środku stawu i klaskał w ręce, a na psotnika sypał się grad razów, zupełnie jakby bez jego udziału. W tym samym czasie do dworu wprowadził się nowy gajowy. Chłopisko było wielkie, kudłate i mrukliwe. Przybysz z nikim się nie zaprzyjaźnił, więc ludzie niewiele o nim wiedzieli, ale dość często bywał w karczmie.

Wtajemniczeni twierdzili, że powodem takiego stanu rzeczy była młoda karczmareczka, ale gajowy miał też jakieś konszachty z jej ojcem. Czasem tak bardzo spieszył się do ukochanej, że zamiast iść do dworu, żeby się przebrać, szedł prosto nad staw i mył w nim zabłocone buciory, niemiłosiernie mącąc przy tym wodę. Hastermanek pieklił się wtedy i wygrażał mu pięścią. – Ty ga...ga...gałganie jeden! – jąkał się zdenerwowany utopek, ale nic więcej nie mógł zrobić, bo gajowy miał swoje sposoby na demony wodne! Owemu konfliktowi położyła kres dopiero śmierć gajowego, którego podczas obławy na kłusowników leśnika zastrzelił rabczyk Pisula.

Z czasem miejscowi zaczęli nazywać jąkającego się utopka Gagańcem, a potem nazwano tak też staw, w którym mieszkał. Tylko raz utopek z Gagańca sprzeciwił się zamysłom barona. Było to już za czasów mojego pradziadka Józefa (urodzonego w 1847 roku w Czechach), który od lat 80. XIX wieku pracował w baranowickim dworze jako gajowy. W Baranowicach hodowano dużo owiec, dlatego potrzebny był folusz do spilśniania wełny. Postanowiono wybudować go na Gagańcu, ale budowa nie doszła do skutku. Kiedy założono koła, które miały poruszać machinę, niespodziewanie podniósł się poziom wody w stawie i cała konstrukcja została zniszczona. Miejscowi uznali, że była to zemsta utopka za zakłócanie ciszy i mącenie wody w jego ulubionym stawie.

200 lat temu utopek miał zamieszkać w baranowickim stawie. Gaganiec to nazwa miejscowa, zaś na mapach zbiornik figuruje jako Kaganiec. Tak też zapisał go ksiądz Augustyn Weltzel, autor "Historii miasta Żory na Górnym Śląsku"

 

1

Komentarze

  • nanys brawo 18 grudnia 2013 13:31czekomy na wiyncyj..

Dodaj komentarz